Przygoda z Naturą

Józef SawaJózef Sawa

   Gwiazdy i Natura wyznaczyły mu Dobryniów, małą wioskę koło Krasnegostawu, na Wyżynie Lubelskiej na miejsce jego urodzenia. I wiedziały dobrze co czynią, gdyż ten region Polski długo opierający się niszczycielskiej sile cywilizacji, ubrany w szatę płaczących wierzb, pooranej bruzdami ziemi i nieskazitelnie czystych wód w jeziorach, leniwie wijących się rzek wśród roztoczańskich lasów na Wyżynie Lubelskiej, wywarł piętno na jego niezwykle wrażliwej naturze, oddanej całkowicie przyrodzie i jej tajemnicom ukrytych w niedostępnych ostępach leśnych.
    Urodził się w rodzinie rolniczej, gdzie jedynym żywicielem rodziny była przyroda i bogactwa ziemi. Rodzice jego zajmowali się przez całe swoje życie uprawą roli i hodowlą na potrzeby całej rodziny, choć ubogie gleby zmuszały ich do większego wysiłku aniżeli w innych rejonach kraju.
Jako dziecko i dorastający młodzieniec, Józef Sawa często pomagał rodzicom w pracach polowych.
    Wiejski klimat, ze swoją specyficzną kulturą i rytmem życia wyznaczanym przez wschody i zachody słońca, miesięczne kaprysy księżycowych faz, okresem sianokosów i żniw oraz zmieniające się pory roku roku, urzekły go całkowicie i na zawsze pozostał im wierny. Wiosennych powrotów bocianów, ich klekotania na pobliskich łąkach i dachach stodół, skib ziemi odkładających się za ojcowskim pługiem i tego tajemniczego „dialogu” rozkołysanych letnim wiatrem łanów zboża na ojcowiźnie, nie zapomni już nigdy. Będzie do nich wracał nieustannie i nie tylko we śnie.
    Ciągle zadawał sobie w młodzieńczych latach pytanie odnośnie mechanizmów regulacji przyrody, która niczym w szwajcarskim zegarku, tworzyła na wiosnę nowe życie, pokrywając szarą ziemię, zielonym kobiercem zieleni, rozsypująca kwieciem wiejskie przyzagrodowe sady oraz rodzącej nowe łany zbóż w tym naturalnym spichlerzu. To pytanie wywoływało kolejny znak zapytania w jego młodzieńczych myślach.
    Jak to możliwe że, z tak maleńkiego ziarenka zboża wyrastaja dorodne kłosy. Zrozumiał wtedy, że ta myśl nie opuści go tak długo, jak długo nie znajdzie na nie odpowiedzi. I już w szkole podstawowej, którą zaczął w wieku 5-ciu (!) lat, a szczególnie w liceum, zrozumiał, że do rozwiązywania mechanizmów stanowiących o bogactwie przyrody i kluczem do rozwiązania jej tajemnic, jest między innymi chemia.
    Pierwsze eksperymenty w „ogólniaku” z saletrą potasową i innymi dodatkami, (końcowy produkt - proch) powodowały reakcję wybuchową w rzeczywistości i w rodzinnym domu. Ale za to po skończeniu Liceum Ogónokształcącego w Milejowie, nie miał watpliwości co do wyboru kierunku studiów. Do dziś pamięta pierwsze przykazanie chemika, wielokrotnie powtarzane przez profesora który uczył go chemii:  „Pamiętaj chemiku młody, że się leje kwas do wody a nie wodę do kwasu bo narobisz wiele chałasu”.
    Kierunek chemii na Wydziale Matematyczno-Fizyczno-Chemicznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, umożliwił mu wgląd do tajemnic Natury, a specjalizacja w naukach technologicznych pozwalała na opanowanie warsztatu pozwalającego na minimalizowanie szkód wyrządzanych w przyrodzie. Wiele z tych tajemnic należało rozwiązać, walcząc z Naturą, która zazdrośnie strzegła dostępu do nich.
    W 1966 roku, „świeżo upieczony” 22-letni absolwent Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, mgr Józef Sawa podejmuje pracę na Politechnice Lubelskiej, gdzie pracuje do dzisiaj. Pracę zawodową rozpoczyna w Katedrze Technologii Chemicznej i Elektrochemii jako asystent, później wykładowca w Katedrze Inżynierii Ekologicznej, a następnie po uzyskaniu stopnia naukowego doktora w Instytucie Agrofizyki Polskiej Akademii Nauk w Lublinie, na stanowisku adiunkta w Katedrze Inżynierii Procesowej, Spożywczej i Elektrotechniki.
    Talent, poparty solidną pracą, owocuje wspaniałym dorobkiem naukowym. Józek, (pozwalam sobie go tak nazywać, gdyż jest mężem mojej kuzynki) jest współautorem 35 publikacji, 2 książek, 41 patentów dotyczących głównie ochrony środowiska, przemysłu chemicznego i elektrochemii.
    Jako członek zarządu Polskiego Towarzystwa Ekologicznego, od końca lat osiemdziesiątych współorganizuje w Nałęczowie, cykliczne konferencje naukowe pod nazwą „Forum Ekologiczne”, stawiające sobie za zadanie wyraźne poprawienie czystości polskich wód, powietrza i ziemi. Od kilkunastu lat doktor Józef Sawa zajmuje się ochroną środowiska, a w szczególności problemem gospodarowania dobrami naturalnymi jak i surowcami mineralnymi. Także technologią, która całkowicie zagospodarowywałaby odpady towarzyszące tym procesom.
    Od wielu lat, jest wielkim entuzjastą pozyskiwania różnych form energii odnawialnej zawartej w zasobach przyrody takich jak: wiatr i woda: (pozyskiwanie energii w sposób ekologiczny), a także bogactw uzyskiwanych z roślinności (paliwa ekologiczne). Mimo wielu obowiązków zawodowych na uczelni (zajęcia ze studentami, praca naukowa), nigdy nie traci kontaktu z tą naturalną, ukształtowaną przez setki lat przyrodą.
     Gorący zwolennik „wypadów za miasto”, a zwłaszcza do lasu, gdzie rosną sobie spokojnie (aż do chwili jego pojawienia się w lesie) grzyby, o których może opowiadać godzinami, będąc jednocześnie wytrawnym grzybiarzem i wyśmienitym znawcą w tej dziedzinie. Oprócz obserwacji natury, od najmłodszych lat śledzi działalność ludzką i jej wpływ na otoczenie. Interesuje się także historią rodzimych okolic na przestrzeni wieków, począwszy od kurhanów Jaćwingów, poprzez potop szwedzki, narodowe zrywy powstańcze, obydwie wojny światowe aż do dnia dzisiejszego.
    Żona jego, Krystyna, (mikrobiolog), jak również dzieci są także absolwentami tej samej uczelni co senior rodu – Józef Sawa. Można by rzec, że „niedaleko pada jabłko od jabłoni”, gdyż córka Justyna (biotechnolog) oraz syn Sławomir (informatyk - programista, zafascynowany Japonią i sztuką walk wschodu – obecnie pracuje na kontrakcie w USA) są wielkimi miłośnikami natury, szczególnie upodobali sobie surowe piękno gór niemal nie tknięte przez cywilizację. Przemierzyli już wiele pasm górskich w Europie. Ponadto Justyna, kontynuując tradycje rodzinne, wybrała kierunek studiów biotechnologię - interdyscyplinarną dziedzinę nauk przyrodniczych, zaś swoje zainteresowania przyrodą ograniczyła do poznania procesów życiowych i ich modyfikacje przy pomocy inżynierii genetycznej, zachodzących w komórce, to jest podstawowym budulcu wszystkich organizmów. Ma za sobą praktykę studencką w Anglii i studia semestralne w USA (mieliśmy okazję gościć ją w Matawan, New Jersey podczas studenckich wakacji). Ukończyła z wyróżnieniem także studia doktoranckie (Biologia Molekularna, Research Institute of Molecular Pathology w Wiedniu). Aktualnie pracuje w Instytucie Naukowym Uniwesytetu Wiedeńskiego i Wiedeńskiej Akademii Medycznej na stanowisku adiunkta.
Józef Sawa twierdzi, że w dziedzinie ekologii jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia, aby środowisko, w którym żyjemy było takie jak przed wkroczeniem niszczycielskiej i rabunkowej cywilizacji. Miejmy nadzieję, że za sprawą takich naukowców jak doktor Józef Sawa, marzenia i słowa - zamienią się w rzeczywistość.
Mam nadzieję, że z dr Sawą będziemy się wielokrotnie spotykać na tej przyrodniczej stronie „Przygoda Z Naturą”.

 Józef Kołodziej
Styczeń 2011

 

 MOJE ARTYKUŁY: