Piotr Nawrot
"MARY
CELESTE" - LEGENDA I FAKTY...
Kiedy wyeliminuje się niemożliwe
wówczas to, co zostanie, bez względu na to, jak byłoby nieprawdopodobne,
musi być prawdą".
Sir. Arthur Conan Doyle
W dniu 5 listopada 1872r korzystając z porannej bryzy kapitan Benjamin
S. Briggs kazał podnieść żagle na dowodzony przez niego niewielki statek
handlowy „Mary Celeste”. Brygantyna o wyporności 282 ton korzystając z
porannego odpływu wypłynął z portu w Nowym Jorku. Pod pokładem żaglowca
znajdował się ładunek 1701 beczek spirytusu przeznaczony dla odbiorców w
Genui. Nie było by w tym wydarzeniu nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt,
że miesiąc później 4 grudnia (niektóre raporty podają 5 grudnia.*) w
odległości około 600 mil morskich na zachód od Gibraltaru sternik John
Johnsen pełniący służbę na pokładzie statku "Dei Gratia" dostrzegł
bezładnie dryfujący żaglowiec.
Zdarzenie to miało miejsce jak zanotowano w dzienniku okrętowym o
godzinie 1.30 na pozycji 38°20' szerokości północnej i 17°15' długości
zachodniej. Statek „Dei Gratia” dowodzony przez kapitana Davida Reeda
Morehouse trzy tygodnie wcześniej opuścił Nowy Jork i z ładunkiem 1735
baryłek ropy naftowej i zmierzał do portu w Marsylii. Kapitan Morehouse,
był doświadczonym żeglarzem, dlatego też od razu dostrzegł, że coś
dziwnego dzieje się z napotkanym w okolicach Azorów żaglowcem. Gdy oba
statki zbliżyły się do siebie na odległość 400 metrów Morehousen
rozpoznał w nim „Mary Celeste” brygantynę dowodzoną przez dobrze mu
znanego kapitana Benjamina S. Briggsa. Gdy kolejne próby nawiązania
łączności nie przyniosły rezultatów kapitan Morehouse, pełen obaw o los
załogi napotkanego statku, wysłał w jego kierunku szalupę z pierwszym
oficerem Olivierem Dereau i dwoma marynarzami. Podejrzenia
kapitana, że na spotkanym żaglowcu wydarzyło się coś dziwnego
potwierdziły się, gdy oficer wraz z jednym z marynarzy wszedł na pokład
dryfującej pod podartym żaglem brygantyny. Mimo że przeszukano bardzo
dokładnie wszystkie pomieszczenia nie znaleźli na statku nikogo z ośmio
osobowej załogi, ani też żony i dwuletniej córki kapitana Briggsa.
Za namową pierwszego oficera kapitan Morehouse zgodził się obsadzić
porzucony żaglowiec kilkoma marynarzami z załogi „Dei Gratia” i oba
statki pożeglowały do Gibraltaru, gdzie dotarły 13 grudnia 1872 roku.
Zgodnie z obowiązującym do dzisiaj zwyczajem morskim kapitan Morehouse
zażądał od armatora nagrody za uratowanie statku i ładunku, których
łączna wartości zgodnie z polisa ubezpieczeniowa wystawiona przez
Atlantic Mutual Insurekcję Company z Newego Yorku, wynosiła 46 tysięcy
dolarów
Właściciel „Mary Celeste” firma „J. H. Winchester and, Co” z Nowej
Szkocji nie tylko odmówiła zapłaty, ale oskarżyła Morehouse i jego ludzi
o... celowe wymordowanie załogi i zawładnięcie statkiem dla nagrody. Po
takim poważnym oskarżeniu całą sprawą zainteresował się, Scotland Yard i
prokurator generalny w Gibraltarze Frederick Solly Flood. Natychmiast
przesłuchano wszystkich członków załogi „Dei Gratia” i sporządzano
dokładny raport. Ponownie przeszukano cały żaglowiec zabezpieczając
wszystkie ślady i znalezione na nim dokumenty. Zatrudniono również
Johna Austina, Głównego Mierniczego Statków w Gibraltarze, aby dokonał
dokładnych oględzin kadłuba. Inspekcji podwodnej części statku na
zlecenie sądu dokonał nurek Ricardo Portunato. Po skończonej inspekcji
obaj eksperci przedstawili sądowi wyczerpujący raport. Nurek w swym
sprawozdaniu napisał, że nie znalazł żadnych poważnych uszkodzeń pod
linią wodną. Co prawda w dokumencie znalazła się również informacja o
"głębokim” nacięciu na prawej burcie na wysokości około 0.5 metra nad
linią wodną oraz ślady zadrapań, jak gdyby statek trafił pomiędzy rozwierające
się nożyce". Ale zaznaczono przy tym również że "ślady te” mogły
świadczyć o zderzeniu "Mary Celeste" z jakimś innym obiektem".
W raporcie mierniczego znalazły się bardzo ważna informacje o
braku jednej z łodzi ratunkowych i uszkodzonym nadburciu (wyraźne ślady
ostrego narzędzia) w miejscu gdzie łódź prawdopodobnie była wodowana.
John Austin napisał również w raporcie "Zrobiłem dokładne badania
wszystkich
części statku, do których miałem dostęp, aby ustalić, czy był na nim wybuch
lub pożar. Nie odkryłem najmniejszego śladu ognia ani żadnych śladów
wybuchu". W konkluzji obu raportów znalazło się zdanie "Wszystkie
opisane uszkodzenia w żadnym wypadku nie mogły zagrażać
bezpieczeństwu statku".
Nie udało się również znaleźć żadnych dowodów na to, że na
pokładzie brygantyny zostało popełnione przestępstwo. Zebrane podczas
dochodzenia materiały zostały następnie przekazane do dyspozycji sądu
admiralskiego w Gibraltarze. Prokurator Flood jak można się przekonać z
zachowanych dokumentów był człowiekiem pobudliwym, aroganckim
i zagorzałym zwolennikiem różnego typu teorii spiskowych. W pierwszej
wersji wydarzeń, jakie zdaniem prokuratora miały miejsce, na pokładzie
Mary Celeste”, był bunt załogi. Marynarze w opinii prokuratora Flooda
włamali się do ładowni i upili znajdującym się tam alkoholem, a
następnie zamordowali kapitana Briggsa, jego żonę i ich małą córeczkę.
Prokurator Flood szybko jednak musiał wycofać się z tej teorii, kiedy w
czasie rozprawy adwokaci załogi „Dei Gratia” zwrócili mu uwagę, że kapitan Briggs
był człowiekiem głębokich zasad moralnych i na pewno nie tolerował by pijaństwa
załogi. Otwarcie jednej z beczek i spożywanie alkoholu bez wiedzy
kapitan było praktycznie niemożliwe na tak niewielkim statku jak "Mary
Celeste" po za tym wszyscy marynarze mieli znakomite opinie z
poprzednich rejsów. Adwokaci użyli również argumentu, że ładunek
przewożony w beczkach był alkoholem denaturowanym (w dokumentach
sądowych użyto określenia „ commercial alcohol”) i bardziej
prawdopodobnym od jego teorii jest to, że marynarze prędzej zatruli by
się śmiertelnie skażonym alkoholem niż zamordowali kogokolwiek.
Prokurator Flood był jednak niezrażony takim obrotem sprawy i
natychmiast przedstawił sądowi następną teorie, według której to
kapitanowie, Briggs i Morehouse, spiskowali razem w celu wyłudzenia
odszkodowania
za brygantynę, "Mary Celeste”. Dowodem miały być zeznania jednego z
marynarzy, który widział obu kapitanów jak w noc przed wypłynięciem z
Nowego Yorku biesiadowali razem w jednej z portowych tawern. Według tej
teorii to Briggs miał podstępnie wymordować swoją załogę i oczekiwać w
pobliżu Azorów na statek Morehouse. Dowodem na to miały być jak
twierdził prokurator ślady zakrzepłej krwi na mieczu znalezionym w
kabinie kapitana Briggsa.
Na polecenie sądu dokonano
więc analizy zabezpieczonych wcześniej brunatnych
śladów na pokładzie i podejrzanych plam na klindze miecza. Ta wersja
wydarzeń również nie dała się obronić zwłaszcza po raporcie sporządzonym
przez doktora J. Petrona w dniu 30 stycznia 1873 . W konkluzji raportu
czytamy że „czuję się upoważniony do stwierdzenia, że według naszego
obecnego stanu wiedzy naukowej nie ma śladów krwi w plamach znalezionych
na pokładzie Mary Celeste ani na
ostrzu miecza’’. Jak wykazały badania laboratoryjne brunatno-czerwone
plamy na ostrzu miecza nie były krwią tylko cytrynianem żelaza powstałym
na skutek czyszczenia zardzewiałej klingi sokiem z cytryny.
Sąd nie dał również wiary kolejnej spiskowej
teorii oszustwa na ubezpieczeniu lansowanej przez Flooda, bo z
prostych wyliczeń wynikało, że nagroda, jaką zdaniem prokuratora miałby
otrzymać Morehouse do podziału wraz z Briggsem nie pokrywałaby nawet w
połowie wartości udziału Briggsa, który był współwłaścicielem ,,Mery
Celeste”. Dowodem na to był kolejny raport tym razem sporządzony przez stocznię,
która dokonała naprawy i przebudowy żaglowca. Z dokumentu tego,
wystawionego w dniu 29 października 1872 roku, czyli na tydzień przed
wypłynięciem ,,Mary Celeste” w fatalny rejs, wynikało, że właścicielami
brygantyny były cztery osoby, w tym kapitan Benjamin S. Briggs, który
miał 33% ( $4620.00) udziału. Spiskowi jako wersji wydarzeń zaprzeczały
również opinie, jakimi w środowisku kupców i marynarzy cieszyli się obaj
kapitanowie. Uważano ich za rzetelnych i uczciwych ludzi o dużym morskim
doświadczeniu. Mimo kolejnego niepowodzenia, prokurator Flood nie
zniechęcił się i wysunął przed sądem następne oskarżenie. Tym razem
twierdził że jeśli nie zrobił tego Briggs w porozumieniu z Morehouse to
musiała to zrobić załoga „Dei Gratia”. By przekonać coraz bardziej
nieufnych do niego sędziów prokurator formalnie oskarżył o to załogę
brytyjskiego statku i zażądał dla niej aresztu. W swojej długiej i jak mu
się wydawało, bardzo przekonywującej mowie
oskarżycielskiej, przedstawił jak to z zimną krwią zamordowano kapitana
Briggsa, jego rodzinę i siedmiu marynarzy z „Mary Celeste”. Ale i to
oskarżenie nie znalazło poparcia w żadnych
zeznaniach i dowodach zgromadzonych podczas śledztwa. Kapitanowie
Morehouse i Briggs znali się osobiście i jak twierdzą świadkowie nawet
się przyjaźnili. Żaden z członków załogi „Dei Gratia” nigdy nie był
notowany jako przestępstwa a wszystkie złożone przez nich zeznania były
zgodne i nie budziły żadnych wątpliwości. Po trzech miesiącach śledztwa
i wymyślania przez prokuratora nowych coraz bardziej absurdalnych
teorii oraz rzucania bezpodstawnych oszczerstw na Morehouse i jego
załogę, sąd został zmuszony ukarać nagana Flooda za nadużycie prawa, i
oczyścił kapitana i załogę „Dei Gratia” ze wszystkich stawianych im zarzutów.
W marcu 1873 roku sąd pod przewodnictwem Sir Jamesa Cochrana w końcu
musiał przyznać, że nie był w stanie określić, dlaczego kapitan Briggs
wraz z załogą i pasażerami porzucili "Mary Celeste". Decyzja Sądu wywołała
sensację, gdyż po raz pierwszy w historii sadownictwa Brytyjskiej
Admiralicji nie udało się znaleźć zadowalającego wyjaśnienia zaginięcia
całej załogi statku.
Sąd ostatecznie przyznał nagrodę załodze „Dei Gratia” i udzielił jej
pochwały za zaradność i poświęcenie. Nagroda w wysokości 8,300 USD
została pomniejszona o koszty sądowe i wydatki związane z długotrwałym
śledztwem.
By dokładnie zrozumieć tą decyzję trzeba pamiętać o tym, że głównym
zadaniem sądu Admiralicji w Gibraltarze było wyjaśnienie spraw
związanych z własnością statku „Mary Celeste” i roszczeń z tytułu
ubezpieczenia a nie wyjaśnienie zagadki zniknięcia załogi. Sąd
Admiralicji nie zajmował się i nie zajmuje sprawami kryminalnymi, bo to było i
jest w gestii Scotland Yardu. Policja zaś nie znalazła żadnych śladów
przestępstwa ani nie odnaleziono żadnych ciał zaginionych pasażerów lub członków
załogi**.Mimo sądowego wyroku formalnie kończącego sprawę i umorzenia
śledztwa przez policje, jeszcze przez wiele lat cztery firmy
ubezpieczeniowe, trzy amerykańskie i trzy brytyjskie agencje i wiele
innych „zainteresowanych stron” powoływało szereg różnego typu komisji,
których zadaniem było wyjaśnienia jednej z najdziwniejszych morskich zagadek.
Wszystkie kolejne komisje śledcze oraz osoby prywatne prowadzące na
własną rękę dochodzenie ujawniały coraz to inne i za każdym razem coraz
dziwniejsze okoliczności zniknięcia załogi.
* w tym czasie brak było standardowych stref czasowych.
** Pięć miesięcy później, pięć bardzo
rozłożonych ciał znaleziono w łodzi u wybrzeża Hiszpanii. Jedno z ciał
było owinięte w amerykańską flagę.
Statek „Mary Celeste”
"Mary Celeste" była niewielką, bo długą na 103 stóp (31 metrów), 282
tonową brygantyną (Przed remontem 1872 wyporność "Mary Celeste" wynosiła
206 ton). Została zbudowana w roku, 1861 jako Amazon na wyspie Spencer’s
w Nowej Szkocji, Canada. Pierwszymi właścicielami "Amazon" było ośmiu
lokalnych inwestorów z konstruktorem i budowniczym statku Joshuą Dewis i
Williamem H. Bigalow na czele. "Amazon" została zarejestrowana w porcie
Parrsboro.
Pierwszym kapitanem pechowego statku "Amazon", był Robert McLellan,
który w dziewięć dni po objęciu dowództwa zachorował na zapalenie płuc i
zmarł ma samym początku dziewiczego rejsu. John Nutting Parker, następny
dowódca "Amazon", doprowadził do zderzenia z kutrem rybackim i musiał
odprowadzić statek do stoczni w celu dokonania remontu. W stoczni na
śródokręciu statku wybuchł pożar, co przedłużyło naprawy.
Pierwsza podróż przez Atlantyk również zakończyła się katastrofą dla
następnego kapitana, który po zderzeniu z innym statkiem w kanale La
Manch w pobliżu Dover stracił stanowisko. Mimo tych niezbyt
obiecujących
początków brygantyna dobrze spisywała się przez następne kilka lat
przynosząc właścicielom spore dochody. Odbywała rejsy z przeróżnymi
towarami do Indii Zachodnich i Ameryki Południowej.
Jedyny zachowany olejny portret statku "Amazon” został namalowany na
zamówienie kapitana Johna Nuttinga Parkera w Marsylii w listopadzie 1861
roku. Obecnie znajduje się w Fort Beausejour Muzeum w Aulac, New
Brunswick, Canada. Na początku roku 1867 statek został wyrzucony podczas
sztormu na brzeg w pobliżu Port Morien w Nowej Szkocji. W listopadzie
tego samego roku „Amazon" dotarł do Nowego Jorku
gdzie został sprzedany,
podczas publicznej licytacji, jako rozbity statek wymagający kapitalnego
remontu. Wrak nabył za 1750 dolarów Richard W. Haines. Następnie
naprawił go wymieniając fragmenty uszkodzonej stępki i poszycia. Dokonał
zmian kadłuba w okolicach rufy, zainstalował nowe drzewce, olinowanie i
żagle. Wszystko razem kosztowało 8825.03 dolarów. Haines zmienił nazwę
statku z „Amazon” na „ Mary Celeste”
i wpisał go za pomocą oszustwa do amerykańskiego rejestru statków. Wielu
ówczesnych armatorów uważało, że bardziej odpowiednią dla brygantyny
była by nazwa „Maryja Diablica”, bo sprowadzała nieszczęście na każdego,
kto został jej kapitanem lub wszedł w jej posiadanie. Nie jest to jedyny
"błąd" w nazwie statku. W wielu rejestrach nazwa brygantyny pisana jest
w różny sposób. I tak „Marie Celeste” występuje, jako „Maryja Celeste” w
dokumentach, Custom House w Nowym Jorku i zapisach Sądu Admiralicji na
Gibraltarze, jak również w listach pisanych przez kapitana Briggs i jego
żony. „Marie Celeste” pojawia się w księgach Pilotów Nowego Jorku i w
listach urzędników w Gibraltarze. Podobny błąd w druku znajduje się w
wykazie Lloyda w Londynie z dnia 25 marca 1873 roku, gdy zgłoszono
przybycie statku w Genui.
Nowy właściciel nigdy publicznie nie wyjaśnił skąd się wzięła nazwa
statku "Mary Celeste". Bez problemów przeprowadził brygantynę przez
Atlantyk i zaczął nim zarabiać na handlu w portach śródziemnomorskich a
zwłaszcza Adriatyku.
Przez kolejne lata statek pływał pod dowództwem różnych kapitanów
przynosząc spore
zyski swoim właścicielom. Wielokrotnie zmieniali się armatorzy statku.
Ostatnia zmiana właściciela nr. 22 została dokonana 29 października 1872
r. w Nowym Jorku. Tytuł własności podzielony został na 24 udziały, które
dostały się czterem partnerom w następujących proporcjach: James H.
Winchester (12), kapitan Benjamin Briggs (8), Sylvester Goodwin (2),
Daniel T. Sampson (2).
Po tragicznym rejsie i wyroku Sadu Admiralskiego w Gibraltarze
statek dopłynął do Genui gdzie został rozładowany. Po powrocie do Stanów
w ciągu 12 lat 17 razy zmieniał właścicieli przez cały czas
bezskutecznie oczekując w portach na ładunek.
Ostatnim właścicielem “Mary Celeste “ był kapitan Gilman C. Parker,
który 3 stycznia 1886r. celowo wpłynął na rafę o nazwie Rochelais u
południowych wybrzeży wyspy Gonâve położonej na zachód od
Port-au-Prince, Haiti. Była to próba dokonania oszustwa
ubezpieczeniowego. Ładunek statku składający się między innymi ze
starych gumowych butów, złomu oraz różnego rodzaju śmieci został
nadmiernie ubezpieczony na sumę 30 000 $. Oszukańczy plan Parkera nie powiódł
się, ponieważ pechowy statek osiadł na rafie i nie zatonął całkowicie.
Wtedy w celu zatarcia śladów podpalono wystający z wody wrak. I tym
razem pech nie opuszczał "Mary Celeste". Zniszczeniu uległ tylko
fragment pokładu w tym również nadbudówka wraz oryginalnym dziennikiem
pokładowym, w którym były wpisy Benjamina Bringsa. Kapitan Parker został
aresztowany i postawiony przed sądem za barratry (umyślne zniszczenie
statku).
W tym czasie, za tego typu przestępstwo wymierzano karę śmierci.
Prawnicy Parkera dokonali jednak wielu manipulacji prawnych i kapitan
został uniewinniony. Parker, jako bankrut zmarł w nędzy kilkanaście
miesięcy później. Wrak „Mary Celeste” został uznany za nie do
naprawienia i nigdy nie ściągnięto go z rafy. Szczątki żaglowca
pozostają w tym samym miejscu do dzisiaj.
9 sierpnia 2001, wyprawa poprowadzona przez Clive Cussler (reprezentując
National Underwater and Marine Agency) i kanadyjskiego producenta
filmowego John Davis ogłosiła, że znaleźli pozostałości brygantyny na
Rochelois Reef w zatoce wyspy de Gonâve. Odkrycie to potwierdził
archeolog morski James P. Delgado, który zidentyfikował wrak na
podstawie lokalizacji, rozmiaru i sposobu budowy kadłuba jak i śladów
ognia. Rodzaj drewna użytego do budowy oraz jego datowanie potwierdzają
zbieżność historyczną odnalezionego
wraku z „Mary Celeste”.
Kalendarium statku „Mary Celeste”
1861 – Wybudowany jako Amazon.
1867 – Osiada na brzegu w Glace Bay (Port Morien) w Nowej Szkocji.
1869 – Poważny remont i zmiana nazwy Amazon na „Mary Celeste”.
1872 – 7 listopad początek fatalnego rejsu z Nowego Jorku do Genui we
Włoszech.
1873 – 24 listopada ostatni wpis do dzennika pokładowego.
1872 – 25 listopada ostatni zapis odnaleziony na tablicy w
kabinie
nawigacyjnej. Godz. 8 rano. (Statek przepływał wówczas w odległości 6
mil morskich na północ do należącej do Azorów wyspy Santa Maria) 35-01’
szerpłn. i 25-01’ dług. Zachodniej.
1872 – 4 grudnia o godz. 13,00 z pokładu „Dei Gratia” spostrzeżono przez
lunetę w odległości 5 mil po prawej burcie „Mary Celeste”. Pozycja „Dei
Gratia” – 38-20’N i 17-15’W, prawdopodobna pozycja opuszczonej przez
załogę „Mary Celeste” 38-15’N i 17-14’W 1872 – 13 grudnia brygantyna
obsadzona przez nową załogę dopływa do Gibraltaru.
1873 - W marcu „Mary Celeste” dociera do Genui gdzie wyładowywane są
wszystkie beczki z alkoholem Po powrocie do Stanów Zjednoczonych „Mary
Celeste” przez 12 lat stoi w porcie z braku ładunku. Wtym czasie 17 raz
zmieniała właściciela. Jej stan techniczny systematycznie się pogarsza.
1884 – Odpływa z Bostonu do Port-au-Prince na Haiti z ładunkiem różnych
staroci w tym gumowych butów. Ładunek jest ubezpieczony na sumę
30,000.00 dolarów.
1885 – 3 stycznia, Gilman parker współwłaściciel i zarazem kapitan „Mary
Celeste” świadomie wpływa na rafę Rochelais w Zatoce Gonave i zgłoszą
roszczenie do firmy ubezpieczeniowej.
2001 �� 9 sierpnia. Odkryto pozostałości wraku „Mary Celeste” u wybrzeży
Haiti. Nie wszyscy badacze są jednak przekonani, że wrak odkryty przez
Clive Cussler (reprezentujący NUMA) i kanadyjskiego producenta
filmowego Johna Davisa (z ECO-NOVA Production) są szczątkami „Mary
Celeste”.
Ładunek „Mary Celeste”
W Nowym Jorku na "Mary Celeste" załadowano 1701 beczek spirytusu
przeznaczonych dla producentów wina we Włoszech. Gdy znaleziono
opuszczony statek na morzu stwierdzono, że jedna z
beczek była w 2/3
pusta. Rozładunek beczek w Genui. Podczas rozładunku „Mary Celeste”
w Genui stwierdzono, że jeszcze w 9 beczkach brakuje alkoholu. Zagadka
została dość ławo rozwiązana, gdy okazało się, że puste beczki wykonane
były z czerwonego dębu, pozostałe zaś zrobione zostały z dębu białego.
Czerwony Dąb jest bardziej porowaty od białego i dużo łatwiej przecieka
przez niego alkohol w formie płynnej lub w postaci oparów. Cały ładunek
1701 baryłek alkoholu wysłany przez Meissner Ackermann, & Co, i miał
wartość około 35.000 dolarów. Wartość kadłuba statku wyceniono na 14.000
dolarów. Ładunek statku był ubezpieczony w Europie, a kadłub
ubezpieczyła amerykańska firma - Mutual Insurance Atlantyk w Nowym
Jorku, która istnieje do dzisiaj.
Załoga „Mary Celeste”
Kapitan: Benjamin Spooner Briggs ur. 24 kwietnia 1835, w Wareham w stanie
Massachusetts. Przodkowie Briggsa wywodzili się w prostej linii od
pielgrzymów przybyłych do Ameryki na pokładzie „Mayflower”. Benjamin
dzieciństwo spędził w miejscowości Marion w domu zwanym Rose Cottage,
wybudowanym przez jego ojca kapitana, którego rzadko widywał bo tylko w
przerwach między kolejnymi rejsami. Podążając śladami swojego ojca i
dziadka, Benjamin już w młodości poświęcił się morskiej karierze. W
1855 roku, był jednym z 47 ludzi załogi na statku „Hope”, dowodzonym
przez jego ojca, kapitana Nathana Briggsa. Podróż była długa i
wyjątkowa. Prowadziła bowiem z Nowego Jorku do San Francisco, z
zawinięciem do Callaoi na Wyspy Chilijskie a następnie ponownie
wokół przylądka „Horn” do Londynu. W ciągu
kilku
lat Benjamin zdobył wszystkie wymagane uprawnienia by zostać kapitanem.
Pierwszym dowodzonym przez niego statkiem był bryg „Sea Foam”. Od 1862
roku dowodził trzymasztowym szkunerem „Forest King”. W 1865 objął
dowodzenie nad barkiem „Arthur”. W 1870 roku gdy bark "Arthur" cumował w
Hawanie w tawernie „Pod Błękitną Agawą” w której zbierali się
kapitanowie stojących w porcie statków, miało miejsce dziwne zdarzenie.
Uczestniczył w nim między innymi kapitan Briggs,
(więcej o tym przeczytasz w książce „Tajemnica Brygu Warsaw” )
W 1871 Benjamin i jego brat Oliwer pod wpływem tajemniczych zdarzeń
rozważali porzucenie morza i założenie sklepu z wyrobami żelaznymi w New
Bedford. Za namową ojca, doświadczonego kapitana zrezygnowali jednak z
tego pomysłu. Oliwer w dalszym ciągu dowodził szkunerem „Forest King” a
Benjamin
w 1872 stał się współwłaścicielem i kapitanem brygantyny „Mary Celeste”
. Kapitan Benjamin S. Briggs był członkiem Loży Masońskiej Świętego
Jana w Gibraltarze.
Pierwszy oficer: Albert G. Richardson Miał 28 lat, 5 stóp 8 cali
(173 cm.) wzrostu, jasną cerę brązowe włosy i niebieskie oczy. Pochodził
ze Stockton Spring w Massachusetts. Rodzicami jego byli Theodore &
Elizabeth Richardson. Miał brata, który był kapitanem statku handlowego.
Był żonaty. Pensja 50 dolarów za rejs
Drugi oficer: Andrew Gilling, lat 25, urodził się i mieszkał w Nowym
Jorku. Wzrost 5 stup i 8 cali ( 173cm). Był
żonaty. Pensją 35 dolarów za rejs.
Steward i kucharz: Edward W. Head, lat 23 lat, urodził się i mieszkał w
Nowym
Jorku. Wzrost 5 stup i 8 cali (173 cm.) o
jasnej karnacji i włosach. Kapitan Winchester powiedział o nim, że"
steward był białym człowiekiem, zamieszkałym na Williamsburg, gdzie był
szanowany przez wszystkich, którzy go znali”. Był świeżo po ślubie, gdy
zaangażował się do pracy na „Mary Celeste”. Jego adres zamieszkania
został zapisany w dokumentach, jako 45 Newell Street, Greenpoint (dzielnica
Brooklynu tradycyjnie zamieszkała przez Polaków). Jego żona miała na
imię Emma J. Pensja $ 40 dolarów.
Pozostali członkowie zało: Było czterech niemieckich marynarzy wszyscy
podali, jako adres zamieszkania
19 Thames St. New York.
Gottlieb Goodschaad lat 23, wzrost 5 stup 8 cali ( 173 cm), miał jasne
włosy i cerę. Pensja 30 dolarów za rejs.
Martens Arian lat 35, wzrost 5 stup i 8 cali ( 173 cm), miał
jasne włosy i cerę. Pensja 30 dolarów za rejs.
Boz Lorenzen lat 23, wzrost 5 stup i 9 cal ( 175 cm), miał jasne włosy
i cerę. Pensja 30 dolarów za rejs.
Volkert Lorenzen lat 29, wzrost 5 stup i 9 cali ( 175 cm), miał jasne
włosy i cerę. Pensja 30 dolarów za rejs.
Piotr Nawrot
Institute of Marine and Coastal Science!
Rutgers, The State University of New Jersey
© All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione
Foto: Piotr Nawrot
STRONA 2
OSTATNIE ARTYKUŁY: