Przygoda z Naturą

JAPONIA cz.II

2.  Na herbatkę i nie tylko do Kioto

Po paru godzinach jazdy pociągiem shinkansen wysiadamy w Kioto (stolica Japonii od 794 do 1868 roku). Wita nas piękny, nowoczesny dworzec kolejowy. Wyposażony jest we wszystko by zapewnić maksymalny komfort  współczesnemu podróżnikowi. Jest tu hotel, kino, ogromny dom towarowy, sklep spożywczy, piekarnia i masę restauracji. Wjeżdżamy długimi ruchomymi schodami na taras widokowy by rzucić okiem na miasto. Kioto pierwotnie, nazwane Heiankyo – Stolica Pokoju, nie ucierpiało zbytnio w czasie ostatnich wojen i dzięki temu zachowało swój oryginalny wygląd sprzed wielu setek lat. Słynie z niesamowitej ilosci świątyń (1600 Buddyjskich i 270 Shinto) i zabytków. W Kioto będziemy tylko cztery dni więc wybieramy te najważniejsze.

01-Palac cesarski.jpgZnów mamy problem ze znalezieniem hotelu mimo iż posiadamy adres i zdjęcie. W końcu przy pomocy policjantek docieramy do budynku, który w minimalnym stopniu przypomina ten ze zdjęcia wydrukowanego z internetu  ponieważ “wymazano” jego otoczenie czyli słupy i gęstą pajęczynę drutów elektrycznych. Hotelik jest bardzo skromny. W przedsionku stoją szafki na buty i czerwone kapcie na zmianę. Zgodnie z regulaminem zostawiamy obuwie, nie bez obawy zresztą gdyż dostęp do niego ma praktycznie każdy przechodzień z ulicy. Pokoik jest mały, urządzony na wzór zachodni. Przed wejściem do łazienki stoją kapcie na zmianę, niebieskie żeby się nie myliło. Póżniej wiele razy łapaliśmy się na tym, że nieodpowiednie kapcie chodziły po pokoju. Kioto zaczynamy zwiedzać od pałacu cesarskiego. Jest to pierwsze i jedyne miejsce w Japonii (oprócz lotniska), gdzie sprawdzono nam dokumenty. Pałac ten  przez ponad tysiąc lat był rezydencją cesarzy i centrum kulturalnym kraju. Wiele razy był niszczony pożarem i odbudowywany z zachowaniem pierwotnego wzoru. Dzisiejszy pałac pochodzi z roku 1855. Zbudowany jest z drewna cyprysowego i02-Palac Cesarski-ogrod  typu Tsukiyama.jpg pokryty korą cyprysową jak większość drewnianych budynków w Japonii. Niestety, ze względów bezpieczeństwa,  można go oglądać tylko z daleka. W centralnym miejscu stoi tron cesarski i krzesło dla cesarzowej. Jest otoczony murem z sześcioma bramami wjazdowymi, każda służąca innej okazji i dla osób o różnej randze. Wokół pałacu stoją budynki przeznaczone na bankiety i rożnego rodzaju ceremonie. Oprócz tego jest tu wiele budynków mieszkalnych dla cesarza, jego rodziny i szoguna. Pomiędzy budynkami grano w Kemari – gra polegająca na kopaniu piłki tak by jak najdłużej utrzymała się w powietrzu. Dopełnieniem krajobrazu jest cudowny ogród ze stawem, mostkami i oryginalnie posadzoną roślinnością. Sztuka projektowania ogrodów to od wieków jedna z najważniejszych form artystycznych w Japonii. Najbardziej popularne to Tsukiyama będące często miniaturową kopią górskiego krajobrazu. Tworzą  go usypane pagórki, drzewa, krzewy, strumyki, mostki i dywany kwiatowe. Inny rodzaj to Chaniwa sadzone wokół herbaciarni dla stworzenia przyjemnej atmosfery w czasie ceremonii picia herbaty.  Najbardziej abstrakcyjna forma ogrodu to Karesansui ściśle zwiazane z kulturą i wierzeniami buddyjskimi Zen. Przedstawiają wyimaginowany lub zapożyczony z natury krajobraz przy pomocy kamieni, żwiru, piasku i mchu. Zagrabiony w specyficzny sposob żwir i piasek to rzeka lub ocean ludzkich grzechów a kamienie to góry - symbol wieczności. Siła ogrodu leży w ciszy a prawdziwe znaczenie w wyobraźni medytującego.

03-Ogrod typu karesansui przy Swiatyni Ryoanji.jpgNajsłynniejszy tego typu ogród znajduje się koło swiątyni Ryoanji. Kompozycje stanowi 15 kamieni i zagrabiony biały żwir. Ściana otaczająca ogród, dawno temu pomalowana olejem, teraz wyblakła i rożnokolorowa dodaje swoistego uroku całości. Siedzimy zamyśleni i poddajemy się medytacji. Im dłużej wpatrujemy się w ten dziwny układ,  kwintesencję artystyczną wierzenia Zen, tym większy ogarnia nas spokój. Ta urzekająca prostota inspiruje nas do filozoficznych rozmyślań. Uduchowieni wizytą w skalnym ogrodzie udajemy się do kamiennej misy - Tsukubai z napisem “Uczę się być zadowolony”. W wierzeniach buddyjskich duchowo bogaty jest ten kto nauczył się być szczęśliwym, a ten komu się to nie udało pozostanie biedny mimo posiadanego bogactwa materialnego. Tsukubai służyły do mycia rąk i ust przed ceremonią picia herbaty. Jest to bardziej  symboliczne oczyszczenie duchowe niż usuwanie brudu i zarazków. Herbaciarnia urządzona jest podobnie jak typowe wnętrza japońskie. Papierowe ściany i zasuwane drzwi ozdobione grafiką pejzażową, podłoga wyłożona tatami i minimum niezbędnych mebli – stolik do przyrządzania i picia herbaty ze wszystkimi niezbędnymi akcesoriami. Siadamy jak zwyczaj nakazuje na podłodze i z uwagą przyglądamy się  jak odbywa się Sado czyli rytuał przyrządzania herbaty. Mistrzyni ceremonii nasypuje zielony proszek – Matcha (herbata ze sproszkowanych zielonych liści herbacianych) do porcelanowych miseczek, zalewa go wrzątkiem po czym miesza bambusową szczoteczką z czego powstaje coś w rodzaju spienionej papki. Raczymy sie tajemniczym napojem o interesującym, gorzkawym smaku. Do tego dostajemy maleńkie, bardzo słodkie ciasteczko dla poprawienia smaku. Teraz już wiemy, że  ceremonia picia herbaty to nie sposób na zaspokojenie fizycznego głodu i pragnienia lecz relaks duchowy.

Bedąc pod wrażeniem skalnego ogrodu jedziemy do klasztoru Daitoku-ji skupiającego 22 swiątynie. Tu spotykamy04-Daisy na tle Zlotego Pawilonu.jpg mnichów buddyjskich, którzy oprowadzają wycieczkę w języku japońskim. Musimy zadowolić się broszurą. Jedna ze swiątyń, Zuiho-in, wybudowana została przez wyznawcę buddyzmu Sorin Ohtomo w 1546 roku, który 3 lata póżniej, pod wpływem Jezuitów zmienił wiarę i przyjął imię Franciszek. Był to czas wojen domowych pomiędzy feudałami. W 1546 roku do  brzegów Japonii przybił pierwszy statek europejski, między innymi  z bronią palną na pokładzie, która szybko zdobyła popularność na wyspach. Wkrótce przybyli Jezuici dla propagowania wiary chrześcijańskiej, a władcy feudalni zmieniali wiarę z pobudek czy to religijnych czy politycznych. Ohtomo jako dobry chrześcijanin budował kościoły, szpitale i sierocińce. Jako krzyżowiec, jak siebie nazywał, mordował buddyjskich mnichów i mniszki burząc świątynie na drodze swej wojennej ścieżki. W 1582 roku razem z innymi feudałami wysłał pierwszą w historii misję do Rzymu. Był to pierwszy kontakt dyplomatyczny Japonii z Europą. Mnisi buddyjscy, pomimo tak niegodnego zachowania, nie zapominają o swoim fundatorze w modlitwach. Na terenie klasztoru znajdują się dwa ogrody typu Karesansui upamiętniające Ohtomo. Jeden zainspirowany jego buddyjska wiarą – Zuiho-tei (Błoga Góra), drugi wiarą chrześcijańską – Ogród Krzyża, gdzie kamienie ułożone są w kształcie krzyża tak jak go widział Ohtomo. Obie kompzycje to odbicie biednego, bez znaczenia, życia na ziemi jak ascetyczne życie mnicha.

Dalsza nasza droga wiedzie do świątyni Kinkakuiji tzw. Złoty Pawilon. Jest to dokładna replika budynku z 15 wieku, który spłonął w pożarze w 1950 roku. Ogród przetrwał jednak setki lat w niezmienionej formie. Budynek pokryty złotem odbija się w Stawie Lustrzanym, który jest znaczącą częścią ogrodu. Daisy od razu zauważa, że jest to widok z puszki z przyprawą Vegeta. Złoty Pawilon wybudowany był początkowo jako dom mieszkalny podobnie jak świątynia Ginkakuji – Srebrny Pawilon. Nazwany tak choć nigdy nie był pokryty srebrem. Jego właściciel zmarł przed jego ukończeniem. Choć nie sprawia tak wielkiego wrażenia jak Pawilon Złoty to zachwycające są tu wnętrza – ściany i zasuwane drzwi ozdobione kolorowymi i czarno białymi pejzażami.

05-Srebrny Pawilon.jpgKierując się przewodnikiem udajemy się do Świątyni Heian wybudowanej w 1895 roku jako dedykacja pierwszemu i ostatniemu władcy tego okresu. Ogród o powierzchni 30 tys. m2 słynie z kwitnących drzew wiśniowych, ale nie tylko. Drzewa tu posadzone kwitną w różnych sezonach stanowiąc atrakcję przez okrągły rok. Daisy kupuje puszkę z przepowiednią. Zasada jest taka, że jeśli przepowiednia nie spełnia naszych oczekiwań to kartkę przywiązujemy na sznurku i informacje tam zawarte rozwiewają się na wietrze, i tak też zrobiliśmy.  Autobusem przejeżdżamy do Kiyomizu – Świątynia Czystej Wody. Wybudowana w 780 roku na wzgórzu, do której wiodą wąskie uliczki z licznymi sklepikami, jest prawdziwą atrakcją turystyczną. Tu można napić się źródlanej wody mającej moc uzdrowicielską. Do tego celu  używamy metalowych kubków odkażanych promieniami UV. Można sprawdzić jaką mamy szansę na znalezienie prawdziwej miłości. Wystarczy przejść z zamkniętymi oczami około 15 -20 metrów pomiędzy dwoma ozdobionymi kamieniami. Nie jest to takie proste. Nikomu z nas ta sztuka się nie udaje. Najbardziej niezadowolona z tego faktu jest nasza 15-letnia córka. Trochę zawiedzeni udajemy się na taras, z którego rozpościera się przepiękny widok na miasto.

Ograniczeni czasem, z wielu świątyń godnych uwagi wybieramy Sanju-sangen-do. Wybudowana w 1164 roku i06-Swiatynia Kiyomizu zrodlana woda o uzdrowicielskiej mocy.jpg odbudowana po pożarze w 1266 roku jest najdłuższą budowlą drewnianą w Japonii. Ma 120 metrów długości a sanju-sangen-do to znaczy 33 odstępy pomiędzy kolumnami. Słynie z 1000 stojących w kilku szeregach jak armia,  pozłacanych, drewnianych figur boginii miłosierdzia tzw. Kannon  z jedną postacią siedzącą w centrum, których strzegą posągi 28 wojowników. Po bokach ustawione są posągi boga wiatru i piorunów, bo zgodnie z wierzeniami oni przyczyniają się do udanych zbiorów.

Takich i podobnych świątyń spacerując ulicami Kioto spotykamy wiele. Z uwagą przyglądamy się architekturze starego miasta i  mieszkańcom. Wygląd i atmosfera miasta jak w ksiażce Arthura Goldena “Wyznania Gejszy”. Widok gejszy też nie należy do rzadkości, nie mamy jednak odwagi by je fotografować. Los nam sprzyja. Jesteśmy świadkami parady, całej plejady gejsz i wojowników choć wygląda na to, że to tylko przebierańcy i w większości dzieci to i tak jest na co popatrzeć i nikogo nie dziwi, że robimy zdjęcia.  

07-Sanju-sangen-do 1001 figur.jpgOstatnim punktem wycieczki po Kioto jest zamek Nijo. Otoczony murem obronnym zajmuje powierzchnię 27.5 ha. Jest tu strażnica, w której w czasie pokoju mieszkała 50 osobowa slużba, pałac z 33 pokojami i 800 tatami, zbudowany z drzewa cyprysowego i zbrojownia. Najbardziej godne uwagi są malowidła na ścianach i suwanych drzwiach w salach audiencyjnych wykonany przez najlepszych artystów tamtych czasów. Uwagę naszą zwracają skrzypiące podłogi zbudowane tak, by ostrzec przed nieproszonym gościem. Każde stąpnięcie porusza wbite pod podlogą gwoździe, które pocierając o siebie wydaja dźwięk udajacy śpiew słowika, celowo by intruz się nie zorientował, że właśnie włączył alarm. Podłoga tego typu nosi nazwę Uguisu-bari czyli w tlumaczeniu dosłownym słowicza podłoga.

Wieczorem jedziemy pociągiem do Arashiyama na połów ryb w rzece Katsura. Łowienie ryb odbywa się bezksieżycową nocą przy pomocy kormoranów. Przed wejściem na łódż, jak zwyczaj nakazuje, zdejmujemy buty i siadamy na dnie wyłożonym tatami. Wypływamy na rzekę. Od czasu do czasu podpływają do nas łodzie z pamiątkami i łodzie kuchnie, które serwują ośmiornice, kałamarnice i piwo. Łodzie z widzami ustawiają się wokół łodzi rybackich. Na każdej z nich jest kilku rybaków, przy czym każdy ma swoją ściśle określona rolę. Jeden trzyma płynące przy łodzi ptaki uwiązane na linkach, drugi oświetla wodę lampionem, trzeci obserwuje ptaki nurkujące w wodzie i przyciąga te z rybą w dziobie by zabrać zdobycz, a czwarty kieruje łodzią. Na połów zabierane są ptaki głodne dla lepszej motywacji. Na szyjach mają założone obrączki uniemożliwiające im połknięcie ryby. Żal nam tych kormoranów, ale rybacy obiecują, że po pokazie podzielą się z nimi połowem.

Nara miasto jeleni

Nara to starożytna stolica i serce Japonii. Stąd pochodzą korzenie kultury japońskiej.  Założona w 710 roku08-Palac Nijo.jpg szybko stała się mekką kultury byddyjskiej. Tu w Świątyni Todaiji znajduje się największy posąg Buddy w Japonii a budynek uchodzi za największą budowlę drewnianą na świecie. Większość kompleksów świątynnych znajduje się w parku. Zaraz przy wejściu wita nas gromadka małych jeleni, które prowadzą nas do sklepiku z ich specjałem – cienkimi plackami z ziarna. Bardzo są przy tym niecierpliwe i wkrótce zostajemi ograbieni z tych smakołyków. Wracamy do sklepiku, tym razem jesteśmy ostrożniejsi. W parku żyją setki jeleni a ponieważ uważane są za posłanników  bogów Shinto otaczane są specjalną ochroną. Jeleń jest symbolem miasta a one tak się zachowują jakby były tego świadome. Wszędzie ich pełno i nikogo się nie boją. Idziemy do pierwszej świątyni Kofukuji ze słynną pięciopoziomową pagodą. Pagody stanowią najważniejsze miejsca w religii Buddyjskiej ponieważ w nich znajdują się szczątki Buddy ale niestety są zamknięte dla zwiedzających.

    09-Swiatynia Todaiji - Wielki Budda.jpgPrzechodzimy do następnej świątyni Horyuji. Tu z kolei pięciopoziomowa pagoda i brama wjazdowa są najstarszymi konstrukcjami drewnianymi na świecie. Najbardziej odwiedzaną jednak jest Świątynia Shinto – Kasuga Taisha. Jest pięknie usytuowana w ogrodzie botanicznym, a słynie z setek lampionów z brązu i kamienia ofiarowanych przez wiernych. Te lampiony zapalane są w lutym i w sierpniu w czasie festynów. Ostatnim punktem wycieczki jest Świątynia Todaiji, o której wspomniałam na wstępie. Świątynia ta służy jako miejsce modlitw o pokój i dostatek na świecie jak również do badań doktrynalnych. Centralne miejsce zajmuje Daibutsu (Wielki Budda) – posąg z pozłacanego brązu. Poświęcony w 752 roku, wiele razu ulegał zniszczeniu i był naprawiany. Tak więc różne części jego ciała pochodzą z różnych okresów.  Budynek, w którym się mieści był dwa razy odbudowywany po pożarach i chociaż jest o jedną trzecią mniejszy od pierwotnego to i tak jest największy na świecie. W sklepiku koło Świątyni kupujemy puszkę z przepowiednią. Tym razem nie jest taka zła więc nie przywiązujemy jej do sznurka.

Na tym kończą się nasze przygody w Kioto i okolicy. Jedziemy do Hakata/Fukuoka z przystankami w Himeji i Hiroszimie ale o tym w następnym odcinku.

 Tekst: Daria Zamęcka-Krakowiak

Zdjęcia: Daria, Daisy i Krzysztof Krakowiak

Przedruk za zgodą wydawcy – „Zew Natury”

 

OSTATNIE ARTYKUŁY: