Rajdy w Góry Świętokrzyskie są organizowane od
roku 1999, kiedy powstało Tarnobrzeskie Koło Polskiego Towarzystwa
Tatrzańskiego. Były to zawsze jednodniowe rajdy w sobotę lub w niedzielę.
Organizowano je dość często, nieco nam spowszedniały
i w ostatnich 3-4 latach zdarzało się, że było za mało chętnych i kilka
rajdów nie odbyło się.
Ostatni raz byłem z żoną Dorotą w Górach Świętokrzyskich
w maju 2006 roku na rajdzie PTT i w październiku 2006 roku na
pielgrzymce na Święty Krzyż. Zatęskniliśmy za Górami Świętokrzyskimi i
postanowiliśmy się wybrać na rajd zaplanowany na niedzielę 24 lutego
2008 roku. Wg programu nasz szlak miał prowadzić ze Świętej Katarzyny
przez Łysicę na Święty Krzyż i ze Świętego Krzyża do Nowej Słupi.
Jeszcze tylko trzeba się upewnić, czy rajd dojdzie do skutku; na
szczęście zebrało się 18 osób i wyruszyliśmy na szlak. Rajd prowadził
Krzysiek z Tarnobrzega, znany z tego, że bardzo szybko chodzi i świetnie
fotografuje, a nie będąc przewodnikiem grupy często chodzi swoimi
ścieżkami. Krzyśkowi pomagał Jacek z Sandomierza, świetny przewodnik
górski, miłośnik grot i jaskiń, fotograf równie dobry jak Krzysiek.
Idziemy od Świętej Katarzyny przez Łysicę do Świętego
Krzyża. .
Nasza grupa wyruszyła w niedzielę 24 lutego o godz. 700, jak zawsze spod
tarnobrzeskiego klubu Tapima. Nasz bus
prowadzony
przez Benka zmierza przez Sandomierz, Opatów, Łagów w kierunku Świętej
Katarzyny, skąd rozpoczniemy niedzielną wędrówkę przez Puszczę Jodłową.
Ci, co mieszkają w Sandomierzu tzn. Dorota, ja, Jacek i Paweł
dołączyliśmy do reszty grupy w Sandomierzu.
Ze Świętej Katarzyny idziemy czerwonym szlakiem, który będzie nam
towarzyszył przez całą niedzielną wędrówkę. Po kilku minutach drogi
dochodzimy do wejścia do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Na terenie
parku mijamy pomnik poświęcony mieszkańcom ziemi świętokrzyskiej
pomordowanym w 1943 roku przez niemieckich okupantów, pomnik Stefana
Żeromskiego - wielkiego miłośnika Gór Świętokrzyskich i idziemy pod górę
w kierunku Łysicy. Przed nami buki i jodły, a na ziemi roztacza się
brązowy dywan z zeszłorocznych liści. I tak już będzie prawie do końca
naszej niedzielnej wędrówki. Chociaż idziemy przez Puszczę Jodłową, to
widać więcej buków, niż jodeł. Idąc lasem lekko pod górę, dochodzimy do
drewnianej kapliczki św. Franciszka, obok której znajduje się źródełko.
Woda z tego źródełka ponoć pomaga na oczy.
Przy kapliczce św. Franciszka robimy pierwszy postój. Niektórzy,
aby sprawdzić właściwości wody ze źródełka, przemywają twarz oczy. .
Kapliczka już za nami, a my idziemy pod górę na Łysicę. Na naszym szlaku
pojawiają się kamienie, a z lewej strony ukazuje się rumowisko skalne
charakterystyczne dla Gór Świętokrzyskich zwane gołoborzem. Jeszcze
kilka minut drogi i dochodzimy do Łysicy (612 m n.p.m.) - najwyższego
szczytu w paśmie Łysogór i w całych Górach Świętokrzyskich. Po krótkim
postoju i po wspólnej fotografii pod krzyżem na Łysicy zmierzamy w
kierunku wsi Kakonin.
Idąc czerwonym szlakiem w dół, dochodzimy do drewnianej kapliczki
św. Mikołaja (wysokość 535 m n.p.m.), gdzie krzyżuje się czerwony szlak
prowadzący do Kakonina z niebieskim szlakiem prowadzącym do Bielin.
Wewnątrz kapliczki jest rzeźba przedstawiająca drewniane buty. Idziemy w
dół czerwonym szlakiem ciągle przez las. Wychodzimy z lasu i dochodzimy
do skraju wsi Kakonin (założonej w XVII w), gdzie stoi drewniana XIX
wieczna bielona i kryta gontem chałupa, która miała być zalążkiem
skansenu. Obecnie chata jest poddawana konserwacji, a obok niej
postawiono drewniany budynek bez komina, kryty gontem. .
Od Kakonina idziemy szosą w kierunku przełęczy Huckiej. Teraz
idziemy odkrytym terenem. Przed nami rozległy, lekko pofałdowany
krajobraz, a na horyzoncie zielone pasmo Łysogór z masztem wieży
telewizyjnej na Łyścu. Po drodze mijamy nowoczesne murowane domy, stare
drewniane chałupy i kapliczkę. Wchodzimy znowu w las i czerwonym
szlakiem zbliżamy się do przełęczy Huckiej. Po drodze urządzamy dłuższy
postój z ogniskiem i z pieczeniem kiełbasek; niektórzy z nas mieli
szaszłyki. .
Posileni, ruszamy w dalszą drogę. Wychodzimy z lasu i dochodzimy do
parkingu w Szklanej Hucie a stamtąd wchodzimy w Puszczę Jodłową i
docieramy czerwonym szlakiem do Klasztoru Świętego Krzyża, zatrzymując
się po drodze na położonej na gołoborzu galerii widokowej na Łysej Górze
zwanej także Łysiec (595 m n.p.m.), skąd roztaczają się malownicze,
rozlegle widoki na Dolinę Dębniańską, Górę Chełmową, Rudki, Starachowice
i na Ostrowiec. .
Zwiedzamy klasztor na Świętym Krzyżu. .
Opat Katarzynka w monografii Powiesi Rzeczy Istej, (wspomina o tym
Długosz w Dziejach Polski) przypisuje fundację klasztoru
benedyktyńskiego na Świętym Krzyżu Bolesławowi Chrobremu w 1006 roku. Od
XIV w. to miejsce jest nazywane Świętym Krzyżem, jako że przechowywane
są tu relikwie drzewa Krzyża Świętego, na którym miał umrzeć Jezus
Chrystus, podarowane w XII w. przez św. Emeryka, syna Stefana I, króla
węgierskiego.
Benedyktyński klasztor na Świętym Krzyżu - sanktuarium relikwii
krzyża świętego ufundowany w miejscu pogańskich kultów religijnych, był
wielokrotnie rozbudowywany i przebudowywany w stylu gotyckim, barokowym,
klasycystycznym i przechodził rożne koleje losu. Opactwo w ciągu swej
historii było kilkakrotnie rabowane i niszczone. Podupadało i podnosiło
się z upadku dzięki hojnym fundatorom. W 1819 roku zabudowania opactwa
przekazano
skarbowi Królestwa Polskiego. Znajdujące się w ruinie budynki opactwa
carskie władze rosyjskie przekształciły w 1864 roku w ciężkie więzienie,
które istniało tu do 1939. W więzieniu na Świętym Krzyżu już w
niepodległej Polsce byli osadzeni m.in. Sergiusz Piasecki - polski
pisarz, publicysta polityczny, oficer wywiadu, przemytnik, żołnierz
Armii Krajowej oraz Stepan Bandera- ukraiński polityk niepodległościowy,
jeden z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów . Jednak już w
1936 roku przybyli tu zakonnicy Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej,
którzy przejęli część klasztoru.
Podczas II wojny Niemcy utworzyli tu obóz zagłady jeńców
radzieckich. W 1961 roku budynki po więzieniu przejął Świętokrzyski Park
Narodowy. Aktualnie w części budynku mieści się nowicjat Zgromadzenia
Misjonarzy Oblatów. .
Obecnie zespół opactwa pobenedyktyńskiego obejmuje czworobok
budynków klasztornych z XIV-XV w. wraz z wirydarzem i krużgankiem,
wczesnobarokową kaplicą Oleśnickich oraz poźnobarokowo-klasycystycznym
kościołem. Od zachodu przylega wczesnobarokowe skrzydło (obecnie Muzeum
Przyrodniczo-Leśne Świętokrzyskiego Parku Narodowego), a od wschodu
barokowa dzwonnica i brama z XVIII w. .
Ponieważ nasz rajd trwał tylko jeden dzień, nie mogliśmy tego
wszystkiego zwiedzić. Na Świętym Krzyżu obejrzeliśmy kościół z barokowym
wystrojem i z obrazami Franciszka Smuglewicza z początku XIX wieku ze
scenami związanymi z powstaniem zakonu benedyktynów i z legendarnymi
początkami świętokrzyskiego klasztoru. Obejrzeliśmy także przyklasztorne
muzeum ze zbiorami poświęconymi działalności misyjnej Ojców Oblatów. W
zbiorach muzeum oprócz licznych fotografii z misji znajdują się różne
przedmioty codziennego użytku z Afryki, z Azji i z Ameryki Północnej.
Ciekawymi eksponatami są strój Indianina ze skóry renifera z Kanady i
biblia w języku eskimoskim. W muzeum nie wprowadzono stałych opłat, a za
zwiedzanie składa się dobrowolną ofiarę do wystawionej puszki.
Schodzimy do Nowej Słupi.
Z klasztoru na Świętym Krzyżu schodzimy niebieskim szlakiem (tzw.„drogą
królewską”) do Nowej Słupi. To już ostatni odcinek naszej wędrówki.
Kamienista droga prowadzi nas w dół początkowo przez odkryty teren, a
potem wśród jodłowo - bukowego lasu. Idąc w kierunku Nowej Słupi mijamy
dąb papieski posadzony w 2006 roku i figurę Matki Boskiej przy kopcu
Czartoryskiego. Na umieszczonej obok dębu papieskiego tablicy można
przeczytać, że został on wyhodowany z żołędzia najstarszego w Polsce
dębu „Chrobry”, poświęconego przez Ojca Świętego i posadzony dla
uczczenia Jego pontyfikatu i 1000-lecia klasztoru na Świętym Krzyżu. Na
całym szlaku do Nowej Słupi znajdują się drewniane kapliczki ze stacjami
drogi krzyżowej. Gdy byłem na Świętym Krzyżu w sierpniu 2004 roku,
kapliczek jeszcze nie było.
Wychodzimy w Nowej Słupi ze Świętokrzyskiego Parku Narodowego i
zatrzymujemy się przy kamiennym posągu klęczącego mężczyzny zwanego „Pielgrzymem”
lub „Emerykiem”.
Legendy mówią, że gdy Emeryk dojdzie na Święty Krzyż, to będzie koniec
świata; całe szczęście, że posuwa się on co roku o ziarnko piasku i
nieprędko dojdzie na Święty Krzyż. Tymczasem zapada zmierzch i przy
figurze Emeryka czeka na nas bus z Benkiem. Jedziemy do Tarnobrzega
przez Łagów, Opatów i Sandomierz, zatrzymując się na obiad w przydrożnym
zajeździe w Jałowęsach pod Opatowem (wystrój ładny i karmią dość dobrze).
Nasze niedzielne wędrowanie po Górach Świętokrzyskich uwiecznione na
licznych fotografiach to już historia. Następny rajd tarnobrzeskiego
koła PTT ma się odbyć 25 maja 2008 roku.
Tekst: Stefan Solanin .
Foto: Dorota i Stefan Solanin .
Dane o Piaseckim i o Banderze podaję za Wikipedią .