Józef Kołodziej
HADDACK Z
NEW HAMPSHIRE I ....- 2013
Wędkowanie na takie ryby jak: cod (Gadus
morhua), haddock (Melanogrammus aeglefinus) i pollock (Pollachius virens)
w stanie Massahusetts lub New Hamshire, jest na stałe wpisane do mojego
wędkarskiego kalendarzyka.
Na
dorsza (cod) do Massahusetts jeździłem z kolegami przez ponad 8 lat.
Spaliśmy w tym samym domku, wypływaliśmy z tego samego portu (Green
Harbour), z tym samym kapitanem -Ralph Pratt i na tej samej łódce
(charter boat) - „Michael Kevin”. Ilość wędkarzy na łódce (6) nie
zmieniała się, zmieniał się tylko skład, a w okresie kiedy chętnych było
więcej, wynajmowaliśmy drugą łódkę.
Z reguły wracaliśmy z limitem zwędkowanych ryb (głównie dorsze) i to
niejednokrotnie już o 9 rano. Ale bywały i rejsy chudsze – zwłaszcza w
ostatnich latach. A i rybki wzorem ludzi (którzy uprzednio dobrze jedli)
uparły się także na „dietę” bo stawały się coraz chudsze i większość z
nich wędrowała z powrotem za burtę.
Ale zdarzył się i taki rejs, kiedy to po dwóch godzinach wędkowania
nagle zmieniła się pogoda, wiatr „naprężył muskuły”, i rozkołysał
spokojny w miarę Atlantyk na tyle, że siła białych grzywaczy na
wierzchołkach fal, zmusiła naszego kapitana do natychmiastowego
przerwania wędkowania i jak najszybszego powrotu do portu. Kapitan był
na tyle uczciwy, że nie policzył nam za przerwany rejs! Sami od siebie
daliśmy kapitanowi za zużytą ropę.
Tak więc myślałem od dawna o zmianie łowiska w tamtym rejonie. Jak
zwykle pomógł przypadek, kiedy to poznałem Jurka, który od paru ładnych
lat jeździł na ryby do New Hamshire. Upodobał sobie szczególnie wyjazdy
z portu Seabrook w tym stanie. Jurek to świetny wędkarz, a ponadto zanim
zdecyduje się na wyjazd, „studiuje” dokładnie pogodę, przypływy oceanu
,
zwyczaje i migracje ryb, a także bieżące raporty z poszczególnych
jednostek wędkarskich. Na pewno też „studiuje” humor swojej żony, aby
wybrać odpowiedni moment na wyjazd na rybki.
Po raz pierwszy pojechałem z Jurkiem do Seabrook 3 grudnia
2011 roku na wędkowanie ryby o nazwie pollock. W naszej grupie był
jeszcze Jarek, Glen i Joe. Wędkowanie udane - miła atmosfera na statku,
dobry serwis pomocników, w porcie nieźle zopatrzony sklepik z
akcesoriami wędkarskimi, a obok mała restauracja (gdyby ktoś zdecydował
się porzucić dietę) serwująca dobre rybki. To wszystko zdecydowało, że
polubiłem ten rejon wędkowania i od tamtego czasu właśnie tam wybieram
się na takie ryby jak: haddock, pollock, cod i nie tylko. Ale o tym w
dalszej części artykułu.
Zima tego pamiętnego 2013 roku niezbyt chętnie chciała ustąpić
panowaniu następnej pory roku – wiośnie i dlatego przeglądanie raportów
wędkarskich z Seabrook, długo nie sprzyjało podjęciu decyzji o wyjeździe.
Dlatego więc, nasze tegoroczne wędkowanie w tamtym rejonie odkładaliśmy
z miesiąca na miesiąc, konsultując datę wyjazdu z Jurkiem.
Ponieważ Jurek ze względów osobistych nie mógł pojechać z nami w połowi
e
kwietnia (w miarę pozytywne wieści z rejonu wędkowania) zdecydowaliśmu
się pojechać z Wojtkiem sami. Ale ku mojemu zaskoczeniu, także mój
długoletni przyjaciel Andrzej (po kilkuletniej „edukacji” dał się rok
wcześniej nawrócić na łono wędkarzy) wyraził chęć wyruszenia na rybki do
New Hamshire i to z synem - Michałem! Pozostało mi więc tylko ustalić
termin wędkowania (ostatecznie 17 kwiecień 2013) i dokonać rezerwacji (na
tego typu „rejsy jednodniowe” nie wymagany jest depozyt) aby mieć
pewność, że będziemy mieli zapewnione miejsce na statku. Termin ten nie
został wybrany tak całkiem przypadkowo, gdyż dopiero od 16 kwietnia
został otwarty sezon na wędkowanie dorsza. Tak więc 16 kwietnia o 11
w nocy jestem już u Wojtka w South Amboy i po zapakowaniu jego „maneli”
wędkarskich (także, papu i „kropelki na rozgrzanie” poranne przed rejsem
– a jakże!), zabieramy po drodze Andrzeja i Michała. W czasie jazdy jest
okazja do pogawędek, wypicia porannej kawy, więc ta 300. milowa podróż
mija nam nadspodziewanie szybko i już o 5:30 rano „meldujemy” się na
portowym parkingu w Seabrook. Jest ju
ż
kilka samochodów i większość wędkarzy przebiera się w cieplejsze ubrania
i szykuje sprzęt wędkarski. Jest raczej zimno więc i my idziemy w ich
ślady.
O 6 rano (dziwiąc się sobie, że jestem tu, a nie w ciepłym łóżeczku),
już po otwarciu sklepu, wykupujemy bilety ($60 dorośli, $52 emeryci,
plus dodatkową nieobowiązkową pięciodolarową opłatę na pulę – za
największą zwędkowaną rybę) na wędkowanie i uzupełniamy w sklepiku nasze
pojemniki wędkarskie drobnymi zakupami na dzisiejszy wyjazd. Jeszcze
tylko kolejna poranna kawa, po której „dochodzę” do siebie i już „okrętujemy”
się na statek (90 stóp długość, 20 węzłów szybkość) o nazwie:
Lady
Merrilee Ann III, który może jednorazowo zabrać do 70 wędkarzy. Ale
wędkowanie w takiej „ciżbie” nie należy do przyjemności i stwarza wiele
okazji do splątywania się zestawów.
Do wypłynięcia w morze musimy poczekać do 8 rano, co wykorzystuję na
krótką drzemkę i przygotowywanie zapasowych zestawów. Pogoda na
wędkowanie zapowiada się dobra, słonecznie, lekki wiatr (5 – 10 mph), a
fale na oceanie zaledwie 1 – 2 stopy.
Po około półtorej godziny wreszcie dopływamy do pierwszego łowiska i od
razu nasze przynęty powędrowały do dna, kusząc „niezdecydowane” jeszcze
rybki. A rybki decydowały się dosyć długo, bo dopiero tuż przed
dziesiątą zaczynają się pierwsze brania. Takie trochę niezdecydowane,
słabe i tak będzie do końca, bo wyciągane dorsze i haddock, w większości
niewymiarowe, z powrotem wróciły do wody. Tak jak mój pierwszy 12 inch
haddock, który „radośnie” chlupnął płetwą wracając do swojego podwodnego
świata.
Moi koledzy wędkują też ze zmiennym szczęściem ale w miarę upływu czasu,
jednak w naszych pojemnikach przybywa ryb i to różnorodnych. To tu, na
tym rejsie, tuż przed godziną 11, zwędkowałem swoją pierwszą, 9 inch red
fish
(Lutjanus campechanus), którą nigdy przedtem nie
zwędkowałem. Choć niezbyt duże, to w smaku są wyborne. Piękne, o
intensywnym czerwonym kolorze, silnie kontrastują z błękitną
powierzchnią oceanu. Najwięcej zwędkował ich Wojtek, a Andrzej z synem
Michałem także zaliczyli swoje pierwsze ryby tego gatunku. O
dwunastej w południe, uśmiecha się do mnie szczęście, choć tylko chwilę
mogłem się nim nacieszyć. Wtedy to, nie mając od dłuższego czasu okazji
do wyciągnięcia jakiejś większej ryby, czuję nagle silne i gwałtowne
szarpanie przynęty. Nie namyślając się, zacinam gwałtownie i za moment
odczuwam bardzo duży opór zestawu. Chwilę potem, rozpoczynam powolne
holowanie do góry. Zastanawiałem się jednocześnie, co też mogło się „zahaczyć”
i doszedłem do wniosku, że albo to duży dorsz albo też dwie mniejsze
ryby połknęły przynętę jednocześnie na dwóch haczykac
h
(tzw. dublet).
Po kilkunastu minutach moja „ciekawość”, też była zaskoczona, kiedy
pomocnik kapitana wyholowuje za pomocą haka, dorodną atlantic wolffish
(Anarhichas lupus) o wadze 15.5 funtów i 38 inch długości. Niestety,
jest ona od kilku lat pod ścisłą ochroną, więc po zrobieniu kilku fotek
na pamiątkę, to moje „zezowate szczęście” wraca do oceanu. No cóż, w
wodzie tak jak i w życiu, trzeba się „dobrze ustawić”, czyli mieć dobre
„chody” lub dobre nazwisko, a w tym przypadku – przynależeć do
właściwego gatunku.
Do Michała także trafiło to „zezowate szczęście”, kiedy o 2 po południu
też zwędkował atlantic wolffish choć nieco mniejszą i która też została
obdarowana wolnością.
Po kilku godzinach wędkowania w tym samym miejscu, kapitan zmienia
miejsce, ale to nie pomogło w wędowaniu większych ryb bo 19 – 22 inch
dorszy nie można do nich zaliczyć.
Ale za to też po raz pierwszy mogłem zobaczyć zwędkowane u moich
kolegów, Andrzeja i Wojtka (ja nie miałem tego szczęścia), ich pierwsze
ryby z rodziny dorszowatych o nazwie: cusk
(Brosme brosme). Są
one bardzo cenione przez wędkarzy ze względu na walory smakowe.
Andrzej parę minut po 3 pm, zalicza pierwszy w swojej karierze
wędkarskiej dublet haddock, ale niestety okazały się one niewymiarowymi.
Jeszcze tylko kilka dorszy (większość niewymiarowych), parę redfish i
niewymiarowy pollock kończy moje dzisiejsze wędkowanie. Do portu w
Seabrook, wpływamy o 4:30 gdzie z przyjemnością zamawiamy w portowej
restauracji świeżego haddock – smakuje wyśmienicie!
Mimo, że ten rejs nie dostarczył nam okazji zwędkowania dużych ryb, to
dostarczył nam wielu emocji z powodu zwędkowania po raz pierwszy nowych
gatunków i do tego tak wielu gatunków ryb podczas jednego rejsu. Na
jesieni wrócimy tam ponownie. Tym razem na naprawdę duuuuuuuże ryby.
Dane wędkowania:
Ocean Atlantycki w rejonie Seabrook.
Typowy kij wędkarski 7 stóp (ja preferuję 9 stóp), uzbrojony w
kołowrotek o ruchomej szpuli (multiplicator) z nawiniętą na niego
plecionką o wytrzymałości 40 lbs. Do plecionki poprzez kręciołek (zapobiega
skręcaniu się zestawu) przywiązany jest nylonowy przypon (wytrzymałość
40 – 50 lbs – musi być sztywny), do którego są dowiązane prostopadle na
krótkich przyponach nylonowych – haczyki z kolorowymi plastikowymi
rurkami na trzonku haczyka i różne inne plastikowe wabiki. Na samym dole
przyponu głównego, jest dowiązany ciężarek o wadze 6 - 8 lbs, w
zależności od siły uciągu wody i głębokości wędkowania.
To oczywiście jest zestaw, na który ja wędkowałem ale może być
modyfikowany co czynią inni wędkarze – np. używając jednego haczyka lub
kołowrotka o stałej szpuli (spiningowy), a także wędki o różnej akcji
końcówki (ugięcie szczytowe).
Jako zanętę można zakładać na haczyk kawałki małży lub plastikowe
imitacje. Dla wygody wędkarzy w sklepiku tuż przy nadbrzeżu gdzie stoi
statek, można już od 5 rano kupić gotowe zestawy, a także tam należy się
koniecznie zaopatrzyć w bilet na rejs wędkarski.
Dzisiejsze wędkowanie w obydwu miejscach na głębokości – od 140 do 160
stóp.
Najlepsze okresy wędkowania na te gatunki ryb to wiosna (tak do połowy
czerwca) oraz okres jesieni (do połowy listopada).
Krótkie dane zwędkowanych ryb:
1 - Cod (Godus
Morhua) - to najwiekszy gatunek z rodziny dorszowatych. Ta
drapieżna ryba występuje w północnym Atlantyku oraz w morzach północnej
Europy. Dorsz atlantycki na który wędkuję, występuje od północnych
wybrzeży Kanady do Wirgini. Wędkuje się go na głębokości 50 stóp lub
głębiej. Jego średnia waga to 8 – 12 lbs. Rekord świata tego gatunku
został ustanowiony 2 maja 2013 roku w Norwegii przez niemieckiego
wędkarza - Michael Eisele i wynosi 47kg a jego długość to 160 cm.
Mięso tej ryby uznawane jest jako dobre ale ze względu na słabą
waleczność nie jest przez wędkarzy uznawana za rybę sportową.
2 – Haddock (Melanogrammus
aeglefinus) – Występuje od Labradoru (Kanada) do stany Nowy
Jork ale w głębokich wodach, można ja także wędkować w Wirgini.
Generalnie żeruje na głębokościach poniżej 100 stóp
Osiaga średnią wagę 2 – 4 lbs, a rekord świata to 15.61 lbs
zwędkowany przez wędkarza – Perkins Cove.
Jego mięso jest cenione przez smakoszy najbardziej z dorszowatych.
3 - Pollock (Pollachius
virens) – (inne nazwy to: pollack, green cod, boston
bluefish) - Ryba z gatunku dorszowatych występująca wzdłuż wybrzeży
Ameryki Północnej od Kanady do Wirgini. Występuje na różnych
głebokościach w zależności od pory roku i znajdowanego pożywienia.
Średnia waga wędkowanych pollock od dwóch do 6 lbs, ale i nierzadko do
15 funtów. Rekord świata to 50 lbs.
Mięso tej ryby uważane jest za dobre ale mniej cenione niż cod i
haddock.
Osiąga średnią wagę – 2 do 6 lbs, a rekord świata to 50 lbs. Jego
mięso jest nieco mniej cenione od dorsza lub haddock. Dosyć waleczna
ryba.
4 - Cusk – (Brosme brosme) - (inna nazwa to
tusk) – ryba z rodziny ling. Tak jak haddock, można ją wędkować od
Kanady do wybrzeża stanu Nowy Jork, w rejonie Grenlandii i u wybrzeży
Norwegii, gdzie osiaga duże rozmiary. Jest rybą żerującą na większych
głębokościach (poniżej 100 stóp). Osiaga średnią wagę 5 do 15 lbs.
Rekord świata to 37 lbs i 14 uncji, a ustanowiony przez Anders Jonasson
w północnej Norwegii. Jej mieso jest bardzo cenione ze wzgledu na
smakowe walory. Nie jest ryba waleczną i z reguły wyciąga sie ją „na
siłę”.
5 - Atlantic wolffish (Anarhichas
lupus) – (inne nazwy to: seawolf, atlantic catfish, ocean
catfish, devil fish, wolf eel) – Wystepuje na dużych głębokościach (250
do 400 stóp) – a rekord świata to 39.6 lbs. Mimo, że wygląda „niesympatycznie”
to jej mieso jest wyborne w smaku. Jest pod ścisłą ochroną u wybrzeży
Ameryki Północnej. Jej liczebna obecność w oceanie, świadczy o dobrej
kondycji zdrowotnej dorszy, ponieważ wyjadają one green crabs i sea
urchin, które są zagrożeniem dla dorszy.
6 - Redfish – (Lutjanus
campechanus) - (inna nazwa to: red snapper) – występuje w
Zatoce Meksykańskiej, u południowo wschodnich wybrzeży USA i rzadziej aż
do wybrzeży Massahusetts. Wystepuje ona przeważnie na głębokości 30 do
200 stóp. Jest rybą wolnorosnącą. Długość 12 inch osiąga dopiero po 13
do 17 latach. Ale za to żyje długo bo nawet 50 lat i wtedy może osiągać
wagę do 50 lbs i 1 metr długości.
Mięso tej ryby jest bardzo dobre. Większość wędkowanych redfish,
osiąga wagę 10 lbs i 20 inch długości a zanotowany rekord to 50.2 lbs.
Używane angielskie jednostki:
1 funt = 0,454 kg
1 uncja międzynarodowa = 28,349 g
1 inch = 2,54 cm
1 stopa = 30.4 cm
1 jard = 91.4 cm
1 Mm (mila morska = 1,852 km)
1 węzeł (jednostka prędkości statków) = 1 Mm/godz = 1852 m/godz
Sierpień
2013
Tekst: Józef Kołodziej
Korekta: mgr Krystyna
Sawa
Artykuł ten był drukowany w Tygodniku „PLUS” –
wrzesień - październik - 2013 rok.
Przedruk za zgodą redakcji Tygodnika „Plus”.
www.tygodnikplus.com