Jeszcze będąc małym
dzieckiem znalazłam na strychu starą zniszczoną książkę, wiem że nie
była ona napisana w języku polskim. Ta książka prawdopodobnie była
wydana w języku niemieckim i mogła nawet pamiętać zabór austriacki,
który kiedyś panował w miejscu mojego pochodzenia. Pamiętam jej
podniszczone kartki z jej bajecznie kolorowymi obrazkami. Moją
szczególną uwagę przykuwały piękne postacie ubrane w kolorowe stroje,
które albo siedziały, albo stały w dekoracyjnych pomieszczeniach
przedstawiając różne zdarzenia. Te ilustracje tak pobudzały moją
dziecięcą fantazję, że wprost nie mogłam oderwać od nich wzroku.
Naturalnie nie wiedziałam co one znaczą i skąd pochodzą, ale to wtedy
nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia, ja tylko bardzo chciałam tak
pięknie wyglądać i tam być, razem z moimi postaciami z obrazków.
Teraz wiem że te kolorowe rysunki z książki przedstawiały starożytny
Egipt, umiłowaną krainę przez bogów. „Gdzie prawość i sprawiedliwość
miała sens. Gdzie doczesność i życie wieczne stykały się. Gdzie czuło
się namacalnie obecność tego co niewidoczne. Ziemi wody i słońca”. Tak
przedstawia starożytny Egipt w swoich książkach egiptolog Chrisistian
Jacq. A swoje dziecinne wyobrażenia porównałam z prawdziwym Egiptem
dopiero rok temu w 2010 roku.
Przez 10 dni po Egipcie podróżowałam razem z Basią Batog od 14 do 24
października 2010 roku. Wyjazdem do Egiptu zainteresowane byłyśmy już od
dawna, tylko okoliczności nam nie sprzyjały. Ale w końcu udało się i
teraz cieszymy się że odwiedziłyśmy Egipt jeszcze przed antyrządowymi
protestami przed 25 stycznia 2011 roku. Podczas demonstracji w muzeach i
na stanowiskach archeologicznych dokonano wielu włamań i rozbojów,
ukradziono i bezpowrotnie zniszczono wiele bezcennych starożytnych
eksponatów. Do muzeum w Kairze włamali sie złodzieje, skradli 75
zabytków w tym dwie mumie zniszczono. Między innymi zaginął pozłacany
posąg faraona Tutankhamuna, Nefertiti, skryby z Amarny, kilkadziesiąt
drewnianych figurek shabti, skarabeusz Yuya oraz srebrna i złota
biżuteria.
Przykro jest słyszeć, że włamywaczami byli również sami pracownicy
muzeum. Minister ds. starożytności Egiptu - Zahi Hawass poinformował, że
łącznie w różnych miejscach w Egipcie skradziono ponad 1000 starożytnych
artefaktów. Obecnie media informują, że niektóre eksponaty udało się
odzyskać. Nasuwa się pytanie jak uchronić dziedzictwo narodowe
starożytnego Egiptu przed nieuczciwymi? Czy jest to wogóle możliwe, bo
penetracja zabytków w Egipcie ma już miejsce od dawna i niemal w każdym
miejscu.
Nie mogę zapomnieć pewnego incydentu którego byłam świadkiem. Będąc w
hotelu Mariot w Kairze przed każdym wejściem my i nasz bagaż musiał
przejść szczegółową kontrolę. Podczas przejścia przez kontrolną bramkę
jednemu z mężczyzn zadzwonił alarm. Wrócił i położył na taśmę garść
drobnych pieniędzy, funkcjonariusz w służbowym mundurze wziął te
pieniądze do ręki i zaczął je wkładać do swojej kieszeni. Oczywiście
gość hotelowy wyjaśnił mu, że te pieniądze nie są dla niego, wtedy
funkcjonariusz - kontroler uśmiechając się odłożył je z powrotem na
taśmę. Stróżowi prawa wogóle nie przeszkadzało, że my stoimy tuż obok
niego.
Ale czegoż można się spodziewać po kraju, gdzie nędza, nędze goni.
Nigdy nie myślałam że Egipt jest aż tak biedy. Statystyki podają, że
połowa ludności z pośród 80-cio milionowego społeczeństwa żyje poniżej
granicy ubóstwa, ja odniosłam wrażenie że tak nędznie żyje tam 90%
ludności. Hotel Mariot w którym mieszkałyśmy w Kairze był szczelnie
odgrodzony wysokim murem od reszty miasta. Pomimo tych zabiegów i tak
było widać jak źle żyje się tam mieszkańcom.
Egipt leży w północno-wschodniej Afryce z półwyspem Synaj w zachodniej
części Azji. Graniczy z Izraelem, Strefą Gazy, Sudanem i Libią, otoczony
jest od północy Morzem Śródziemnym a od wschodu Morzem Czerwonym. Hurghada.
Do Hurghady oddalonej o 470 km od Kairu przeniosły nas
lokalne linie lotnicze. Hurghada leży na zachodnim
brzegu Morza
Czerwonego i jest znanym słonecznym ośrodkiem wypoczynkowym. W jej
okolicach znajduje sie 45 raf koralowych zaliczanych do jednych z
najpiękniejszych na świecie. Prawdziwe królestwo do nurkowania i
snorkingu.
Zatrzymałyśmy się w hotelu Resort Fort Arabesque przylegającym do
czystej piaszczystej prywatnej plaży. Sam ośrodek wyglądał imponująco z
basenami i ładnym zielonym ogrodem. Oprócz nas hotel gościł Włochów i
Anglików. Wyżywienie było wyśmienite serwowane na zasadzie szwedzkiego
stołu. A doprawdy było w czym wybierać, nie byłyśmy w stanie przez 3 dni
wypróbować wszystkich oferowanych specjałów, a do wyboru była kuchnia
japońska, francuska i włoska.
Natomiast naszym pokojem byłyśmy zawiedzione. Pokój wymagał solidnego
remontu. Drzwi wejściowe się zacinały, a łazienkowe okropnie skrzypiały.
Widok z okna przedstawiał stare smutne budynki z ponurymi kominami, a
tak marzyły się nam falujące fale i to tuż, tuż przed naszymi oknami. Za
to cuda Morza Czerwonego wynagrodziły nam wszystkie pokojowe
niedogodności.
Na drugi dzień rano hotelowy autobus dowiózł nas na zamkniętą plażę w
Shaab Abu Nugar. Plaża nie była przeludniona, dostałyśmy do dyspozycji
obszerne miejsce z parawanem. Sympatyczny przewodnik zaraz zaprosił nas
do snorkingu. Założyłyśmy sprzęt i ruszyłyśmy w podwodną podróż. Rafy
rozciągały się na piaszczystym podłożu, porośnięte koralowymi ogrodami.
Prądy wodne wprawiały w ruch roślinność, a pomiędzy falującymi roślinami
rafotwórczymi przepływały ławice cudownie kolorowych małych i większych
rybek. Pozwoliły do siebie bardzo blisko podpłynąć, nie uciekały dopiero
tuż przed samym dotknięciem powolutku sie oddalały. Może w ten sposób
zapraszały nas do podwodnej wspólnej zabawy. Te cuda natury były
prawdziwa ucztą dla oczu, a ten podwodny raj zafundowałyśmy sobie tylko
za pomocą rurki, maski i płetw. Obok nas pływały mieniące się kolorami
ryby, od czerwonych, niebieskich, filetowych, zielonych, żółtych i na
przemian malowanych w srebrzące paseczki, ich piękno jest wprost nie do
opisania. Jeden gatunek ryby ciągle zmieniał kolor z czerni przez fiolet
przechodził w zieleń i na koniec zamieniał się z ciemno niebieskiego w
jasno niebieski, a potem znów od nowa i na przemian czarował taneczną
karuzelą kolorów. Od tego podwodnego świata trudno się było oderwać,
czas upłynął nam błyskawicznie. Ciężko nam było powrócić do hotelowej
rzeczywistości.
Drugi dzień spędziłyśmy w egzotycznym akwarium morskim, gdzie ciekawie
prezentowały się różne okazy ichtiofauny. Później odbyłyśmy wycieczkę na
podwodnej łodzi - Submarine. Z portu dopłynęliśmy łodzią do platformy. Z
platformy zeszliśmy w głąb Submarine, na samo jej dno i usiadłyśmy tuż
przy szklanej platformie widokowej. Łódź zanurzyła się na głębokość 20
metrów. Na zewnątrz łodzi znajdował się zawodowy nurek, który karmił
ryby i w ten sposób zwabiał ogromne ławice ryb pływających tuż przed
naszymi panoramicznymi oknami. Krystalicznie czysta woda pozwoliła
zobaczyć różnorodną bajecznie kolorową podwodną florę i faunę.
Niewiarygodne piękne życie. Mijałyśmy różne kształty raf koralowych,
wspaniałe gatunki ryb. W pewnym momencie ukazał się nam wrak zatopionej
łodzi, której dziób zakończony był w kształcie Pegaza. W innym miejscu
było pełno porozrzucanych okazałych dzbanów, wyglądały jakby pochodziły
z bardzo dawnych czasów. Ja i Basia uważamy się za wielkie szczęściary i
dziękujemy Stwórcy za pozwolenie dostąpienia zaszczytu oglądania jego
arcydzieła jakim jest podwodny świat.
Karnak, Luxor, Dolina Królow i Królowych
Kolejnym etapem naszej wyprawy był cztero-dniowy rejs promem po Nilu.
Z Hurghady autobus przewiózł nas do miasta Luksor. Zanim weszłyśmy na
statek odwiedziłyśmy świątynie Karnak i Luksor. Obecnie miasto Luksor
zamieszkuje około 150 tysięcy mieszkańców. Ich głównym źródłem
utrzymania jest turystyka. Luksor leży w górnym Egipcie nad Nilem.
Miejsce to kiedyś nazywało się Teby. Miasto ma 30% zabytków sztuki i
kultury starożytnego świata egipskiego. Wszystkie starożytne zabytki w
Egipcie są pod opieką UNESCO. Teby przez 1000 lat od około 2052 w. p.n.e.
do około 1085 w. p.n.e. były najważniejszym ośrodkiem życia politycznego,
kulturalnego i religijnego. Jego upadek zapoczątkowali w Vl wieku przed
naszą erą Asyryjczycy a później Persowie, znacznie podupadło w epoce
Greckiej
i Rzymskiej. Arabowie podbili kraj w 641 roku naszej ery,
narzucili Islam i rozpoczęli arabizację ludności i tak oto najstarsza
cywilizacja na świecie przestała istnieć na zawsze.
Obydwie świątynie Karnak i Luksor ongiś pełne przepychu leżały w
starożytnych Tebach, mieście faraonów opiewanym w eposach Homera. Zespół
świątyń Karnak jest oddalony o 2.5 km od świątyni Luksoru. Kiedyś wylewy Nilu podmywały świątynie w Karnak i pogarszały jej kondycję z roku na
rok. Woda sięgała nawet do 3 metrów wysokości. Islamscy fanatycy też jej
nie oszczędzali, kamienie ze świątyń służyły im do wypalania wapna oraz
używali ich do wszelkich możliwych konstrukcji budowlanych. Pomimo tych
długich lat zniszczeń zachowały się pozostałości zabudowań świątyń w
Karnak i w Luksorze, które świadczą o bogactwie starożytnego Egiptu i
niezrównanej architekturze po wsze czasy.
W Karnak znajduje się zespół świątyń poświęcony tebańskim bogom: Amona,
jego żonie Muti i bogom Ptaha, Chonsu i Ramzesa lll. Do kompleksu
świątynnego należy święte jezioro, gdzie faraoni obmywali się przed
każdym wejściem do świątyni, a kapłani oczyszczali się w nim przed każdą
ceremonią. Zaraz obok jeziora stoi pomnik wielkiego skarabeusza
postawiony jeszcze za czasów faraona Amenhotepa, obeszłyśmy go z Basia
kilka razy w koło po to ażeby się nam w życiu szczęściło. Skarabeusz był
bóstwem starożytnego Egiptu. Symbolizował odrodzenie z niczego i był
symbolem wędrówki słońca po niebie
Świątynie przez tysiące lat każdy żyjący faraon rozbudowywał, dodając
sobie większej świetności, od poprzedniego władcy. W Karnak
dobudowywanie rozpoczęło się od faraona Haremhaba, wybudował potężny
pylon który miał służyć jako wejście do świątyni, następnie faraon
Amenofis lll zbudował przejście z kolumną prowadzącą do świątyni ze
świętą barką. A za panowania faraona Setos l i jego syna faraona Ramzesa
ll (zwanym również Ramzes Wielki) rozbudowano kolumnadę w świątyni Amona.
Sala posiadała 134 kolumn ustawionych w 16 rzędach. Kolumny budowano
warstwami w formie bębna. Gdy jedna warstwa została ustawiona,
wypełniano ją kamieniami i żwirem i na nią kładziono następne warstwy.
Dwie środkowe kolumny były wysokie na 21 metrów i w obwodzie miały po 10
metrów, a pozostałe były wysokie na 13 metrów o obwodzie 8 metrów. Jedne
kapitole zakończono kształtem kwiatu lotosu, a inne rozwiniętym
papirusem. Każda kolumna od dołu do samej góry pokryta jest hieroglifami
sławiącymi chwałę bogów i faraonów. Ten las kolumn symbolizował święty
gaj przez który przechodziła procesja.
W Karnak ściany są bogato zdobione wspaniałymi reliefami, głoszącymi
chwałę zwycięstw nad wrogami Egiptu. Na jednej ze ścian jest wyryty
traktat pokojowy, zawarty przez Ramzesa ll z groźnym hetyckim królem
Hattussilim. Drugą wersję tegoż traktatu odnaleziono w pobliżu Ankary w
Turcji. Jak tam musiało być pięknie podczas święta Opet kiedy odświętnie
ubrani kapłani z wygolonymi głowami nieśli posąg Amona w pozłacanej
barce. Procesja szła z Karnaku do świątyni narodzin Amona-Re w Luksorze.
Droga wiodła przez bogato wyposażone świątynie. Świątynie mieniącymi się
wszystkimi kolorami. Szli przez święty gaj, stąpali po srebrnej posadce
wysadzanej lapiz-lazuli i turkusami. Później szli długa aleją sfinksów,
każdy sfinks o głowie barana pomiędzy nogami ma umieszczony posąg
faraona. Sfinks z głową barana był świętym zwierzęciem boga Amona- Re.
Obecnie w świątyni Amona-Re w Luksorze jest tylko jeden pylon
umieszczony przy wejściu, druga część pylonu znajduje sie w Paryżu na
Placu de la Concorde. W Luksorze są już tylko pozostałości po sześciu
posągach Ramzesa ll. Jeden z nich jest w dobrym stanie przedstawia
Ramzesa ll, jego żonę królową Nefertari i siedzącą u ich stóp córkę
Maritamon. Pylon i ściany zdobiony jest reliefami i hieroglifami. Jeden
z nich sławi zwycięstwo Ramzesa ll nad Hetytami w bitwie pod Kadesh. Za
pylonem znajduje się kaplica kobiety faraona Hatshepsut, a po jej lewej
stronie na ruinach świątyni jest wybudowany okazały meczet Abu
al-Hatshepsut. Czy cywilizowani ludzie powinni wybudować ten meczet na
ruinach staroegipskiej świątyni? Meczet jest zadbany i w doskonałej
kondycji, ale stojący w tle skalistej pustyni wyglądałby o wiele lepiej.
Teraz obydwie świątynie są ruinami cudownych pozostałości, które ciągle
żyją i które ciągle imponują swoją wielkością.
Po kolacji wybrałyśmy się z Basią z powrotem do świątyni w Karnak na
nocny spektakl światła i dźwięku. Kiedy stanęłyśmy pośród wielu innych
turystów w świątyni na dobre zagościła już ciemna noc. W ciemnościach
ruiny spotęgowały swoją moc, swój czar. Niebo było koloru lapiz-lazuli
pełne tańczących gwiazd. Srebrny księżyc rzucał cienie na sterczące
ruiny z których zaczęła wyglądać przeszłość. Gdzie-niegdzie rzucane
wiązki światła ożywiły poszczególne kamienie. Przy efektach różnych
dźwięków niskie głosy aktorów opowiadały ważniejsze wydarzenia w
świątyni. Atmosfera która zapanowała w świątyni wprowadzała mnie w inny
tajemniczy świat, poruszyła moją wyobraźnie, moje myśli pobiegły do
czasów faraonów, w miejsca gdzie celebrowali i czcili kult bogów. W
tamten wieczór powróciły moje dziecinne marzenia. Ale spektakl szybko
dobiegł końca, czar prysnął i obudziłam się w środku zupełnie innego
świata. Trzeba było wracać. Na statek dotarłyśmy tuż przed samym
uderzeniem północy, tuż przed napływem nocnych cieni duchów i elfów.
Następnego dnia z samego rana autobus zawiózł nas na Pustynie Arabską
w Dolinę Królów i Królowych gdzie od ponad 5 tysięcy lat spoczywają
dawni władcy Egiptu. W dolinie gdy tam dotarłyśmy słońce zdążyło
rozgrzać kamienie już na dobre. Odpierając ataki nachalnych handlarzy
przedarłyśmy się do miejsca z otwartymi wagonikami. Wagoniki podwiozły
nas pod same grobowe otwory. Ta dolina to istne rumowisko kamieni.
Obudowane wejścia do grobowców wprowadziły nas w podziemia do sal i
komór z sarkofagiem. Wewnątrz grobowca było jak w saunie nie dosyć, że
trudno było się poruszać, to jeszcze trudniej było tam oddychać. Były
dwie kolejki wchodzących i wychodzących, krok po kroku przesuwaliśmy się
jeden za drugim do sarkofagu i z powrotem do wyjścia na zewnątrz. Długie
korytarze grobowców były puste, tylko na niektórych ścianach zachowały
się malowidła. Mały człowiek nie pozwolił zachować bogactw grobowców.
Rabunki grobowców mają miejsce już od dawien dawna, trwają od czasów
faraonów do dzisiaj. Każdy szabrownik wie, że tam są prawdziwe skarby a
chętnych do ich nabycia jest wielu. W czasach starożytnych starano sie
uniknąć dewastacji grobowców dlatego grobowce z mumiami ukrywano w
pieczarach skalnych, a ich świątynie budowano w odległym innym miejscu
na równinie. Te zabiegi nie sprawdziły się. W dolinie odkryto 64 groby,
w tym 63 groby otwarto i ograbiono wcześniej, tylko jeden grobowiec
ocalał. Nie splądrowano grobowca młodziutkiego faraona Tutankhamuna.
Tutankhamun zmarł nagle w wieku 19 lat po dziesięciu latach panowania.
Nie był wielkim władcą. Odkrycie jego grobowca z jego wspaniałymi
bogactwami było wielkim wydarzeniem archeologicznym i do teraz wzbudza
emocje. A jakie skarby musiał posiadać grobowiec Ramzesa ll zwanego
Wielkim? Potężnego króla który wspaniale rządził w starożytnym Egipcie
przez 62 lata. Królowi który zabezpieczył kraj i lud przed
przeciwnościami losu i dzięki któremu zakwitła sprawiedliwość. Wielka
szkoda że jego grób ograbiono i nie możemy zobaczyć tych skarbów z
tamtejszych cudów cywilizacji.
Odwiedziłyśmy trzy grobowce faraona Amenhotepa ll, do jego komory z
sarkofagiem prowadził tunel z licznymi schodami w dół. Ściany nie
zachowały żadnych malunków tylko sufit przedstawia zamazane
rozgwieżdżone niebo. Natomiast polichromie na ścianach w podziemnych
korytarzach grobowca faraona Ramzesa Vl zachowały się w dobrym stanie,
przedstawiają sceny z jego życia. Świetnie jest zachowany grobowiec
pięknej królowej Nefertari małżonki Ramzesa ll. Malunki na ścianach
zachowały przejrzystość, czytelne obrazy z życia ówczesnych zwyczajów
obrzędów. Jak to cudownie że przetrwały pomimo tylu wieków i zachowały
się w tak dobrym stanie. Dostarczają nam dużo ciekawych informacji na
temat życia starożytnego Egiptu. Do grobowca Tutankhamuna była bardzo
długa kolejka a nas czas naglił i nie pozwolił nam go odwiedzić.
Musiałyśmy prędziutko wracać na statek, jeszcze w tym dniu mamy dotrzeć
do Edfu.
Edfu, Kom Ombo, Aswan, Abu Simbel
Nasz statek-hotel powoli płynął w dół rzeki po spokojnym Nilu. A my na
tyle na ile pozwolił nam na to czas zapoznałyśmy się z zupełnie nowymi
warunkami. Nasza ciasna kajuta z minaturową łazienką była nawet
przytulna, obok recepcji znajdował się sklepik z pamiątkami. Z holu
schody w dół prowadziły do jadłodalni połączonej z kuchnią, a w górnej
części statku do dyspozycji była restauracja, basen z barem i wydzielone
miejsce z leżakami do wypoczynku. Obsługa miła i uprzejma, także pobyt
na promie zapowiadał się całkiem ciekawie.
W Edfu ze statku przesiadłyśmy się do autobusu i udałyśmy się do Der
el Bahari gdzie znajduje się świątynia faraon Hatshepsut Hatshepsut
była jedyną z niewielu kobiet w historii nosząca męski tytuł faraon.
Świątynia została wykuta w stromej skale w XVl i XV wieku przed naszą
erą. Wzniesiona jest na trzech piętrach tarasów połączonych łagodnymi
kamiennymi rampami w środku tych ramp są wąskie schody. Każde piętro
tarasów jest aleją kolumn połączonych ze skałą. Przy pierwszej warstwie
tarasu z kolumnami znajdują się ślady po pozostałościach ogrodu z
fontannami. Drugie piętro tarasu ma dwie równoległe warstwy kolumnad, na
tyłach ścian świątyni są bogato wykute reliefy przedstawiające sceny z
życia królowej Hatshepsut. Wiele z nich przedstawia wyprawę wysłaną
przez królową do Punku dzisiejszą Etiopię i Somalię (pięć statków
wyprawy dostarczyło egzotyczne towary w tym mirrę – ulubiony aromat
królowej). Na trzecim piętrze tarasu są kolumny a pomiędzy nimi posągi
królowej Hatshepsut. W czasach starożytnych w jednej z kilku kaplic,
kapłan odprawiał obrzędy na jej cześć. Wiele statui ukazuje jej postać
na wpół żeńską i na wpół męską. To zapewne sztuczna broda dodaje jej
męskości którą musiała nosić jako insygnia władzy.
Kronika wydarzeń podaje: - w 1961 rekonstruowali świątynię Hatszepsut
Polscy archeolodzy-konserwatorzy. - 17 listopada 1997 roku w świątyni
Hatszepsut doszło do okrutnej zbrodni. Islamscy fanatycy zamordowali
87 osób. Ofiarami byli turyści z Japonii, Wielkiej Brytanii i Szwecji.
Podczas naszego pobytu panował nieprawdopodobny upał, temperatura
sięgała powyżej 50 stopni Celsjusza. Wypiłyśmy z Basią chyba galon wody.
Wracając na nasz statek znowu ze wszystkich stron oblegli nas handlarze
Na odczepnego kupiłam jakąś pamiatkę, ale w drodze do przystani nawet
nie wiem kiedy posążek bóstwa rozsypał mi się na drobne kawałki (tak
samo w Kairze tajemniczo zaginął mój śliczny turkusowy skarbeusz).
Po obiedzie z przyjemnością zanużyłyśmy się w zimnej wodzie w basenie.
Statek sobie płynął po Nilu a my oglądałyśmy otaczające nas krajobrazy.
Tam gdzie sięgała woda jest zielono, a gdzie jej nie ma, tam nie ma
absolutnie nic, tylko piasek i od czasu do czasu gołe skały. Mijaliśmy
małe osady z kąpiącymi się w rzece dziećmi. Domy a raczej kurze chatki a
przy nich zagrody z krowami, drobiem i prawie zawsze obecnym osiołkiem.
Osiołki spełniają ważną role w tym kraju. W rolnictwie służą jako
zwierzęta pociągowe. Używają ich do wszelkiego rodzaju transportu,
ciężko pracują na swoje utrzymanie.
W kolejnym dniu celem naszej wyprawy była świątynia w Edfu poświęcona
bogowi Horusowi. Niemal w każdej świątyni można spotkać płaskorzeźby
przedstawiające tego boga. Horus był synem boga Ozyrysa i bogini Izydy.
Stara legenda opowiada walkę o władze Ozyrysa z bratem Sethem, podczas
której Ozyrys został podstępnie zabity. Miłość Izydy wyciągnęła go z
grobu i uczyniła żywym w zaświatach na zawsze. Ich związek dał im syna
Horusa, którego zadaniem było przezwyciężyć zło i połączyć dwie ziemie.
Horus (patron Dolnego Egiptu) z Sethem (patronem Górnego Egiptu)
prowadzili na ziemi brutalną i bezwzględną walkę o władzę w całym
Egipcie. Horus spełniał wiele funkcji w Egipskim panteonie, był bogiem
nieba, wojny, płodności i opiekunem. Oko Horusa, noszone jako amulet
symbolizuje boską opiekę. Horus przedstawiany jest w ludzkiej postaci z
głową sokoła. Jest jednym z najstarszych i najbardziej znaczących bóstw
starożytnej religii Egiptu. Był wzorem władzy królewskiej, faraonowie
nosili tytuł „Żyjący Horus”.
Wchodząc do świątyni zaraz za pylonem jest dziedziniec z kolumnami i z
rzeźbionymi kapitelami. Na następnym dziedzińcu od frontu stoją dwa
okazałe posągi Horusa, wykonane z czarnego granitu. Ściany, kolumny i
fragmenty sufitu są pokryte reliefami z obrzędowymi scenami. W
starożytnych czasach podczas Święta Pięknego Spotkania posąg Hosusa był
przenoszony do jego żony do świątyni Hathor w Denderze. A w czasie
Święta Nowego Roku posąg był wynoszony na dach ażeby słońce go ożywiło.
Świątynia Horusa ma 2300 lat i zachowała się w bardzo dobrym stanie.
Jest drugą świątynią co do wielkości po Karnaku.
Następnie powrót na stateczek, kolejny posiłek, później odpoczynek
połączony ze słodkim lenistwem i tak trwamy przy herbatce i ciasteczkach
aż do zmroku. Wieczorem nasz statek zacumował w Kom Ombo. Nastała ciemna
noc kiedy dotarłyśmy do świątyni poświęconej dwom triadom boskim. W
świątyni poruszaliśmy się oświetlając sobie drogę latarkami. Pamiętam że
przechodziliśmy przez kolejne wejścia do kolejnych pomieszczeń. Prawa
strona należała do boga Sobka ukazanego w ludzkiej postaci z głową
krokodyla, a lewa strona świątyni jest poświęcona bogowi Haroeris (Horus
starszy) ukazanego w ludzkiej postaci z głową krogulca. Nasz przewodnik
pokazywał mam wybrane miejsca rzeźb przedstawiających, ptaki, węże,
owoce i narzędzia chirurgiczne.
Wracając na statek zatrzymałyśmy się
z Basią przy miejscowych straganach. Jako że w ten wieczór miał się
odbyć specjalny bankiet i miałyśmy zaprezentować się w egipskich
strojach. W związku z tym chciałyśmy sobie kupić jakieś oryginale
dodatki. Nie wydaje mi się ażebyśmy długo dobijały targu ze sprzedawcami.
W każdym bądź razie jak wróciłyśmy do przystani okazało się że nasz
statek już odpłynął. Stałam na brzegu i nie mogłam uwierzyć że to
naprawdę się stało. Że też akurat nas to musiało spotkać! Dookoła ciemna
noc, przed nami nikogo i nic, tylko było słychać chlupot fal mocno
uderzających o brzeg Nilu. Gorączkowo zaczęłyśmy się rozglądać i w
oddali dostrzegłyśmy statek, ile sił w nogach pobiegłyśmy do niego.
Dzięki Ci Panie! Że chociaż on nie odpłynął! Pozwolono nam wejść na
pokład o nic nie pytając. Było już na nim kilku francuskich turystów
których spotkała taka sama wątpliwa przypadłość jak nas. Szczerze
powiedziawszy trochę się nawet z tego ucieszyłam, bo nie byłyśmy już
takie osamotnie w swojej przygodzie. Czekając na niewiadomy dalszy nasz
los, pomyślałam sobie, że żadna siła mnie z tego statku nie wypędzi na
zewnątrz. Ktoś z pracowników gościnnego statku powiadomił naszego
kapitana o naszej obecności. Może minęło półgodziny jak nasz statek
zawrócił po nas. Pokornie wślizgnęłyśmy się na pokład. Basia weszła z
nabożną miną a ja z pochyloną głową. Ta nasza skrucha okazała się
pomocna, bo obyło się bez wymówek. Lotem błyskawicy przemknęłyśmy do
naszej milusińskiej kajutki. Mnie już nawet nie chciało się za bardzo
przebierać w tamtejsze stroje założyłam tylko nabyte w ten wieczór
korale. Basia ozdobiła bankiet zdobycznymi okazałymi kolczykami i
orientalnie haftowaną niebieską suknią. Z lekkim zażenowaniem weszłyśmy
na sale, gdzie było już pełno gości. Bawiłyśmy się dobrze i nawet
pozbyłyśmy się wyrzutów sumienia. Ale na pewno już nigdy nie
chciałybyśmy powtórki z zaistniałej sytuacji i nikomu też jej nie
życzymy.
Po całonocnym rejsie nasz statek dopłynął do portu w Aswan i zacumował
pomiędzy innymi statkami. Raniutko jeszcze o świcie opuściłyśmy statek,
jasne promienie wschodzącego słońca zapowiadały piękny dzień. Autobus
zawiózł nas na lokalne lotnisko, samolotem pokonaliśmy odległość około
250 km i wylądowaliśmy w Abu Simbel. Lot trwał około godziny. Tuż przed
samym lądowaniem z lotu ptaka w tle jasno-brązowych skał gdzie jedne
góry się łączyły a inne rozdzielały, nagle ukazały się dwie prawie
równoległe świątynie. Abu Simbel leżą przy granicy z Sudanem nad
sztucznym jeziorem Nassera. Świątynie zostały wykute w skale około 3200
lat temu, ongiś leżały w otoczeniu piasków pustyni Nubijskiej w
posiadłościach bogini Hathor. Budowa tamy asuańskiej podniosła poziom
wody na przestrzeni 600 km powierzchni jeziora Nassera. Spiętrzone wody
zagrażały zabytkom, dlatego UNESCO postanowiło przenieść świątynie w
bezpieczne miejsce. Pocięto kamienie świątyni na kawałki i odbudowano je
210 m. dalej i 61 m. wyżej od poprzedniej.
Świątynia Ramzesa ll zwana jest również świątynią Słońca. W
oryginalnej świątyni światło oświetlało wnętrze świątyni dwa razy do
roku, w dniu urodzin faraona 21 lutego i w dniu jego koronacji 21
października. Światło pada wzdłuż osi świątyni i oświetla na 24 minuty
wnętrze sanktuarium, gdzie mają swoją siedzibę czterej siedzący na
kamiennej ławie bogowie; Horus Re-bóg świetlistej krainy, ka Ramzes,
Amon Re-bóg ukryty i Path-bóg budowniczy. No cóż, naszym uczonym nie
udało się odbudować świątyni w zgodnej harmonii padającego światła z
przed lat. Obecnie promienie słoneczne wpadają do świątyni o jeden dzień
później.
Tekst i zdjęcia:
Ewa Gabrynowicz
Lipiec, 2010
Część II...Cd