Urodził
się na terenach tak pięknie opisanych przez Adama Mickiewicza i do
dziś wzbudzających sentyment wśród wielu Polaków. LITWA !– wówczas
pełna polskich tradycji, obyczajów legend przeszłości, borów
niezmierzonych pełnych zwierza, honoru i waleczności oręża polskiego.
Tu, nad rzeką Dubissą w rodzinnym majątku Paszkajcie, od pokoleń
mieszkała rodzina jego ojca.
Jemu jednak nie dane było wyrosnąć już w tym klimacie. Uciekając przed
armią sowiecką, rodzice zabrali młodziutkiego syna (ur. 20-go
marca1944, w Szawlach) ze sobą do macierzystej Polski, osiedlając
się w Lubartowie na lubelszczyźnie. Do ucieczki z Litwy dołączyła
część rodziny unikając w ten sposób przyszłych represji. Niestety
części rodziny ojca nie udało się wyjechać razem co „odpokutowali”
później pobytem na Syberii. Wielu z nich pozostało tam na tej „okrutnej”
ziemi – na zawsze. Niewielu z nich powróciło do Polski w 1956 roku. "Litewskie” i „syberyjskie” lata rozproszonej rodziny były
często przedmiotem rozmów w jego rodzinnym domu w Lubartowie.
Ojciec Ryszarda Stanisław Jankiewicz był chirurgiem i
ordynatorem oddziału chirurgicznego w ówczesnym Szpitalu Powiatowym
w Lubartowie. Nic więc dziwnego, że Ryszard Jankiewicz, po
ukończeniu „ogólniaka” wybrał kierunek studiów taki jak jego ojciec.
W 1968 roku po ukończeniu medycyny na Akademi Medycznej w Lublinie,
podjął staż podyplomowy w tym mieście a w 1970 roku rozpoczął pracę
na oddziale chirurgicznym szpitala miejskiego im Dr. Warmińskiego w
Bydgoszczy. W szpitalu tym przepracował w
sumie ponad 16-cie lat dochodząc do stanowiska zastępcy ordynatora
oddziału chirurgicznego, po zrobieniu specjalizacji w 1978 roku.
Mimo satysfakcji zawodowej w kraju ciągle drzemał w nim „niespokojny
duch podróży”. Dlatego w 1978 roku decyduje się na wyjazd na
kontrakt do Nigerii, gdzie w miejscowości Ibadan, przez sześć
miesięcy pracował w Oluyoro Catholic Hospital, tak długo, aż nagła
sytuacja rodzinna zmusiła go do powrotu do kraju.Ten pierwszy pobyt
w Afryce "zainfekował" go na zawsze urokiem tego kontynentu.
Dwa lata później wraca ponownie do Nigerii do tego samego szpitala
gdzie pracuje w tropiku przez kolejne dwa lata. Po zakończeniu
kontraktu, wraca do kraju, do macierzystego szpitala w Bydgoszczy,
by po paru latach ponownie wyjechać na półroczny kontrakt tym razem
na Haiti gdzie zarówno klimat jak i mieszkańcy niewiele różnią się
od tych w Afryce. Pracuje tam w szpitalu im. Alberta Schweitzera ,
wybudowanego przez przejętych jego ideą Amerykanów. Wracając po
kontrakcie do kraju, zwiedza Stany Zjednoczone. Ale „niespokojny
duch”, nie pozwala mu zostać w Polsce na stałe.
W 1991 roku wygrywa konkurs na szefostwo dużego szpitala misyjnego w
Tanzanii. Rejestrujac się w Medical Council of Tanganyika, dowiaduje
się, że jest pierwszym polskim lekarzem oficjalnie pracującym w
Tanzani. Zdaje sobie już wtedy sprawę, że „Czarny Ląd”, z jego
olbrzymimi kontrastami, biedą tubylców z ich beztroską zawładnął
nim bezgranicznie. Odkłada swój wyjazd do Polski, z roku na rok. Wie
że jest tu bardzo potrzebny a w Polsce lekarzy nie brakuje.
Wie, że tutejsi mieszkańcy potrzebują go w dzień i nocy, w szpitalu i
w terenie. Zaległości w dziedzinie lecznictwa są tu olbrzymie.
Spotyka się z wieloma chorobami, o których przedtem tylko czytał w
fachowych książkach medycznych. Pracuje już nie jako chirurg ogólny
ale jak sam to określa "uniwersalny" bowiem zmusza go do tego
sytuacja wymagająca znajomości ginekologii, położnictwa, ortopedii,
urologii itp.
Przez pierwsze cztery lata pracował jako dyrektor i główny chirurg
dużego, 370 łóżkowego misyjno-państwowego szpitala w Ifakarze w
centralnej części kraju. o czterech latach
kiedy skończył się jego kontrakt podejmuje pracę jako szef chirurgii
w innynm misyjnym szpitalu. Jest to St. Walburg's Hospital w Nyangao
położony w południowo wschodniej części Tanzani w którym pracuje do
dzisiaj. Nyangao położone jest 70 km od Oceanu Indyjskiego i mniej
więcej tyle samo od granicy z Mozambikiem. Liczba mieszkańców tego
miasta wynosi 15000, ale obszar z którego napływają pacjenci ma
promień nie mniejszy niż 200-300km.
W szpitalu aktualnie oprócz niego, pracuje jeszcze pediatra Tanzańczyk
oraz 6 Tanzańczyków jako Assistant Medical Officer (AMO) co
odpowiada mniej więcej dawnemu starszemu felczerowi w Polsce. Wielu
z nich ma duże doświadczenie i wypełnia dobrze swoje powinności.
Pozostały skład zespołu szpitalnego to: technik laboratoryjny (od
niedawna) z Holandii, fizjoterapeuta z Filipin, farmaceutka z UK i
jej mąż, który nadzoruje zaopatrzenie i sprawy techniczne. W
najbliższym czasie mają przyjechać tutaj do pracy dwie lekarki:
jedna z USA a druga z Kanady, które będą głównie zajmowały się akcją
HIV/AIDS ale także pomagały w leczeniu zwykłych chorych. Okresowo
pracują tkaże stażyści z Holandii i z Niemiec. Administratorem jest
obecnie Niemka.
W miarę możliwości czasowych odwiedza Polskę i rodzinne miasto
Lubartów, gdzie mieszka jego mama Halina i brat Bohdan. W czerwcu
2005 roku, na wniosek organizacji: Polska Akademia Medycyny
reprezentującej Albert Schweitzer World Academy of Medicine, zostaje
odznaczony na Zamku Królewskim w Warszawie, złotym medalem Alberta
Schweitzera wraz z dwudziestoma wybitnymi lekarzami polskiego
pochodzenia mieszkających zagranicą.
W wolnych chwilach zwiedza
Tanzanię obfitującą w niezwykłe atrakcje turystyczne jak słynne
parki narodowe Serengeti, Ngorongoro, najwyższy szczyt Afryki
Kilimandżaro czy niezwykłą wyspę Zanzibar. Satysfakcja z pracy,
uroda tego kraju i przyjaźni mieszkańcy powodują, że wie iż tu
odnalazł swoje miejsce na ziemi.
Tekst: Józef Kołodziej
Foto: Ryszard Jankiewicz
Lipiec 2009