Polskie
Ślady w Sanktuarium Matki Boskiej z Guadalupe
Polskie ślady w Sanktuarium Matki Boskiej z Guadalupe!
To była wyjątkowa pielgrzymka w moim życiu. Dostarczyła mi ona tyle
emocji, że dla faceta po sześćdziesiątce
wystarczy ich na wiele lat.
W dniach od 8 do 13 grudnia z okazji 485 rocznicy objawień Matki
Boskiej z Guadalupe sanktuarium nawiedziło 7.2miliona wiernych (dane
oficjalne) w tym ponad tysiąc Polaków z Polski, USA i całego świata. Na
placu przed bazylika oprócz flag meksykańskich najwięcej powiewało biało
czerwonych.
A byłem na wielu, pielgrzymkach nie tylko w Guadalupie, ale też i w
Ziemi Świętej, Fatimie, Lourdes, Watykanie czy Medjugorie nie
wspominając też Jasnej Góry i nie widziałem niczego podobnego. Ale od
początku!
Pielgrzymka czy
wycieczka?
W planach tej wycieczko – pielgrzymki
organizowanej, co roku przez Classic Travel, mieliśmy tylko jedna wizytę
w sanktuarium Matki Boskiej w Guadalupe oraz zwiedzanie stolicy –
Mexico City, pięknego kolonialnego miasta Puebla(ulubionego przez Jana
Pawła II), Cholula(która razem z Puebla ma 365 kościołów i kaplic – na
każdy dzień roku), Cajamarca(miasto artystów), Taxco(miasto srebra) i
piramidy Teotihuacan. Gdy jednak okazało się, że w Puebla nie ma dla nas
miejsca (wcześniej zamówionego) na odprawienie mszy świętej, zrozumiałem,
że musimy przyspieszyć nasz powrót do stolicy i spróbować odprawić mszę
święta w samym sanktuarium Gwadelupa. Było to bardzo ryzykowne wiedząc,
że do Guadalupy, (która jest obecnie w granicach miasta Meksyk) zmierza
kilka milionów pielgrzymów. A dowody na to mieliśmy cały czas jadą
drogami i autostradami, na których co kilka minut mijaliśmy kolumny
kilku- lub kilkunastu samochodów-pikapów czy też ogromnych ciężarówek
wypełnionych po brzegi pielgrzymami wiozącymi różnych wymiarów obrazy
Matki Boskiej z Guadalupe. Często za nimi lub przed nimi jechały ogromne
grupy rowerzystów ubrane w takie same koszulki z podobizną ich ukochanej
matki- patronki Meksyku a nade wszystko patronki Indian.
Kult papieża Juan Pablo Secundo
I gdy dojechaliśmy do sanktuariom i przedarliśmy
się przez gęstniejący tłum, zobaczyliśmy przed 4 metrowym pomnikiem Jana
Pawła II, piękny wieniec z żywych kwiatów, który właśnie
złożyła jakaś grupa meksykańskiej młodzieży. Nad tablicą dopięliśmy dwie
polskie flagi i zaczęliśmy się, jako grupa modlić w języku polskim,
prosząc naszego świętego o wsparcie. W tym czasie nasz przewodnik
Grzegorz z księdzem Wacławem udali się do zakrystii z nadzieją, że uda
się znaleźć wolna kaplice na mszę dla naszej grupy. A pod pomnik Jana
Pawła II, przychodziły kolejne grupy meksykańskich pielgrzymów,
śpiewając i modląc się, często niosąc Jego zdjęcia. Z moich rozmów z
nimi wynikało, że dla nich Juan Pablo Secundo to najważniejszy święty
tuż po Juanie Diego, (któremu przecież objawiła się Matka Boska), który
przecież odwiedził Meksyk, jako pierwszy w swojej pierwszej pielgrzymce
i był u nich 8 razy i dlatego jest On i będzie ich papieżem ich świętym!
Innym razem widzieliśmy w ogromnej kolumnie pielgrzymów
zmierzających do sanktuarium, kilka osób niosących nad głowami portrety
Jana Pawła II. Jesteś moim
przyjacielem.
Ale to, co zobaczyliśmy po zakończeniu naszej mszy świętej,
i po wyjściu z bazyliki, wzruszyło nas wszystkich dogłębnie. Naprzeciwko
pomnika stał chłopak patrzący
wysoko na spiżową postać Jana Pawła II, i z ogromnym przejęciem grając
na gitarze i śpiewał do Niego pieśń – modlitwę, której słowa już gdzieś
wcześniej słyszałem; El Amigo, - Tu eres mi Amigo de alma… A my staliśmy
jak wryci, słuchając tego tak pełnego pasji wykonania. Widziałem na
policzka wielu naszych pielgrzymów płynące łzy. Nie rozumieli może, co
śpiewał, ale widzieli i czuli, że jest to coś wyjątkowego, że ten prosty
chłopak stoi u stóp pomnika naszego ukochanego papieża i oddaje mu hołd.
I to łapało nas za gardło!
Nasza msza święta w Bazylice
Jan Paweł II nas nie zawiódł. Nasi wysłannicy wrócili z dobrą nowiną.
Mieliśmy naszą mszę świętą w samej bazylice w jednej z kaplic z widokiem
na główny ołtarz. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani tym, co się z
nami dzieje. Na dodatek nasza msza w pewnym momencie nałożyła się na
mszę odprawianą przy głównym ołtarzu. Na celebrującym
naszą mszę święta Ojcu Wacławie widać było ogromne wzruszenie, które
udzieliło się każdemu z nas. Czyliśmy, iż dzieje się coś
niewytłumaczalnego w około nas! Ja zaś byłem ogromnie wzruszony, tym
bardziej, iż w ponad 40 osobowej grupie znajdował się mój najtarszy syn
Paweł ze swoją kilka tygodni wcześniej poślubioną żoną. Ta pielgrzymka
była dla nich moim ślubnym prezentem i dziękowałem Bogu, że tyle się
działo wokoło nas, że doznali tylu religijnych przeżyć, z których będą
czerpać przez całe swoje życie.
Msza
rocznicowa
Już od rana 12 grudnia do bazyliki zmierzały tłumy. Od wczesnego
ranka, co godzinę odprawiana była msza świętą dla pielgrzymów. Ale ta
główna z udziałem prymasa Meksyku i setek biskupów i księży z całego
świata planowana była na 12 w południe. To ona była naszym celem. I po
raz kolejny mieliśmy szczęście, cała nasza grupa siedziała w ławkach tuż
przy głównym ołtarzu. Przeżycie dla wszystkich ogromne.
Do wnętrza bazyliki wdzierały się rytmiczne odgłosy bębnów i
piszczałek, które wypierały głos organów i głos tłumu ponad 10 tysięcy
pielgrzymów śpiewających religijne pieśni. Te głosy jednak nie walczyły
ze sobą, ale się zlewały w jeden dziwny rytm, melodie nam przybyszom
niezrozumiałą. A tam przed bazyliką setki tancerzy ubranych w kolorowe
stroje z czasów Azteków, tańcząc oddawało hołd swojej Matce Boskiej. Gdy się bliżej przyjrzymy samemu
obrazowi, jaki na „tilmie”-(ponczo) Juan Diego pozostawiła sama Matka
Boska (jedyny taki na Ziemi portret), to zauważymy, iż ma
ona przygięte
kolano, co oznacza, iż jest w tanecznym ruchu.
Zrozumieć Meksykanów Przez cały czas czuliśmy się w Meksyku nie
tylko, że bezpiecznie, ale też i okazywano nam ogromną sympatię. A na
słowa, że jesteśmy Polakami, rodakami Jana Pawła II, uśmiechały się do
nas wszystkie twarze. Bardzo często ludzie dziękowali nam za papieża
Polaka. Nasz papież wywarł ogromny wpływ na życie nie tylko religijne,
ale i polityczne Meksyku. Można by o tym długo pisać. Dowodem tego niech
będą tylko te dwa przykłady. Tylko w Meksyku przybywa pomników Jana
Pawła II. Najnowszy stoi stanął obok katedry na głównym placu – Zocalo,
i został odlany z kluczy, jakie tysiące Meksykanów przesłało na jego
budowę. A były to klucze do ich serc. (zdjęcie).
Ale największym przykładem niech będzie to, iż każdego roku
przybywa pielgrzymów do Guadalupe a w tym roku padł rekord wszechczasów-
ponad siedem milionów.
Wielu uczestników naszej pielgrzymki przyznało się że ta podróż bardzo
zmieniła postrzeganie Meksykanów chociażby u nas w Garfield czy Clifton.
I to chyba też dzieło Matki Boskiej z Guadalupe. Ale tego nie da się
zrozumieć czytając tylko ten tekst - to trzeba przeżyć. Wybieramy się
tam za rok.
Tekst: Jerzy Majcherczyk
Foto: Większość zdjęć autora.
Kilka słów o obrazie
Matka Boska z Guadalupe, patronka życia poczętego, objawiła się św.
Juanowi Diego (Indianinowi) 12 grudnia 1531 roku, przemawiając w jego
ojczystym języku – nahuatl. Przekazała mu polecenie wybudowania świątyni
w wyznaczonym miejscu. Poleciła mu o tym objawieniu powiedzieć biskupowi.
Biskup Meksyku nie bardzo mu wierzył, więc Juan Maryję, aby mu dała jakiś
znak, który przekonałby biskupa. Maryja poleciła więc Juanaowi, podczas
kolejnego spotkania, nazbierać dużo kwiatów na szczycie wzgórza i
schować je do tilmy (rodzaj indiańskiego płaszcza zrobionego z włókien
kaktusa ayate). Po tym Juana pobiegł do biskupa gdzie po rozwiązaniu
płaszcza ukazały się cudowne kastylijskie róże, natomiast na rozwiniętym
płaszczu zobaczyli przepiekny wizerunek Maryi o ciemnej karnacji twarzy.
Głowa Maryji była przykryta błękitnym płaszczem ze złotą lamówką i
gwiazdami. Postać Maryi ze złożonymi rękam i miała pod stopami
półksiężyc oraz głowę serafina a za Jej postacią była dobrze widoczna
owalna tarcza promieni.
To właśnie ten płaszcz św. Juana Diego, który wisi do dnia dzisiejszego
w sanktuarium (w miejscu gdzie się mu objawiła) jest słynnym na cały
świat wizerunkiem Matki Boskiej z Guadalupe.
Do tego obrazu odnosi się wiele niewytłomaczalnych rzeczy jak: brak
oznak upływu czasu, brak znanych nam barwników, śladów pędzla, brak
śladów po przypadkowym (w czasie konserwacji) oblaniu żrącym kwasem czy
też fakt iż kolory po tylu latach wogóle nie wypłowiały. Podobnie jak
całun turyński czy też chusta z Monoppello, także o obrazie Matki
Boskiej z Guadalupe, mówi się, że nie jest uczyniony ludzką ręką.
Kopie tego obrazu znajdują się w ponad 100 kościołach w Polsce, po tym
jak w 1953 roku ówczesny Prymas Meksyku (kardunał Miranda y Gomez),
oddał Polskę na prośbę polskiego Episkopatu w opiekę Matki Bożej z
Guadalupe. Kopia tego obrazu jest także w Sanktuarium Świętości Życia, w
parafii pw. Zwiastowania Pańskiego w Poznaniu.
Był on przez całe wieki poddawany badaniom przez malarzy, lekarzy i
uczonych a także we współczesnych czasach był poddany bardzo
szczegółowym badaniom, które nie wyjaśniły wiele cech obrazu,
pozostających zagadką.
I tak materiał obrazu (tkanina z włókna kaktusa
ayate), normalnie ulega zniszczeniu już po kilkudziesięciu latach (żadna
tkanina z tego okresu co obraz, nie zachowała się). Z punktu widzenia
nauki, przetrwanie obrazu w takim stanie, jest absolutnie
niewytłomaczalne. A przecież obraz ma już 486 lat (!) i nie uległ
zniszczeniu mimo iż był wystawiony na widok publiczny przez 100 lat bez
jakiegokolwiek zabezpieczenia. Był przecież dotykany przez pielgrzymów,
osmalany przez palące się świece, narażony na zakurzenie a mimo to nie
widać na nim żadnych zniszczeń. I co ciekawe, ten cudony obraz nie
poddaje się działaniu pleśni czy też grzybów a także odpycha insekty i
nie przyjmuje kurzu! Obraz na tym płótnie, zachował delikatne
niezmienione kolory nie wyblakłe mimo, że płaszcz na którym zachowany
jest wizerunek Matki Boskiej z Guadalupe, nie był zagruntowany. Nie
poddaje się on prawom fizyki a wykonany z luźnego splotu tkaniny,
uniemożliwiał namalowanie czegokolwiek! Wprawia to w zdumienie ekspertów
i znawców sztuki.
Na tym obrazie nie stwierdzono
żadnych śladów ogólnie znanych barwników syntetycznych, żadnych
pigmentów pochodzenia roślinnego lub mineralnego czy też innych środków
używanych zazwyczaj przez malarzy. Farby używane do malowania są
związkiem chemicznym, które wiążą się z tkaniną i jeżeli ich tam nie ma
to znaczy, że nie ma koloru a tym samym obrazu.
W przypadku tego cudownego obrazu
wizerunek na płaszczu jest czystą celulozą, czyli z punktu chemicznej
wiedzy, po prostu ...nie istnieje! Fenomenem (zwanym – irydescencja)
tego obrazu jest to iż powoli, ze zmianą kąta patrzenia na niego zmienia
swe kolory a technika ta, według badaczy, nie może być odtworzona rękami
ludzkimi. Na płaszczu Indianina, znajduje się układ gwiazd, który
odzwierciedla zimowy obraz nieba kiedy ukazała się Matka Boska, czyli
dokładnie o 10:40 rano w dniu 12 grudnia 1531 roku, i przedstawiony jest
heliocentrycznie czyli z punku widzenia obserwatora na słońcu a nie na
ziemi.
Kolejnym dowodzem na cudowne pochodzenie tego obrazu jest to, że
po 250-krotnym (!) powiększeniu oczów Matki Boskiej w odbiciach
utrwalonych w źrenicach można znaleźć dwie sceny:
- w lewym oku jest
scena z udziałem 12 osób i zgodnie z przekazem przedstawia moment
powstania wizerunku na płaszczu Juana Diego.
Obraz ten był możliwy do
uzyskania po zastosowaniu metody używanej do komputerowej analizy
obrazów otrzymywanych z fotografii przesyłanych przez sondy kosmiczne i
zawiera bardzo dużo drobnych szczegółów jak kolczyki czy też sznurowadła.
Natomiast w prawym
oku, w jego samym centrum, jest przedstawiona prawdopodobnie rodzina –
mężczyzna, kilkoro dzieci i kobieta niosąca na plecach niemowlę (tak jak
w tamtych czasach robiły kobiety). Objawienie MatkiBoskiej z Guadalupe,
jest najstarszym objawieniem oficialnie uznanym przez kościół katolicki.
Opracował na podstawie informacji w internecie:
Józef Kołodziej
Luty - 2017