Józef Kołodziej
ŻEGLARSKI ŚWIAT Z NEW JERSEY - WSPOMNIENIA
- 3
Tydzień po spotkaniu w górach Adirondack (odbyło się w
polonijnym ośrodku “KOSZÓWKA” w pobliżu j
eziora
Lake George w dniach 28 - 30 październik, 2005 roku) na akwenie w
okolicy Breezy Point, odbyły sie regaty – Zakończenia Sezonu, jako tzw
rejs australijski. Po regatach w siedzibie klubu na barce, odbyła się
część artystyczna imprezy z udziałem Jurka Porębskiego. Zwycięskim
załogom trzech pierwszych na mecie jachtów wręczono srebrne puchary.
Organizatorem i członkiem komisji regatowej był Janusz Kędzierski,
dlatego jego jachtem Avator popłynął w tych regatach znakomity żeglarz z
NJ Marcel Hovra. Książki, „Sailing Alone Around The World” - Joshua
Slocum’a oraz „W Pogoni Za Słońcem” - Allan Gerbou, które czytał w
szkole podstawowej zainspirowały go do żeglarstwa. Od 1968 pływa pod
żaglami w drużynie harcerskiej w Chełmie gdzie uzyskuje wkrótce pierwszy
stopień - żeglarz.
W 1979 roku jest posiadaczem kolejnego stopnia – sternik jachtowy.
W 1984 roku wyjeżdża na kontrakt do Libii a po jego zakończeniu przez
Włochy do
USA
W 1992 roku nawiązuje kontakt z klubem zeglarskim w Nowym Jorku i
kupuje swoją pierwszą zaglówkę mieczową.
W 1994 po raz pierwszy płynie na zlot żeglarzy polonijnych pod
nazwą Polonia Rendezvous, z Nowego Jorku do Mystic w Connecticut.
W lutym 1995 wraz z żoną Bożeną, pływa po Karaibach (od St. Lucia do
Granady). I wreszcie w kwietniu 1995 zalicza pierwsze przejście przez
Atlantyk (Baltimore – Norfolk - Azory) na jachcie „Czarny Diament”. W
następnym roku na jachcie „Osprey”, płynie powtórnie przez Atlantyk do
Gibraltaru .
Gorącą wyspę Kubę, odwiedza w 1997 roku na jachcie „Jolanta” a rok
póżniej na tym samym jachcie płynie z Florydy na Belize i do Gwatemali.
Bez wątpienia ten rejs w 1998 roku będę pamiętał na zawsze – wspomina
Marcel Hovra. W pobli
żu
Kuby, w cieśninie Jukatańskiej wpadliśmy w huragan zwany „El Ninio”.
Przy szybkości wiatru blisko 70 knots, następuje awaria steru. W każdej
chwili grozi nam niebezpieczeństwo zatonięcia na skutek braku
manewrowości jachtu. Wszelkie próby manewrowania jachtem spełzają na
niczym, gdyż żagle sztormowe natychmiast się rwą. Nadaliśmy sygnał
S.O.S. Na „stand by,” około 2 mil od nas, zatrzymał się kontenerowiec
wenezuelski do chwili, aż przybyła pomoc po 18 godzinach.
Była to najdłuższa noc w życiu całej zalogi. Wiatr nieco osłabł, do 40
knots. Coast Guard rozpoczął akcję ratowniczą o 8 rano przy stosunkowo
dobrej pogodzie. Łódź ratunkowa o długości 28 ft, z trzema oficerami na
pokładzie przejęła wyczerpaną załogę i dostarczyła na kuter Coast Guard
- USCGC DILIGENCE - WMEC 616. Dostaliśmy pełną opiekę i dostarczono nas
do Key West.
W1999 roku wraz z Bożeną i 16-to letnią córką, może
wreszczie dokończyć podróż do Gwatema
li,
na jachcie „Jolanta”.
Dwa lata później zalicza swój pierwszy rejs „polarny” na jachcie „S/Y
Polarka” na trasie Islandia, Grenlandia i Nowa Funlandia. Fiordy
Grenlandii robią na nim kolosalne wrażenie
W trzytygodniowym rejsie na Polinezję Francuską w 2002 roku,
pomiędzy wyspami Nuku Hiva, Hiva Oa, Ua Pou, Ua Huka, Tahuata, Fatu Hiva
(Archipelag Markizy) towarzyszy mu żona i Jurek Kołakowski. Z tego
rejsu zapamięta najbardziej wspaniałe spotkania z Polakami tam
mieszkającymi i tymi, którzy akurat żeglowali na tych wodach oraz dwie
samolotowe wycieczki na wyspy Bora Bora i Murea.
Największe marzenie każdego żeglarza - Przylądek Horn, opływa w
2004 roku na jachcie „Zjawa IV”, pod dowództwem kapitana Michala
Bogusławskiego. To podczas tego rejsu, Marcel Hovra wraz z innymi
postawil jako pierwsi Polacy stopę na stałym lądzie Antarktydy. To
podczas tego rejsu spędza dwie doby w polskiej stacji badawczej „Arctowskiego”.
Jest więc wreszcie „Kaphornowcem” z przysługującymi mu przywilejami
zastrzeżonymi d
la
tych którzy opłynęli Cap Horn.
W 2005 płynie na S/Y Fryderyk Chopen w rejsie z Dani do fiordów
norweskich. Od paru lat bierze też corocznie udział w zlocie polonijnym
– Polonia Randevous. Ma już plany kolejnych morskich rejsów. Na razie
nie zdradza się z tym. Nie chce zapeszyć. Wie gdzie popłynie. Ale też i
wie, że swojej podróży nie rozpocznie w piątek – jak każdy żeglarz!!!
W zjeżdzie w górach bierze też udział kapitan Mariusz Marciniak-„Mario” z
Pert Amboy w NJ, o którym pisałem osobnym reportażu z okazji wydania
przez niego ksiązki – „W Pogoni Za Horyzontem”. Artykuł o kapitanie
Mariuszu Marciniaku, mozna przeczytać na stronie – Przygodaznatura.com.
I choć jachty kiwają się teraz smętnie w śnie zimowym w portach
jachtowych, to wielu żeglarzy już snuje plany kolejnych rejsów. Bo te
morskie wyprawy są im potrzebne jak tlen - niezbędne do życia.
Życzę więc wszystkim żeglarzom tradycyjnie - stopy wody pod kilem!
Tekst
i foto: Józef Kołodziej
Korekta: mgr Krystyna Sawa
W grudniu 2024 roku Marcel Hovra odszedł od
nas do Pana.