Pod koniec 2008 roku mój
przyjaciel i jednocześnie znany polonijny żeglarz, kapitan Andrzej
Bieńkowski zadzwonił do mnie z pytaniem czy nie mam ochoty na rejs
jachtem z Martyniki na Granadę (na Morzu Karaibskim).
Aby
mnie zachęcić, roztaczał przede mną wizję pięknych wulkanicznych wysp (Martynika,
St. Lucia, St Vincent i Grenadyny, Beqia,Carriacou, Granada) pokrytych
gęsto tropikalną roślinnością, wizję szafirowego morza, niesamowicie
uroczych zatoczek i wielu atrakcji nie tylko z dziedziny flory i fauny.
Na morze ochotę mam zawsze (bez namawiania) i już po pierwszych słowach
Andrzeja, wiedziałem że zostanę załogantem z patentem majtka, ale z
otwartą karierą na kapitańskie szlify. Z moim przyjacielem Andrzejem -„Bieniaszkiem”
łączy mnie wiele a różnimy się tylko jednym-marzeniem. O ile on myślał w
tym momencie o żeglarstwie z dodatkiem dreszczyku w postaci 8-10 stopni
w skali Beauforta, (niestety nie ominęł mnie ten jego dreszczyk-marzenie
podczas tego rejsu) to ja myślałem już wówczas wyłącznie o zwędkowaniu
rybek, którym nieopatrznie spodobałaby się moja przynęta. Nawet,
pomyślałem sobie, jeżeli żadna się nie da nabrać na te plastykowe
cudeńka, to przynajmniej je postraszę na tyle skutecznie, aby się nie
czuły zbyt pewnie. Parę miesięcy później, 18-tego stycznia odczuwam już
jakże przyjemne kołysanie jachtu „Atlantic Adventure” (katamaran) na
wodach portu Le Marin na Martynice. Razem ze mną jest jeszcze kpt.
Zbysław –dowodzacy jachtem, Asia, kapitan jachtowy-Dominik i Krzysiaczek
(brat Andrzeja), którzy przybyli z Polski. Skład uzupełniali jeszcze
polonusi z USA-wspomniany już wyżej Andrzej, mój przyjaciel Witold (zapalony
wędkarz) i druga kobieta na jachcie czyli nieodłącznie towarzysząca mi
już od 42 lat moja przyjaciółka żona-Ewa.
Wędki
przywiezione przez nas już od niedzieli stoją w pełnym rynsztunku w
uchwytach gotowe do natychmiastowej akcji. W porcie nie próbuję
nawet łapać gdyż woda jest wyraźnie mętnawa ze względu na duży ruch i
ilość znajdujących się w nim jachtów. Po parudniowych perypetiach z
niedziałającymi silnikami (naprawione przez lokalnych mechaników),
wreszcie po południu 21 stycznia ruszamy w kierunku stolicy Martyniki-Fort
De France. Pogoda- idealna. Lekka bryza, ciepło ale nie goraco i parnie
bo tutejszy deszczyk tropikalny, regularnie co parę godzin na parę minut
przypominał się o swojej obecności. No coż, wszakże jesteśmy w “tropikach”.
Zaraz po wyjściu z portu “ogary poszły w las” czyli kolorowe przynęty na
mojej i Witka wędce oddalają się coraz bardziej w granatowej toni wód
Morza Karaibskiego. Wędkuję na podobny zestaw i wypróbowany co
poprzednio podczas rejsu z Florydy na Wyspy Bahamas w 2005 roku (dużo
zwędkowanych barrakud, snaperów i grouperów). Tym razem nawinąłem na
kołowrotek pena (o stałej szpuli-multiplikator) plecionkę o wyższej
wytrzymałości (65 lbs-około 35 kg) co jak się okazało później, nie było
zbyt dobrym pomysłem. Po paru godzinach żeglugi, kołowrotki milczą jak
zaczarowane. Sprawdzam przynętę czy czasem nie zerwała się na bardzo
gęsto tu zastawionych klatkach na kraby, które są uwiązane do linek i
pływających na powierzchni plastykowych butelek. Jest to zmora nie tylko
dla wędkarzy ale i kapitanów. Nie uniknął tego i nasz jacht, którego
nawiniętą na śrubę linę, kapitan usunął dopiero na najbliższym postoju w
zatoce Grand Anse D’Arlets. Na szczęście przynęta jest nie zerwana ale
przy okazji zmieniam ją na inną-czerwono-różowo-białą z nakrapianymi
odblaskowymi plamkami -kupioną w Le Marin. Ponieważ już niedaleko jest do
zatoczki Anse Mitan w której zatrzymamy się na noc, montuję lekki
zestaw na grunt.
Niestety
ani wieczorem ani następnego ranka rybki nawet nie poskubały mojej i
Witka przynęty (kawałki ośmiornicy i własnoręcznie zrobione ciasto).
Następnego dnia po krótkim pobycie w Fort-De-France wracamy powtórnie do
Le Marin gdzie mamy sie spotkać z inną załogą jachtu dowodzonego przez
znanego i mającego za sobą przepiękną i barwną historię
żeglarską-kapitana Ziemowita Barańskiego. Późnym popołudniem, kiedy już
zarysy Diomond Rock od zachodniej strony Martyniki oddalały się
coraz bardziej, decyduję się na kolejną zmianę przynęty ale jeszcze
chwilę trzymam wędkę w ręku. Nagłe szarpniecie, i odjazd linki z
terkoczącego wściekle kołowrotka następują w ułamku sekundy. Nie zacinam,
gdyż przy tej szybkości jachtu (6-7 węzłów-około 11-12,5
km/godz) ryba zacina się sama. Czując silne szarpnięcia, pozwalam jej na
okresowe wyciaganie linki, którą zwijam w momencie osłabionego ataku.
Stopniowo dokręcam hamulec i wreszcie po parunastu minutach Spanish
Mackerel (Scomberomorus maculatus) jest już na powierzchni wody tuż koło
burty katamarana. Decyduję się na wysoki (około 2.5 metra)wyślizg
ryby z wody na pokład gdyż nie zabrałem ze sobą podbieraka. Po paru próbach
wreszcie moja pierwsza ryba (31” -78cm) podczas tego rejsu jest na
pokładzie. Robię sobie wielkie nadzieje na dalsze emocje. Wszakże przed
nami jeszcze 5 dni wędkowania, ale do końca tego dnia nie
usłyszałem jakże miłego dla wędkarskiego ucha, brzęczącego kołowrotka.
Kolejny dzień na trasie do St. Lucia, długo nie napawa mnie optymizmem-żadnych
brań do popołudnia. Tymczasem zmagający się wiatr rokołysał silnie morze
doprowadzajac je do 7-8 w skali Beaouforta. Płyniemy tylko na genui.
Szybkość jachtu dochodzi miejscami do 10-11 węzłów (18-20 km/godz)
i zdaję sobie sprawę, że byłyby trudności z wycholowaniem ryby ze względu na dodatkowy silny opór wody spowodowany
prędkością jachtu. Na moje szczęście późnym popołudniem wiatr nieco
słabnie. gdyż już jesteśmy po zawietrznej stronie wyspy St. Lucia.
Podziwianie zachodzącego słońca rozkoszowanie się pięknem
morza i świetnym lokalnym rumem bursztynowym, przerywa terkoczący
kolowrotek. Błyskawicznie dopadam wędki, krzycząc równocześnie, aby
zmniejszyć prędkość jachtu.
Tym razem opór ryby jest znacznie większy a
i ryba broni się nieco dłużej. Za to już blisko jachtu, w granatowej
wodzie, tuż po zachodzie słońca zachwyceni jesteśmy kolorami holowanej
ryby, która wygląda w wodzie jakby była podświetlona. Nie mam
wątpliwości. To Dolphin (Coryphaena hippurus), znana pod potoczną nazwą
Mahi-Mahi. Moja pierwsza w życiu! Dlatego staram się ją bardziej zmęczyć
podczas holowania aby móc wyciągnąć ją na pokład za pierwszym razem.
Udało się i mierząca 36” (91,5 cm)! rybka jest już na pokładzie. Do końca tego
dnia już żadna ryba nie dała się skusić na nasze przynęty. Wcześnie rano
jeszcze przed wyruszeniem na dalszy rejs do St. Vincent, kiedy stoimy na
kotwicy w Rodney Bay (St. Lucia) probuję wędkować z gruntu (kawałki ryby
jako przynęta) na ryby, które (choć niewielkie) pływają koło maleńkiej
rafy koralowej co stwierdziłem podczas wcześniejszego snorkowania. Nietety, nie dały się skusić. Wkrótce po opuszczeniu zatoki, jest
branie na wędce Witka.
Ale
już po parunastu sekundach widzę po lużnej żyłce, że ryba się spięła.
Wydarzenia tego popołudnia długo pozostaną w mojej „wędkarskiej” pamięci.
Płyniemy na żaglach na spokojnych stosunkowo wodach Morza Karaibskiego z
prędkością około 5 węzłów na godzinę, mając przed dziobem jachtu,
zbliżające się zarysy wyspy St. Vincent. Zachwycałem się widokiem tej
kolejnej wyspy wulkanicznej porośniętej gęsto tropikalną roślinnością
kiedy usłyszałem terkoczący gwałtowniej niż przy poprzednich braniach
kołowrotek. Nie pamiętam jak znalazłem się przy wędce, Pamiętam tylko
bardzo duży opór na „kiju”, stwierdzając jednocześnie, że już niewiele
pozostało linki na kołowrotku. A ryba wyciągała ją bezustannie. Decyduję
się więc na bardzo lekkie przyhamowanie palcem kołowrotka, zdając sobie
sprawę, że nie jest to dobra decyzja. Ale nie mam innego wyjścia bo
linki na kołowrotku zostało niewiele. Kilka sekund później, stałem jak
osłupiały nie mogąc uwierzyć, że to koniec marzeń o wyciągnięciu
wspaniałego trofeum. Pozostało mi tylko skręcić resztę zerwanej linki (wytrzymałość
65 lbs-29,5 kg) i mieć nadzieję na więcej szczęścia następnym razem.
Niestety. Już do końca rejsu na Granadę, nie było żadnego brania na
mojej jak i na Witka wędce. A szkoda, bo po pamiętnym rejsie na Bahamas,
kiedy to zwędkowałem dużo różnorodnych ryb, miałem nadzieję na dobre
wędkowanie na Morzu Karaibskim. Ale widocznie takie są uroki wędkowania.
Może następny razem będzie lepiej? A kolejna lekcja wędkarstwa na morzu
uświadomiła mi, że należy się zawsze i w każdym momencie spodziewać
ataku dużej ryby. Dlatego na kołowrotek tuż po powrocie do domu,
nawinąłem plecionkę o wytrzymałości 100 funtów (45 kg.). Pozostały mi
jednak wspaniałe wspomnienia i nadzieja na zwędkowanie więcej podczas
nastepnego rejsu? Gdzie? Dodam nieskromnie iż marzy mi się wędkowanie
przy wyspach Polinezji
Francuskiej
(za rok lub dwa) dokąd mam zaproszenie od wspaniałego żeglarza-Andrzeja
Plewika, który planuje tam właśnie pożeglować ze swoją żoną Krystyną.
Oby tylko tamtejszym rybkom spodobały się moje kolorowe przynęty.
Józef Kołodziej
New Jersey-USA
Dane techniczne wędkowania.
Wędkowanie przy Wyspach Korzennych od strony zachodniej (od strony
Morza Karaibskiego)
Wędka morska: „Shore Master” -6’6” dl. (198.1 cm) Cast SMBC-R 661H
Kołowrotek marki: Penn Reel 3/0 h Special Senator-112H
Linka: Szarozielona plecionka o wytrzymałości 65 funtów (29,5+/- kg)
Przynęta: Plastykowa bialo-czerwona rybka z kulką ołowianą w środku
plastykowej głowy
Hak pojedyńczy na metalowym przyponie ukryty w przynęcie.
TABELA REKORDÓW:
-Regulamin
-Forma
-Tabela Recordów
OSTATNIE ARTYKUŁY:
Barakuda-Bahamas
Dorsze
z Massachusetts
Wędkowanie na Wyspach...
W Pogoni za Makrelą
Wędkowanie
na Gulf Stream
Halibuty z Alaski
Tęczaki z lake
Erie
Szczupaki z Lake
Champlain
Łososiowy
Szlak
Barakudy z Meksyku
Wędkowanie w
Trókącie Ber..
Wędkowanie w Kostaryce
Fluke z New Jersey
Wędkowanie na Kubie
Wędkowanie Tautog - USA
Zimne wędkowania
- USA
Królewska
Ryba - Łosoś
Wybrzeże Tuńczyków i nie...
Wędkowanie w Polsce-2013
Wędkowanie -
Floryda-2013
Black Sea Bass - 2010
Zbiornik Maziarnia - 2014
Haddock
- N .H. -2013 - USA
Tilefish z
Atlantyku-2017-USA
Łosoś
z N.Y. State - USA-2017
Wędkowanie na
wielkim.....
Polinezyjskie
Rozczarowanie
Wędkarski pech-Ontario
2016
Wędkowanie w Norwegii 2017
Thousand Island- 2016
Wedko. w Bieszczadach 2014
Wędkowa. na Hawajach - 2014
Wędkowanie - Tuńczyki-2022
Wędkowanie
w Norwegii 2015
Wędkowanie na Antiqua-2017