Przygoda z Naturą

GORĄCY GIPT
(CZĘŚĆ I)

  15Budowa świątyni Abu Simbel różni się wyglądem od innych świątyń, ich wejść nie otwierają pylony. Przed wejściem do świątyni Słońca witają nas cztery 20 metrowe siedzące postacie Ramzesa II zwanego Wielkim. Pomiędzy kolosami posągów Ramzesa są umieszczone mniejsze figurki przedstawiające członków jego rodziny. W niszy na ścianie nad wejściem umieszczony jest posąg boga Re Horachte. Świątynia jest wykuta w skale na głębokość 60 metrów. Przy wejściu wewnątrz równolegle stoi osiem posągów Ramzesa ll. Na ścianach zachowały się kolorowe płaskorzeźby sławiące zwycięskie bitwy faraona. W innych pomieszczeniach są drogocenne malunki ukazujące spotkania Ramzesa ll z bogami. Mniejszą fasadę zdobi trzy 10 metrowe posągi Ramzesa ll z jego małżonkę Nefertari. Krytycy uważają, ze Ramzes ll budując te świątynie chciał przyćmić sobą, wielkość bogów. A przecież faraon na ziemi był uważany za potomka bogów, był jednocześnie bogiem i królem. Nadawał podwładnym prawo z inspiracji bogini Maat, czyli prawo porządku, prawdy i sprawiedliwości. Wobec tego nie bez racji wybudował Abu Simel i chwała mu za to!16
     Mniejsza świątynia wybudowana zaraz obok świątyni Ramzesa ll jest poświęcona bogini miłości Hathor i jego żonie królowej Nefertari. Jej fasadę zdobi sześć stojących 10-metrowych posągów, cztery z nich przedstawiają faraona Ramzesa ll a dwa jego żonę Nefertari. Wnętrze świątyni ma holl z 6-ma kolumnami. Na każdej kolumnie jest wyrzeźbiona twarz bogini Hathor. Na ścianach w płycie kamiennej są wykute reliefy. Zwróciłam uwagę na relief przedstawiający faraona i królową wręczających kwiaty lotosu bogini Hathor (na tym relifie Hathor jest przedstawiona w postaci krowy). Kwiat lotosu w starożytnym Egipcie symbolizował odrodzenie, nowe życie. Na zachodniej ścianie widnieje okazały relief przedstawiający Hathor (Hathor ukazana jest w ludzkiej postaci) i Isis podczas koronacji Nefertari. Inne płaskorzeźby przedstawiają sceny Ramzesa ll z Nefertari i z bogami. Te piękne płaskorzeźby zachowały się w dobrym stanie i w oryginalnych kolorach. Świątynie Abu Simbel Ramzes Wielki wybudował ażeby uczcić na wieki wielką miłość łączącą faraona z wielką małżonką królową Nefertari. I doskonale mu sie to udało. Dwa urwiska skał zamienił w dwie nierozłączne świątynie. Te świątynie urzekły mnie, może dlatego że są jednymi z najlepiej utrzymanych i zachowanych. A może to sprawił piękny naturalny krajobraz, przestrzeń która otacza świątynie, lustrzane jezioro  Nassera, wysokie skaliste góry z dróżkami srebrzącego się złotego piasku. A może to piękna miłość która promieniuje z twarzy posagów i w jakiś tajemniczy sposób dotarła też do mnie ich radość. Te majestatyczne posągi pełne uroku oczarowały już niejednych i będą nadal oczarowywały następne pokolenia.17
     Przed zajęciem miejsc w samolocie spokojnie zatrzymałyśmy się przy miejscowych straganach dobrze zaopatrzonych w durnostojeki, ale tam z przyjemnością je oglądałam, bo o dziwo jak w żadnym innym miejscu sprzedawcy nie wymuszali na nas ich nabycia.
     Po wylądowaniu w Aswan w drodze powrotnej na statek zatrzymaliśmy się przy wielkiej Tamie Asuańskiej. Obeszło się bez zapowiadanych szczegółowych kontroli przez strażników, w ogóle ich tam nie widziałam. Tamę oddano do użytku w lipcu 1971 roku. 1/3 kosztów tamy pokrył braterski? i przyjazny? Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Czy tama osiągnęła zamierzony cel? Może tak a może nie? Tak, bo dostarcza potrzebną energię elektryczną do wielu odległych wiosek, rozwinęła rybołówstwo na jeziorze Nassera i uregulowała poziom wody poniżej Aswanu. Nie, bo tama stworzyła ogromne zagrożenie dla wschodniej części Morza Śródziemnego, brak piasku niesionego przez Nil powoduje erozję barier brzegowych. Wystąpiły zmiany w zasoleniu morza, a co za tym idzie zaniku rybołówstwa.  Ubożeje ekosystem. Kiedyś życiodajna fala, podczas wylewu naniosła muł który użyźniał glebę. Woda zatapiała robactwo, oczyszczała ziemię i przygotowała ją pod uprawę. Rolnicy mogli trzy razy do roku sadzić i zbierać plony. Z dwóch upraw uzyskiwali bardzo wysokie plony, a trzeci dawał mniej urodzajny zbiór. Dzięki tym powodziom Egipt żył w dostatku i rozkwitał. Teraz rolnicy zmuszeni są do używania ogromnych ilości nawozów sztucznych, co wywołuje uboczne skutki, produkują niezdrową żywność i zanieczyszczają środowisko. Również nieprzewidywalnie szybko rosną koszty utrzymania elektrowni, muł i piasek uszkadzają agregaty i inne urządzenia.  Ich naprawy powodują długie przestoje.18
     Następnego dnia zaraz po śniadaniu odwiedziliśmy świątynie Izydy. Miejscowymi małymi łodziami dopłynęliśmy do świątyni a właściwie do pozostałości po świątyni kultu bogini Izydy. Po wybudowaniu Tamy Asuańskiej wysoki poziom rzeki Nilu zatopił wyspę File. UNESCO przeniosło i zrekonstruowało zabytki świątyni z wyspy File na wyżej położonej wyspie Algilkia. File była odosobnioną wyspą pośród wód i skał na której po raz ostatni kultywowano wierzenia egipskie. Czczono bogów o ludzkich ciałach ze zwierzęcymi głowami. Te wierzenia tłumaczono jako rozpoznawany symbol boskiej siły ucieleśnionej w zwierzęciu. Prawie wszystkie świątynie w starożytnym Egipcie były budowane podobnie. Także do świątyni Izydy wejście otwierają dwa okazałe pylony z rzeźbionymi reliefami. Pierwszy dziedziniec ozdobiony jest płasko-rzeźbami przedstawiającymi rytualne sceny. Drugi dziedziniec otaczają wielkie kolumny. Obok świątyni wybudowany jest oddzielny mały pawilon z wysmukłymi kolumnami zwany kioskiem cesarza Trajana, kapłani wypoczywali w niej podczas ceremonii kultowych. Legenda mówi, że na wyspie File połączył się Ozyrys z Izydą, byli pierwszą królewską parą. Przekazali mieszkańcom brzegów Nilu reguły architektury, rolnictwa i muzyki. Świętowali każdy poranek, bo świt przynosił odrodzenie całego stworzenia. Na File miał się znajdować grób ze szczątkami Ozyrysa.
   19  Wyspa File była pierwszym i ostatnim miejscem kultu bogów egipskich. Bizantyjski Cesarz Justynian Wielki zamknął ją miedzy 535 a 537 rokiem naszej ery. Nastała okupacja bizantyjska, przymusowo nawracano ludność egipską, zmuszając ją do wyrzeczenia się własnych korzeni. Zamykając ostatnią staroegipską świątynie oprócz miejsca kultu cesarz zniszczył dorobek kapłanów. Kapłani posiadali wiedzę przekazywaną od wielu pokoleń. Mieli ogromne osiągnięcia w dziedzinie nauk przyrodniczych, medycyny, astronomii. Nauczali i kierowali pracami inżynieryjnymi, geodezyjnymi, nawigacją. Starożytni kapłani nie byli pozbawieni wad, ale faktem jest że odegrali przewodnią rolę w rozwoju bardzo bogatej kultury egipskiej cywilizacji. Wraz z zamknięciem ostatniej starożytnej świątyni, Egipt stracił cały swój blask, utracił swoją elitę, dawną siłę, przepadła wspaniała kultura. Kapłani mówili „bogowie opuścili Egipt”. Otworzył się nowy rozdział historii Średniowiecze. W okresie Średniowiecza nastąpił całkowity upadek kultury, nastało zacofanie, bieda i brud, za ten zastój obwinia się kościół.
     Nasz pobyt na statku dobiegał końca. Jeszcze będąc w Hurghadce poznałyśmy bardzo sympatyczne panie, Beatę Mazur i Alinę Krzyżanowski. Jak to dobrze że je spotkałyśmy.  Miałyśmy świetny czas. Bardzo przyjemne wspominam nasze wspólne posiłki na statku i każdy wolny czas spędzony na pogaduszkach. Posiłki na statku były bardzo smaczne. Serwowano typową kuchnie egipską, która jest wymieszana z tradycyjną kuchnią turecką, libańską, grecką i francuską. Przy każdym posiłku był duży wybór sałatek warzywnych i kilka rodzajów mięs, baranina, wołowina, drób i ryba. Polubiłam pastę z fasolą fava i kebab. Dla łakomczuchów nie zabrakło słodkości zawsze było do wyboru kilka deserów; torty, ciasta i różne ciasteczka. Oferowane wieczorami programy rozrywkowe były takie sobie. Tańce w wykonaniu tylko samych mężczyzn były nudne. Skakali przez patyczki przy wtórze bębenków. Sama też któregoś wieczoru dałam się wciągnąć w jakąś głupią zabawę. Natomiast podobał mi się tradycyjny taniec orientalny, taniec brzucha. Przy dźwiękach arabskiej muzyki tancerka odpowiednio kształtuje swoją sylwetkę i wprawia w ruch mięśnie brzucha i bioder, przy tym z wielką gracją porusza20 ramionami i rękoma. Tancerka ubrana była w kolorowy zdobiony stanik,miała wyeksponowany brzuch a po jej biodrach spływa luźna zwiewna spódnica. To jest rytmiczny i bardzo seksowny taniec. Wprost nie do wiary! W tak religijnym kraju gdzie modlą się po 5 i więcej razy dziennie. Gdzie Koran wszystkim nakazuje chodzić z opuszczonym wzrokiem.  Gdzie kobietom samym nie wolno wyjść z domu, a jeśli już, to tylko do meczetu z zasłoniętą twarzą i w burce. A tu nagle, powabna, półnaga tancerka publicznie kręci tym i owym.     Zaraz po obiedzie wyruszyliśmy w powrotną drogę do Kairu. Tym razem to autobus z Aswan do Kairu był naszym środkiem lokomocji. Najpierw droga wiodła przez wypalone słońcem piaszczyste pustynie. Tylko dwa razy udało mi sie dostrzec w oddali osadę zamieszkałą przez Beduinów. Mijaliśmy ubogie, zaniedbane wioski. Niziutkie przyziemne lepianki, budowane z mułu rzecznego, niektóre zadaszone, a inne bez dachów. A najciekawsze było to, że prawie każda z tych chatynek miała antenę satelitarną. Nie wiem tylko czy one były zamieszczone jako ozdoba, czy też funkcjonowały.
     Ulicami każdy poruszał się wedle potrzeb. Tam porządek ruchu drogowego nie istnieje. Kierowcy jeżdżą bez prawa jazdy, a o sygnalizacji świetnej na skrzyżowaniach można tylko pomarzyć. Bezpieczeństwo na drogach skandaliczne, każdy przechodzi przez drogę jak chce i kiedy chce. Żeby było ciekawiej to przez środek dwukierunkowej jezdni biegnie pas drzew z gęstymi krzewami. Druga strona jezdni jest absolutnie niewidoczna. W każdej chwili ktoś może niespodziewanie wejść na jezdnię. Natomiast po obydwu poboczach jezdni droga była usiana okazałymi portretami prezydenta Hosniego Mubaraka. Jego zadowolona i uśmiechnięta twarz nie opuszczała nas przez całą naszą podróż z Aswan do Kairu.
   21  Im byliśmy bliżej Kairu tak krajobraz z pustynnego zamienił się w rolniczy. Przy drodze na gołej ziemi przysiadywały grupki mężczyzn ubranych w zanieczyszczone galabije to znaczy sięgające kostek sukienki. Przewodnik tłumaczył nam że wypoczywają, mają coś w rodzaju popołudniowej sjesty. A życie tamtejszych kobiet wzbudza litość. Na sam ich widok robiło mi się słabo. Ja czułam się przy nich jakbym była naga. Dookoła panował niewyobrażalny upał. Zawsze byłyśmy z Basią ubrane w przewiewne lekkie stroje i do tego co jakiś czas skrapiałyśmy się wodą, bo inaczej nie sposób było się poruszać. A one od stop do głów całe w czerni w burkach. Na głowie nigab jedynie z wąskim otworem na oczy. Jak można się w czymś takim poruszać a co dopiero oddychać. Te biedne kobiety snuły się po poboczach jezdni. Szły co najmniej krok za mężczyzną i zazwyczaj obładowane zakupami. Egipskie kobiety mają bardzo ciężki żywot. Mam nadzieję że nowy rząd egipski zadba o sprawiedliwszy rozwój społeczny ze szczególnym uwzględnieniem poprawy losu kobiet. Kobiety islamskiego wyznania które spotkałam w Emiratach Arabskich wyglądały o wiele lepiej aniżeli Egipcjanki. Jednak i tak zdecydowanie popieram decyzje prezydenta Nicolasa Sarkozy za wprowadzenie we Francji zakazu noszenia kobietom upokarzających burek i nigabu, za jego przykładem ten przepis ma wprowadzić Belgia, Holandia i Hiszpania.
   Kair, Giza – piramidy
     Znowu zatłoczony Kair, biedny, brudny, odrapany i niegościnny. Na każdym kroku gdziekolwiek się pojawiliśmy domagano się od nas pieniędzy i to wcale nie były grzeczne prośby. Po Egipcie podróżowałyśmy razem z grupą Amerykanów i to był nasz błąd. Byłyśmy pod specjalną ochroną. Nigdzie same nie wychodziłyśmy, życie w mieście obserwowałam tylko z okien autobusu. Nasz przewodnik uprzedził nas, że dla Amerykanów jest pięciokrotnie zwiększona ochrona. Podczas zwiedzania zabytków, bywały dzielnice gdzie do autobusu odprowadzała nas kilkuosobowa grupa uzbrojonych żołnierzy. Mój kolega Janusz Karolkiewicz podróżował po Egipcie z Polakami prawie w tym samym czasie co my. Oni poruszali się bardzo swobodnie. Odwiedzili kilk22a firm z perfumami, papirusem i alabastrem. My odwiedziłyśmy zaledwie jedną perfumerię.
     Kair jest największą metropolią Afryki. Przypuszczalnie mieszka w nim ponad 18 milionów ludzi w tym około 3 miliony żyje na cmentarzach zwanych Miastem Umarłych. Początek Kairu sięga X wieku naszej ery, wybudowany jest na gruzach starożytnego miasta Memfis. Można w nim spotkać współczesne budynki wymieszane z pozostałościami po antycznych budowlach, kolonialne brytyjskie kamienice, meczety i chrześcijańskie kościoły katolickie. Nie mogłam się nadziwić kiedy zobaczyłam w Kairze pod zamieszkałymi blokami zagrody ze stadami kóz i baranów. Kanał który przepływa przez środek miasta to istne wysypisko śmieci ze ściekami, puszkami, plastikowymi butelkami i pojemnikami po detergentach. Na jego brzegach wysiadywali rybacy z wędkami i pływały łódki zarzucające sieci. Czy może cokolwiek może żyć w tak brudnej wodzie? Pewno tak. To bieda zmusza ich do jedzenia zepsutej żywności. Kair. smutno było mi patrzeć na to centrum intelektualne świata arabskiego. Egipcjanie nie powinni być aż tak biedni, przecież ogromne rzesze turystów odwiedzających Egipt bez wątpienia hojnie zasilą budżet państwa i społczeństwo ma prawo korzystać z tych dóbr.
     W Kairze odwiedziłyśmy najstarszy meczet Ibn Tuluna i inny okazały meczet sułtana Hassana. W chrześcijańskiej dzielnicy Koptyjskiej zwiedziłyśmy klasztor Św. Jerzego i kościół Św. Sergiusza (Abu Serga), gdzie kiedyś w jej jaskiniach ukrywała się Święta Rodzina przed Herodem. Weszłyśmy do synagogi Ben Ezra z Xll wieku w której odkryto pergaminowe zwoje Starego Testamentu.
   23  W powrotnej drodze do hotelu zatrzymaliśmy się na bazarze Khan al Khalili. Na bazarze przebijałyśmy się licznymi, zatłoczonymi i wąskimi uliczkami. Tam jest pełno sklepów, sklepików, straganów, malutkich kafejek, palarni nargili, kramów i kramików. Miałam wrażenie że jest tam wszystko i wszystko mi sie tam podobało. Podobały mi się orientalne stroje, kolorowe dywany, biżuteria, muzyka, zapachy ziół. Nawet przekrzykiwania przekupnów targujących się o godziwą cenę, ich mimika twarzy i gesty wywoływały wesoły śmiech. Na bazarze zakupiłyśmy upominki i wypiłyśmy w jednej z kafejek pyszną arabską kawę podaną w malutkim kubeczku. Chętnie spędziłybyśmy na tym bazarze o wiele więcej czasu, aniżeli było nam dane.
     Drugi dzień rozpoczęłyśmy od odwiedzin muzeum Kairskiego. Dużo więcej obiecywałam sobie po tym muzeum. To muzeum nie ma klimatyzacji. Starożytne sarkofagi są poukładane na otwartych półkach, każdy może je dotknąć. Co prawda przewodnicy proszą ażeby tego nie robić, ale przy takim natłoku odwiedzających można nawet niechcący na nie upaść. Tylko wybrane miejsca były zabezpieczone, a przecież tam każdy przedmiot to bezcenny skarb. Dwupiętrowe Muzeum Egipskie w Kairze ma 120 tysięcy przedmiotów starożytnego Egiptu. Ma posągi bogów i bogiń, faraonów i królowych, królewskie mumie, królewskie insygnia, mumie zwierząt i wiele innych elementów z wyposażeń codziennego użytku wydobytych z grobowców. W tym czasie kiedy byłam w Kairze kolekcja zbiorów z grobowca Tutankhamuna była wystawiona w innych krajach. W ten sposób muzeum kairskie zbiera pieniądze na wybudowanie nowoczesnego muzeum.24
     Złotą maskę Tutankhamuna z całym przebogatym zbiorem złotych i srebrnych wyrobów oglądałam wspólnie z moją bratówką Bogusią na gościnnej wystawie w Nowym Jorku. Bratówka odwiedziła mnie w lipcu 2010 roku i teraz mamy co powspominać. Byłyśmy zachwycone wystawą i filmem 3D. Każdy przedmiot z kolekcji był detalicznie wyeksponowany i zabezpieczony. Krótki film 3D przedstawiał życie faraona, proces pochówku i wykopaliska archeologiczne. Podczas seansu w pewnym momencie wyskoczył skarabeusz z ekranu i coraz prędzej i coraz większy zbliżał się prosto w naszym kierunku. My wystraszone chwyciłyśmy się za ręce i aż z wrażenia krzyknęłyśmy! Wtedy przestraszony skarabeusz zniknął! Swoim zachowaniem wywołałyśmy gromki śmiech widowni siedzącej tuż za naszymi plecami. A niech im wyjdzie na zdrowie
     Mam nadzieję że nowoczesne kairskie muzeum zaprezentuje te starożytne cuda podobnie artystycznie pięknie jak zrobił to Nowy Jork.
     Na koniec naszej wycieczki po Egipcie pozostawiłyśmy sobie długo oczekiwany moment tajemnicze piramidy w Gizie. Dzisiejsza nauka nie zna odpowiedzi odnośnie ich pochodzenia i przeznaczenia. Piramidy zaliczone są do siedmiu cudów świata starożytnego. Autobusem dotarłyśmy do obszaru pustynnego z mniejszymi kompleksami piramid i grobowców nad którymi dominowały 3 okazałe piramidy. Już od bardzo dawna chciałam zobaczyć te sławetne piramidy i w końcu w dniu 22 października 2010 roku w godzinach porannych stanęłam w centralnym 25punkcie osi ziemi przed fascynującymi, niezwykłymi piramidami. One nie zawiodły moich oczekiwań, no może trochę ich wielkość jednak przekroczyła moją wyobraźnię. Najwyższa piramida nosi nazwę władcy Cheopsa. Średnią zbudowaną jako drugą przypisujemy synowi Cheopsa, faraonowi Chefrenowi. Trzecia znacznie mniejsza należy do wnuka Cheopsa, faraona Mykerinosa. Obowiązkowo odbyłyśmy z Basią spacer wokół piramid. Była wspaniała pogoda, niebo było bez jednej chmurki. Był wietrzny dzień, słońce mocno grzało, ale nie odczuwało się gorąca. Złote piaski pustyni błyszczały wszystkimi odcieniami miedzi. Pustynia dawała nam długą pustą przestrzeń, pomarańczowe wydmy dopiero gdzieś daleko łączyły się z horyzontem.
     Jak wszędzie w miejscach zabytków starożytnego Egiptu tak i to miejsce było tłumnie oblegane przez turystów. Arabowie zazwyczaj ubrani w tradycyjne stroje zachęcali do przejażdżki na wielbłądach, mułach, osiołkach i koniach. Właściciele oferowali jazdę wierzchem wokół piramid i sfinksa za dość przystępną cenę. Wielbłądy z poprzypinanymi kolorowymi pomponikami kusząco paradowały pomiędzy ludźmi. One mały największe powodzenie wśród turystów. Przejażdżka na grzbiecie wielbłąda w pustynnym klimacie należy do wielkiej frajdy, trzeba z niej skorzystać. A wielbłądzi chód ma swój niezaprzeczalny urok. Wielbłądy poruszają się powoli wysoko podnosząc nogi i lekko stąpając po piasku. Swoimi miękkimi racicami wogóle nie wzbijały kurzu i przy każdym kroku dumnie zadzierały swoje smukłe pyszczki. Ja na szczęście jazdę na wielbłądzie zaliczyłam będąc w Emiratach Arabskich i bez większego żalu zrezygnowałam z tej atrakcji. Nasz przewodnik nie pozostawił nam do dyspozycji dużo wolnego czasu, tak bardzo spieszyliśmy się na obiad ze nawet sfinksa musiałyśmy podziwiać tylko z okien autobusu. Czy to nie zakrawa na ironie? Obiad był ważniejszy od starożytnego sfinksa! Wolałybyśmy pobyć dłużej w Gizie, ale nie miałyśmy wyboru musiałyśmy podporządkować się do całej grupy. Natomiast będąc jeszcze przy piramidach szczęście się do nas uśmiechnęło. Strażnik za dwa dolary pozwolił nam wejść do wnętrza małej piramidy przeznaczonej na pochówek królowej. Długi stromy i bardzo wąski otwór w głąb grobowca zmusił nas do zejścia na czworakach. Będąc wewnątrz środka pustej piramidy zachowywałyśmy się cichutko, ażeby tylko nie naruszyć spokoju spoczywającej tam duszy. Na wszelki wypadek odmówiłam „wieczne odpoczywanie ” jednocześnie przepraszając za nasze wtargnięcie w miejsce wiecznego spoczynku. Po pewnej chwili Basia odczuła zawroty głowy w związku z tym postanowiłyśmy czym prędzej opuścić grobowiec, nie narażając siebie na dodatkowe wrażenia26
     Nie ma żadnych historycznych źródeł przekazu na temat powstania piramid. Data wzniesienia najwspanialszych kamiennych monumentów ciągle pozostaje największą archeologiczną tajemnicą wszech czasów. Jedna z wielu hipotez głosi że mogą mieć pochodzenie nawet pozaziemskie. Ich niesamowite właściwości mogły z powodzeniem pierwotnie służyć jako wielkie obserwatorium astronomiczne, wychodzące z piramidy wąskie szyby wentylacyjne są wycelowane w pewne konkretne gwiazdy. Mnożąc masę piramidy Cheopsa przez biliard otrzymujemy dokładną masę naszej planety. Piramidy mają kształt ostrosłupa o podstawie kwadratu, każdy róg podstawy kwadratu jest zgodny z kierunkiem czterech stron świata. Archeolodzy szacują wiek trzech piramid od XXVll do XXV wieku przed naszą erą. Piramidy stoją pod strażą ogromnego sfinksa mającego twarz faraona i ciało lwa. Sfinks ma 20 m. wysokości i 74 m. długości. Jedynie informacje odnośnie budowy piramid podaje Herodot zwany ojcem historii. W 450 roku przed naszą erą podróżował po Egipcie i wypytywał kapłanów o historię powstania piramid. Z jego opisów wynika że najpierw budowano drogę po której transportowano z gór libijskich nad Nil bloki kamienne. Usypano rampy, pochylnie i za pomocą całej sieci kołowrotków i dźwigni transportowano ponad 2 miliony bloków kamiennych na miejsce budowy (każdy taki blok o boku kilku metrów ważył 2 tony).     Jednocześnie w tym samym czasie przygotowywano komory grobowe. Według przekazu Herodota piramidę budowało około 100 tysięcy ludzi przez 20 lat. Tą teorie podważa historyk Rieppel twierdząc, że taka ilość ludzi nie zmieściłaby się na budowie i przekonuje, że mogło pracować w jednym czasie przy wznoszeniu piramid tylko od 4 do 8 tysięcy robotników. Wewnątrz piramid znajduje się rozgałęziony system korytarzy. Jeden z nich prowadzi do krypty faraona. Sugeruje się również że ktokolwiek pracował przy stworzeniu nieśmiertelnych piramid czuł się wyróżniony i szczęśliwy, nie koniecznie przy budowie musieli pracować uciemiężeni niewolnicy.    Ostatni dzień naszego pobytu spędziłyśmy w Sakkarze. Kiedyś Sakkara była częścią nekropolii Memfis dawnej stolicy Egiptu. 27Zespół grobowy faraona Dżesera powstał około 2650 lat przed naszą erą. W Sakarze oprócz piramidy schodkowej odkryto ponad 20 grobów królewskich i niezliczoną ilość grobów rodzin arystokratycznych i zwykłych mieszkańców. Sześciostopniowa piramida schodkowa zajmuje powierzchnię 121 x 109 i ma 59 m. wysokości. W jej środku znajduje się komora grobowa Króla Dżesera. Z mumii Króla Dżesera pozostały już tylko znikome szczątki. Piramida schodkowa jest pierwszym monumentalnym dziełem cywilizacji egipskiej, stworzył i wybudował ją znany historii pierwszy architekt świata zwany Imhotep. Imhotep odkrył metodę budowy z kamieni ciosanych. Pełnił ważną rolę w urzędzie państwa, był jednocześnie wezyrem i lekarzem. Uznano go później za boga. Do wnętrza piramidy schodkowej nie wchodziliśmy. Weszliśmy do kilku innych komór grobowych. Wszystkie były puste bez sarkofagów. Tylko ściany zachowały bogate kolorowe rysunki. Barwne malowidła przedstawiały sceny z życia codziennego w starożytnym Egipcie
     W Sakarze na pustyni było pełno rozrzuconych „szczerup” po porozbijanych dzbanach. Przewodnik pozwolił mam je sobie zabrać na pamiątkę ale myślę, że lepiej zostawić ich na swoim miejscu, bo może ktoś kiedyś zechce je poskładać. Bądź co bądź należą do starożytnej kultury, chociaż wyglądały dzisiejszo. Współczesny rozbity gliniany dzban nie różni się niczym, od tych porozbijanych kawałków leżących na piasku w Sakarze. Jestem przekonana że te „szczerupki ”przywiezione do domu z Sakary prędzej czy później wylądują w koszu na śmieci. Dlatego powinny pozostać na pustyni tam gdzie jest ich miejsce.
     W ostatni wieczór naszego pobytu w Egipcie, udałyśmy się ponownie do Gizy na nocny spektakl dźwięku i światła. Ten wieczór uważam za stracony. Natychmiast jak tylko rozpoczął się spektakl, arabski duchowny przez mikrofony zaczął nawoływać do modłów..All..la.hi...Al..ll...lahi..wara’..ajtn..nasa....Allah..Alll..la..hi..la...wa..ra’...ajtn..nasa...Allah...Alll.....i tak cały czas na okrągło. Nie umiałam się skupić. Nie mogłam oderwać się od szarej, brudnej rzeczywistości i przenieść w inny odległy, kolorowy i pełen przepychu niegdysiejszy świat. Nic dodać i nic ująć do słów Jeana Cocteeau który napisał „Wielki Egipt faraonów śpi i marzy, po swoim upadku przypomina opuszczoną barć, którą wzięły w28 posiadanie trzmiele”. Faraonie obudź się i przywróć Egiptowi dawną świetność!     Powrotny lot z Kairu do Nowego Jorku odbyłyśmy Egipskimi Airlines w towarzystwie muzułmanki ubranej w czarną burkę z zasłoniętą twarzą nikabem, ledwie co było widać jej oczy. Miałam wrażenie że lecimy z mumią. W samolocie siedziałyśmy w kolejności, Basia od strony wejścia, ja w środku, a od okna mumia. Siedziałyśmy obok siebie i pewnym momencie ona coś zaczęła do mnie mówić, a ja jej nic, a nic, nie rozumiałam. Wtedy poprosiłam żeby odsłoniła twarz i ona to zrobiła. Zrozumiałam jak ważne jest dla mnie komunikując się, widzieć twarz rozmówcy. Moja współpasażerka na imię miała Abla i okazała się bardzo miłą osobą. Mówiła do mnie siostro i tym ujęła mnie     Samolot o wyznaczonym czasie po 13 godzinnym locie wylądował na lotnisku JFK w Nowym Jorku.    Moje spotkanie z Egiptem jeszcze bardziej wzmogło moją ciekawość fascynującego życia starożytnych Egipcjan. Chętnie ponownie odwiedzę staroegipskie świątynie. A jeżeli już to pojadę na pewno tylko z Polską grupą i na pewno na ten wyjazd będę namawiać moją bratówkę Bogusię.
 Tekst: Ewa Gabrynowicz
 Foto: Ewa Gabrynowicz i Barbara Batog
 Lipiec 2011rok
 Przedruk z Kuriera-Plus (nowy Jork) za zgodą redakcji oraz autorki
 Redakcja strony, serdeczne dziękuje za zgodę.

 

 

 

 

OSTATNIE ARTYKUŁY: