Kolejny dzień
(18
września) na pewno będzie wypełniony „po brzegi” programem zwiedzania,
zgodnie zresztą z harmonogramem. Ale z tym należy się pogodzić. No, bo z
jednej strony chciałoby się jak najwięcej zobaczyć a z drugiej strony
trochę zwolnić tempo zwiedzania. Ale tych dwóch czynników nie da się
pogodzić, więc musimy się zdać na harmonogram wycieczki uzgodniony z
organizatorem (Stowarzyszenie Absolwentów AGH).
Tak więc po noclegu i
wczesnym śniadaniu w kolejnym hotelu (już dawno straciłem rachubę w
którym), wyruszamy autokarem na kolejny dzień spotkania z fascynującą
architekturą, historią i kulturą.
Tym razem do Hiszpanii, gdzie czeka
nas zwiedzanie słynnego na cały świat Sanktuarium św. Jakuba, czyli
Katedry w Santiago de Compostela (okres budowy 1075 - 1122), miejsca
będącego od wieków mekką pielgrzymów z całego świata. W 1985 roku
została wpisana na listę światowego dziedzictwa – UNESCO.
Dla chrześcijan, jest to najbardziej święte miejsce po Rzymie i
Jerozolimie. Katedra ta, to jeden z największych dzieł architektury
romańskiej w Hiszpanii. To w niej znajduje się grób św. Jakuba Starszego,
jednego z apostołów. Jak wspomniałem wędrują do niej pielgrzymi z całego
świata. Dla ułatwienia, szlaki pielgrzymkowe do niej są oznakowane
muszlami pogrebków (występujące tylko na Przylądku Finistere w Hiszpani)
wkomponowanych w chodniki, czy też drogi. Miałem okazję zobaczyć te
muszle w rejonie katedry, w innych miastach Hiszpanii, ale także w
miastach na całym świecie. Są obecne nawet na Litwie, gdzie widziałem je
w 2019 roku w Wilnie. Szlak pielgrzymkowy zaczynający się na Litwie (Via
Regia), uważany jest za najtrudniejszy i prowadzi przez Litwę,
Białoruś,Ukrainę, Polskę Niemcy, Belgię, Francję i Hiszpanię.
Szlaki pielgrzymkowe, oznakowane symbolami muszli, są także w Polsce,
(zwane szlakami jakubowymi) i liczą sobie w sumie około 6000 km.
Najsłynniejsze trasy mają swoją nazwę z podaniem ich długości. Na
przykład: Szlak św. Jakuba (Camino de Santiago), Droga Francuska (najbardziej
popularna) to około 800 km, Via de Plata w Hiszpanii – około 1200 km czy
też wiele tras rozpoczynających się w Portugalii. Wielu pielgrzymów
pokonuje poszczególne trasy na piechotę, mimo że zajmuje im to niekiedy
kilka tygodni, czy też miesięcy.
W katedrze tej znajduje się największa kadzielnica na świecie,
Botafumeiro, która mierzy 160 cm a waży 60 kg. Gwoli ciekawości, dla jej
rozpalenia potrzeba 40 kg (!) węgla drzewnego i kadzidła a rozkołysana
przez kilku mnichów, osiąga prędkość do 60 km/godz.! Dlatego uruchamiana
jest tylko przy szczególnych uroczystościach religijnych (12 razy w roku)
lub... na zamówienie po uiszczeniu odpowiedniej opłaty. My mieliśmy to
szczęście, gdyż jacyś turyści „wykupili” ceremoniał kadzenia, więc
mogliśmy podziwiać ten niesamowity rytuał. Na wszelki wypadek, nie
zbliżaliśmy się zanadto do niej w czasie „akcji”.
Po obejściu katedry dookoła (zewnętrzna mała część katedry w remoncie),
zrobieniu pamiątkowych zdjęć, czeka nas krótki spacer po mieście.
Zwiedzamy plac Złotników, którego nazwa pochodzi od nazwy romańskiego
portalu katedry, w pobliżu, którego znajduje się Wieża Zegarowa i Wieża
Skarbów. Na środku placu jest zabytkowa fontanna, przy której robimy
sobie kilka zdjęć. Po tylu wrażeniach dzisiejszego dnia, czas na
przejazd do hotelu a jutro kontynuować będziemy kolejny punkt naszego
programu. To zwiedzanie Coimbry i Tomar. Dzisiaj (19 września) po
wczesnym śniadaniu (ciągle mamy mało czasu), wyjeżdżamy do Coimbry,
pierwszej stolicy Portugalii, skąd pochodziło sześciu królów Portugalii,
którzy urodzili się w tym mieście. Jako ciekawostkę można dodać, że
miasto to zostało założone w XII wieku przez owiany legendą zakon
Templariuszy. Artykuł Piotra Nawrota na ten temat – w następnym wydaniu
naszej strony.
Ponieważ w mieście tym znajduje się najstarszy w Portugalii
uniwersytet (wpisany na listę UNESCO) założony w 1290 roku, więc
zwiedzanie Coimbry zaczynamy od niego. Trudno uwierzyć, że jesteśmy w
murach najstarszego uniwersytetu, murach obrosłych nauką przez stulecie
swojego istnienia. Stara Katedra, kolejny obiekt naszego zwiedzania, to
z kolei najstarsza budowla romańska w Portugalii.
A kościół św. Krzyża, to kolejna perełka w niezmierzonej ilości
zabytków w tym państwie. To w jego wnętrzu znajdują się arcydzieła
sztuki rzeźbiarskiej. Patrząc na nie, trudno uwierzyć, że powstały one w
kamieniu, obrabianym żmudnie - nieraz latami, przez kolejne rzesze
rzeźbiarzy. To tu także możemy oglądać organy z trąbkami... wykonanymi z
drewna!
Po zwiedzeniu zabytków w Coimbra, przenosimy się do miasta Tomar,
gdzie znajduje się Klasztor Zakonu Chrystusa z 1162 roku założony przez
Templariuszy. To w tym zakonie, Templariusze mieli swoją główną siedzibę.
O jego wyjątkowości historycznej świadczy fakt, iż został on wpisany na
listę UNESCO. Pełen wrażeń dzisiejszego dnia, jestem myślami w
miejscu, do którego jedziemy, a które jest dla katolików, miejscem
niezwykłym. To słynący z objawień Maryjnych, ośrodek kultu maryjnego,
cel licznych pielgrzymek z całego świata – Fatima To tutaj w Fatimie,
w 1982 roku modlił się nasz papież, Jan Paweł II, dziękując Maryi za
swoje ocalenie po zamachu na niego 13 maja 1981 roku. A kulę, która go
dosięgła na Placu Świętego Piotra, przekazał w Fatimie, jako wotum.
Została ona umieszczona w koronie posągu Matki Bożej Fatimskiej.
To tu, w 1017 roku Matka Najświętsza objawiła się trzem pastuszkom:
Łucji Santos, Hiacyncie Marto i Franciszkowi Marto.
Przed Bazyliką Matki Boskiej Różańcowej rozpościera się olbrzymi Plac
Pielgrzyma, na którym po prawej stronie, znajduje się trasa dla
pielgrzymów, zdążających do bazyliki przez cały plac na kolanach.
Zatopieni w swojej modlitwie i prośbach, przystają w swojej wędrówce na
chwilę, aby odpocząć i móc posuwać się dalej. Było to dla mnie niezwykle
wzruszające. To także na tym placu, tuż koło bazyliki, w miejscu gdzie
było pięć (z sześciu) objawień, znajduje się kaplica objawień. Pierwotna
kaplica została wysadzona przez jakiegoś wandala w marcu 1922 roku. Po
odbudowie, z niewielkimi zmianami, zachowała się do dzisiaj. Obok
kaplicy znajduje się posąg Matki Bożej Fatimskiej. To w tym miejscu
gdzie dzisiaj stoi posąg, rósł dąb, świadek objawień w 1017 roku. Ale
niestety, został przez ludzi zabierany kawałek po kawałku – na pamiątkę.
Dzisiaj w pobliżu wejścia do Sanktuarium, od czasu zniszczenia dębu,
rośnie inne drzewo.
A w bazylice, oddajemy się
modlitwie i prośbom przed grobami Łucji,
Hiacynty i Franciszka. Wieczorem, w niezwykle uroczystej oprawie,
uczestniczymy w wieczornej modlitwie różańcowej i procesji ze świecami,
które każdy z uczestniczących trzyma w ręku. Niezwykłe duchowe przeżycie!
Pełen wrażeń dzisiejszego dnia, wracam do hotelu, gdzie po kolacji
zasypiam natychmiast. Jutro (20 września) czeka nas kolejny dzień
zwiedzania – Batalha i Nazare.
Dzień rozpoczynamy od zwiedzania przepięknego obiektu (arcydzieło
portugalskiego gotyku), jakim jest dominikańskie opactwo Matki Boskiej
Zwycięskiej. Klasztor (80 metrów długości) pod tym wezwaniem został
wpisany w 1983 roku na listę UNESCO. Został on odebrany dominikanom w
1834 roku, kiedy to w Portugalii zlikwidowano
zakony religijne. W
klasztorze tym zwiedzamy wspaniały Krużganek Królewski i Grób Nieznanego
Żołnierza, gdzie mamy okazję oglądać zmianę warty.
Zastanawiające jest to, że w klasztorze tym są Niedokończone Kaplice (zwane
Panteonem Edwarda I), które do dzisiaj nie zostały dokończone (od 1533
roku). Ta monumentalna rotunda, z bogatymi w rzeźbienia ścianami, nie
jest zwieńczona kopułą. Ale jeszcze bardziej dziwi fakt, że do tej pory,
przez kilkaset lat, nie zakryto jej prowizorycznym zadaszeniem,
pozwalając na to, aby woda deszczowa lała się po ścianach, niszcząc
ciągle jej piękno.
Czas nas nagli, więc po krótkim przejeździe docieramy naszym autobusem
do Nazare. Miasto to, położone na wysokim klifie, (u podnóża, którego
rozpościera się dalsza część miasta - Praia - przy plaży nad Oceanem
Atlantyckim), jest najstarszym miejscem kultu maryjnego w Portugalii.
W części miasta zwanej Sitio (tej położonej na klifie) mamy możliwość
podziwiać regionalne stroje sprzedawców przy straganach (jeden uciekał
przed moim aparatem) oraz lokalnych grajków. W tej części zwiedzamy
także kościół pod wezwaniem - Nasza Pani z Nazare, w którym znajduje się
drewniana figurka Maryi z Dzieciątkiem Jezus. Figurkę tą miał podobnież
przywieźć z Nazaretu mnich Romano, który zamieszkał po tym w grocie nad
oceanem.
Dzisiaj na miejscu groty mogliśmy obejrzeć małą białą kapliczkę (Kapliczka
Pamięci) usytuowaną tuż nad krawędzią klifu. Ściany kapliczki są
wyłożone słynnymi płytkami azulejos a we wnętrzu kapliczki są schody,
którymi można zejść do groty mnicha. Kiedy później oglądałem klif z
poziomu plaży, zorientowałem się, że stałem przy tej kapliczce na
niewielkim występie (ogrodzonym kamiennym murem), który pod spodem miał
100 metrową przepaść. Oczywiście moja noga już nigdy na tej półeczce nie
stanie!! W Sitio, na rynku, mamy okazję zobaczyć owoce morza (szczególnie
ryby), sprzedawane tu na straganach.
Już po przejściu do drugiej dzielnicy Nazare (Praia) rozciągającej się
wzdłuż plaży, stajemy na brzegu Oceanu Atlantyckiego. To właśnie tutaj
tworzą się najwyższe fale w Europie – raj dla surferów. Szkoda, że nie
dane nam było zobaczyć na żywo ich śmigania po kilku dziesięciometrowych
falach. Po zwiedzeniu miasta, nie mogliśmy sobie odmówić degustacji
specjalności portugalskiej kuchni – parowanych ziemniaków, z kawałkami
mięsa, jarzyn, przypraw, zalanych pikantnym sosem.
A jadło to podawane
było w jednym garczku (kamieniaku) skąd każdy dokładał sobie na talerz.
Pyszne!!
Nazare, to ostatnie miasto i punkt turystyczny, który mieliśmy w
programie naszej wycieczki pod nazwą – „Atlantycka Ślicznotka”. Długi (czterogodzinny)
przejazd do Faro, kolacja i po porannym śniadaniu (20 września), część
uczestników wycieczki wraca do Katowic, a pozostali autobusem „dostarczani”
są do resortu – Barcelo Punta Umbria Beach na południu Hiszpanii.
Po tak intensywnym zwiedzaniu, możemy wreszcie odpocząć przez kolejne
kilka dni, wygrzewając się na plaży i pławiąc się w ciepłych wodach
Zatoki Cadiz (Ocean Atlantycki).
W tym miejscu, pragnąłbym podziękować organizatorom – Stowarzyszeniu
Wychowanków AGH w Krakowie, za perfekcyjne zaplanowanie i zrealizowanie
tej jakże interesującej wycieczki.
Mam nadzieję dołączyć się do kolejnej wycieczki za rok!
Tekst i foto: Józef Kołodziej
Wrzesień 2018
Korekta:
mgr Krystyna Sawa