Przygoda z Naturą

(16) WILCABAMBA...
Ostatnia Stolica Inków

 Dopóki Żyje Inka
 - Edmundo, co się stało z Inkami z Vilcabamby?
 - Thopa Amaru Inga wiedział - odpowiada Edmundo - że dopóki żyje on, władca, zdolny dalej kierować oporem przeciwko najeżdżcom, wojna się nie skonczyła i nie stanowi jej kresu zajęcie Vilcabamby. Wiedzieli o tym także Hiszpanie.
    Kiedy upadła twierdza Wayna Pucara, a wraz z nią i szansa na utrzymanie stolicy - Inka postanowił wycofać się z Vilcabamby, prawdopodobnie do odległej prowincji Pilcosuni, na północ od prowincji zamieszkanej przez Indian Manaries. Zamierzał tam właśnie założyć swoją kwaterę, aby - gdy warunki staną się bardziej sprzyjające - znowu pokierować walką przeciwko Hiszpanom.    Aby utrudnić pościg - rozdzielono się na kilka grup. Thopa Amaru Inga z najbliższymi krewnymi i gubernatorem Vilcabamby, Wallpa Yupangui, wyruszyli w kierunku ziemi Manariesów. Również na północ, ale inną drogą podążał kapitan Callapinia, którego opiece powierzył władca swego syna, następcę tronu.
   Książę Quispe Titu, syn Titu Cusi Yupangui, wycołał się w górskie okolice Ututu, przez które przechodziliśmy w drodze do Vilcabamby. Bracia Inki i jego krewni wybrali inną jeszcze drogę do prowincji Manariesow, poprzez ziemie Indian Zapacati i Panquies.
  Pierwszy, już po sześciu dniach, został ujęty książę Quispe Titu, razem z młodą żoną, która właśnie spodziewała się dziecka. Schwytali księcia jego właśni krewni, Juan de Balsa i Pedro Bautiza, a radość z oddania przysługi Hiszpanom dodała im ponoć tyle sił, że uciążliwą drogę z Ututu do Vilcabamby pokonali zaledwie w dwa dni. Małego synka Inki i jego eskortę schwytano na ziemi Manariesow, czterdziesci leguas, a więc ponad dwieście kilometrów od Pampacony, w dolinie Concharco. W pościgu brało udział sześciu żołnierzy hiszpanskich i czterdziestu Indian. Prof Guillen oglada inkaskie-gwozdzie
   Kapitanowie Colla Thopa, Paucar Unya, Guaman i Manapaq (mógł się też nazywać - mowi Guillen - Naupaq Maras) zdołali oddalić się ledwie około 50 kilometrow od Vilcabamby, kiedy zaskoczył ich i ujął po krwawym oporze, kapitan Antonio de Pereyra. Szczególnym sukcesem okazało się doścignięcie braci Inki - Qhapaqa Yupangui i Thopa Wallpy, wraz z ich żonami. Razem z nimi zdobyto bowiem znaczny łup - klejnoty, stare, bogate szaty Inkow, złote naczynia, idole, wśród nich złotą tarczę słońca, mumie Mango Ingi i Titu Cusi, a także ponad milion złotych peset albo też złoto o takiej wartości. Braci Inki ujął kapitan Martin Garcia de Loyola, gdy uszli zaledwie około 30 kilometrów.
   Jemu to rownież powierzono odpowiedzialne zadanie schwytania samego władcy.
  -Kto wie - mowi Edmundo - czy by doszło do ujęcia Thopa Amaru Ingi, i jakie wydarzenia mogły zajść jeszcze w historii państwa, gdyby nie fakt, ze Inka uciekał w towarzystwie żony. I gdyby nie zdrada, która tak często towarzyszyta ostatniemu okresowi dramatycznych dziejow imperium. Otóż żona ostatniego władcy Vilcabamby, podobnie jak małżonka księcia Quispe Titu, była brzemienna. Nie chciała jednak opuścić męża i postanowiła mu towarzyszyć, dokądkolwiek się uda. Zwyczaj chwalebny i świadczy pięknie o wierności andyjskich kobiet - komentuje Edmundo - niemniej jednak stan, w jakim znajdowała się cava, jak nazywano królowe-siostry Inków,­ utrudniał ucieczkę, paraliżując wiele możliwych poczynań. Oto ­ miast po lądzie - można było oddalać się od Vilcabamby czółnem, uchodząc wszelkiej pogoni. Ale żona Thopy Amaru żle znosiła pływanie po wodzie. Posuwano się więc lądem i to bardzo wolno, podczas gdy Martin Garcia de Loyola ze swymi żołnierzami, wrogimi Inkom Indianami i Metysami - krewnymi Thopa Amaru Ingi, którego opór utrudniał im w miarę "spokojne”, poddańcze życie w Cusco - płynął za zbiegami rzeką. W końcu lipca wylądował prawdopodobnie około 250 kilometrow od Vilcabamby, w okolicach osiedla Momori. Tam własnie odpoczywał Inka.
   Teraz kolej na zdradę. Kiedy Thopa Amaru dowiedział się, że jego prześladowca schwytał tylne straże pod dowodztwem kapitana Usca Mayta i zbliża się do Momori - polecił, by curaca tego osiedla, Iscapa, odprowadził go nad jedną z rzek, którą w końcu zdecydował się uciekać. Iscapa najpierw wykonał rozkaz władcy, lecz zaraz potem oddał się dobrowolnie w ręce Hiszpanow, wskazując drogę pogoni. Doścignięto Inkę po dwóch, trzech dniach, gdy ogrzewał się z żoną przy ognisku, nad brzegiem rzeki Taupa. Królewskich zbiegów, podobnie jak wcześniej ich krewnych, przyprowadzono z powrotem do Vilcabamby. W końcu sierpnia generał Martin Hurtado de Arbieto wyruszył z nimi do Cusco. Tam oczekiwał zwycięzcow, a przede wszystkim - pokonanych, wicekrol Francisco de Toledo. Uprzedzony przez umyślnych gońcow o ujęciu Inków - zarządził modły dziękczynne i religijne uroczystości, aby uczcić szczęśliwy koniec podboju.

  10 Lipiec, 1976 
 Tekst i Foto: Elzbieta Dzikowska
   Przedruk za zgodą autorki
 

 
OSTATNIE ARTYKUŁY:
01 - Vicabamba - Ostatnia....
02 - Vilcabamba - Ostatnia...
03 - Vilcabamba - Ostatnia...
04 - Vilcabamba - Ostatnia...
05 - Vilcabamba - Ostatnia....
06 - Vilcabamba - Ostatnia...
07 - Vilcabamba - Ostatnia...
08 - Vicabamba - Ostatnia....
09 - Vilcabamba - Ostatnia...
10 - Vilcabamba - Ostatnia...
11 - Vilcabamba - Ostatnia....
12 - Vicabamba - Ostatnia...
13 - Vicabamba - Ostatnia....
14 - Vilcabamba - Ostatnia...
15 - Vicabamba - Ostatnia....
16 - Vilcabamba - Ostatnia...
17 - Vicabamba - Ostatnia....